Hej!
Ten wpis piszę walcząc z moim wewnętrznym krytykiem, który mówi mi "Odpuść sobie, to niepotrzebne. Nie trafisz do tej grupy osób, do której chciałabyś trafić.". Pierwsze myśli o tym były kilka miesięcy temu. Pierwsze podejście w okolicy matur, ale... Przecież były matury, więc ludzie mają ważniejsze rzeczy. Matury się skończyły, a ja walczę z przeświadczeniem, że ten wpis nie ma sensu, nie przyda się. Do tego próbuję się zajmować innymi rzeczami, które mogą mnie odciągnąć od tego. A przecież wiele rzeczy tutaj piszę, bo sama chciałabym coś takiego przeczytać w pewnym momencie mojego życia. Dowiedzieć się tego wcześniej. I to powinno mi wystarczyć. Szczególnie, że twierdzę, że jak jednej osobie coś pomoże, coś zmieni w jej myśleniu, to już jest sukces. Mały sukces, ale sukces.
U mnie wybór studiów był dość spontaniczny. Przez całe liceum kilka razy zmieniało mi się zdanie. Szłam na biol-chem z myślą, że chcę iść na psychologię. Potem po drodze myślałam o fizjoterapii. W rzeczywistości wyszło tak, że składałam na chemię i farmację. Na początku klasy maturalnej byłam na farmację nastawiona. Później na chemię, ale na studiach wojskowych (gdyby nie wzrok pewnie bym tam poszła). Ze względu na to, że nie dostałam się z pierwszych list na farmację i chemię medyczną, to wylądowałam na zwykłej chemii. Nie żałuję. Chemia sama w sobie jest super! Co prawda inne rzeczy mnie napawają duuużą niechęcią, ale kierunek jest zdecydowanie "mój".
Przede wszystkim należy się kierować własnymi zainteresowaniami. Zastanowić się, co chcę się robić w życiu, jak wyobraża się swoją przyszłość, jak to wychodzi i czy chciałoby się w tym kierunku rozwijać. Jedne rzeczy lubi się robić, ale nie chce się z nimi wiązać przyszłości - to jest normalne. To ma być dziedzina, w której TY CHCESZ zdobywać wiedzę i chcesz z nią w pewien sposób związać przyszłość. Praca w danym zawodzie, to nie jest wyznacznik tego, co chcesz studiować. Możesz pracować w jednym zawodzie, a w drugim zdobywać wiedzę, bo Cię to interesuje. Ciężej to pogodzić, ale można. Oczywiście, jak nie chcesz to nie studiuj i nie dawaj się do tego zmusić. Wiadomo, że piszę ten tekst z myślą o osobach, które chcą studiować.
Na pewno nie powinno się słuchać innych osób. Nie spełniaj cudzych oczekiwań. To Twój wybór i pamiętaj o tym. Nie ma, co się słuchać, bo "Babcia to zawsze chciała mieć lekarza w rodzinie, a Ty się tak dobrze uczysz i w ogóle teraz macie takie możliwości, że szkoda z nich nie skorzystać.". Tak samo, kiedy już się zdecydujesz i wiesz, w czym chcesz się rozwijać, nie słuchaj "Po tym nie znajdziesz pracy", "To jest takie ciężkie" i inne dyrdymały. Nawet jak w trakcie uznasz, że to nie to - nic się nie dzieje. W studiach jest to piękne, że nikt Cię tam nie trzyma i jesteś tam, bo Ty chcesz tam być.
Kolejna rzecz, kiedy już wiesz, co chcesz to uczelnia (i miasto). Zwykle jest kilka uczelni, które oferują to, co nas interesuje. Raczej każdy wie, jakie miasto by wolał, gdzie by chciał pójść. Jednak i tak jest
"co wybrać?". Tę uczelnię, czy tamtą? Miasto wydaje mi się najmniej istotnym czynnikiem - ważny, ale nie najważniejszy.
I tutaj zaczyna się story time. Wybrałam UW ze względu na "dobre zaplecze chemiczne" i ogólnie UW to dobra uczelnia. Nie wiem, czy teraz bym tak samo wybrała z tą wiedzą, którą mam. Szczególnie, że uważam, że to nie miejsce dla mnie (o tym kiedy indziej).
I wiecie co? Nie na pewno się tym kierujcie. To, że uczelnia jest wysoko w rankingu nie oznacza, że będzie wpasowała się w Wasze potrzeby. Przede wszystkim sprawdzajcie program studiów. To jest niby oczywiste, ale ja o tym nie wiedziałam. Porównajcie je między sobą, zobaczcie czym się różnią, co ma więcej przedmiotów, które będą Was interesować i które bardziej Wam się przydadzą. Tak samo rozkład godzin, ile na co się poświęca, czy są laboratoria. To duża różnica, ale definiuje to, co będzie robić.
Jak możecie to pogadajcie z ludźmi, którzy tam studiują. Nie macie stuprocentowej pewności, że jak im się podoba i im pasuje, to Wam też będzie dobrze, ale zawsze to daje jakieś rozeznanie. Możecie się dowiedzieć o podejściu wykładowców do studentów - to także jest bardzo ważne. Dostać jakieś wskazówki, które pomogą przetrwać.
Stevie udało się rozwiązać zagadkę z przeszłości. Wie, kim jest tajemniczy Nieodgadniony. Nie rozwiązuje to wszystkiego, są jeszcze zagadki z teraźniejszości, a one są dużo bardziej mroczne niż ta dawna tajemnica… Śmierci w krótkim odstępie czasu, do tego kolejny wypadek w szkole powoduję, że Akademia Ellinghama ma zostać zamknięta. Czy Stevie się podda będą tak blisko rozwiązania tej zagadki?
Bystrość Stevie ciągle zadziwia. Jest zapał i dociekliwość jest godna podziwu. Do tego dochodzi niesamowita zdolność do łączenia faktów, jak inaczej określić bohaterkę, która tak dokładnie sprawdza i rozwiązuję zagadki, których nikomu nie udało się zgadnąć przez 80 lat? Inaczej się nie da! Bardzo podoba mi się to, że Stevie zaczęła walczyć ze swoimi problemami - stanami lękowymi. Ze względu na swój stan psychiczny jest bardzo wycofana, ale im dalej tym więcej bohaterów się pojawia.
I znowu napiszę, że David jest dziwny. Ma nietuzinkowe pomysły, jest bardzo specyficzny. Głównie zależy mu na uniemożliwieniu dojścia do władzy swojemu ojca. Przez większość książki mnie irytował, głównie mącił w głowie Stevie, utrudniał jej śledztwo i prawie wpakował ją w kłopoty.
Nate jest równie wyobcowany jak Stevie, ale bardzo ją wspiera. Lubię tego chłopaka. Janelle nie pojawia się tak często, dopiero więcej jest jej jakoś od połowy.
Ciężko jest mi oddać wszystkie uczucia, jakie mi towarzyszyły podczas czytania tej książki, aby nie spoilerować poprzednich części. Jestem skłonna określić te trzy tomy jako jedność. Tak jak w przypadku "Trylogii czasu" czy "Ksiąg Snów" Kerstin Gier. Każda z tych trylogii jest jedną, spójną historią. Całość polecam Wam z czystym sercem, szczególnie młodzieży. Zostawiam tutaj linki w tytułach do recenzji poprzednich części:
2. Czy kiedykolwiek byłaś zakochana?
Zdarzyło się. :D
3. Czy kiedykolwiek miałaś 'straszne zerwanie'?
Zerwania same w sobie straszne nie były. Gorsze były momenty przed nimi lub po nich.
4. Ile masz wzrostu?
171! Przez 6 lat urosłam aż 2 centymetry.
5.Ile ważysz?
58 kilogramów, czyli mniej więcej tyle samo, ile ważyłam mając 14 lat. Od końca podstawówki moja waga nie zmienia się więcej niż 2 kilogramy w obie strony. Nie liczę okresu po wycięciu migdałów, gdy spadła mi do 53 kg (przed pójściem do szpitala ważyłam 56 kg, nie było tak drastycznie).
6. Jakieś tatuaże?
Nie mam, ale bardzo mi się podobają! Chociaż nie wiem, czy sama będę mieć na sobie.
Po jednej dziurce w obu uszach i nie mam ochoty na żadne zmiany. U innych bardzo mi się podoba, szczególnie przekucia warg.
8. One true parring (para TV), którą lubisz?
Chyba nie ma takiej, nie oglądam telewizji.
9. Ulubiony program (serial)?
"Niania", "Dom z papieru" i "13 posterunek", czyli jedyne seriale, które w całości obejrzałam.
10. Ulubione zespoły?
KSU, Dżem, Lady Pank, T.LOVE, Perfect, Iron Maiden, Acid Drinkers, Hunter, IRA, Metallica.
11. Coś czego Ci brakuje?
Otwartego basenu w mojej okolicy oraz chęci do nauki, i lepszej organizacji czasu.
12. Ulubiona piosenka?
Jednej się nie da. Ostatnio znowu odkrywam uroki piosenek Mery Spolsky.
13. Ile masz lat?
20. Ojejku! Ale to dziwnie wygląda.
14. Znak zodiaku?
Bliźnięta.
15. Czego szukasz u partnera?
Najprościej napisać, że nie szukam, bo znalazłam i mam to, czego potrzebuję.
16. Ulubiony cytat?
"Kocham" takie pytania. Nie mam pojęcia. Mam ogromny sentyment do cytatów z "Trzy metry nad niebem". Mam też dwa motywacyjne cytaty, które lubię. Pierwszy o tym, że to nie problem jest problem, tylko podejście do problemu. Drugie, że łatwiej coś utrzymać cały czas w ruchu niż od nowa ruszyć. Wiecie, mniej energii to wymaga.
17. Ulubiony aktor?
A pozwolę sobie docenić - Cezarego Pazurę, Johny'ego Deepa i Bogusława Lindę. Za to, że patrzysz na nich normalnie i widzisz ich samych. Patrzysz na nich w jakimś filmie i widzisz - Czarka Cezarego, Nikosia Dyzmę, Nowego, Grindewalda, Jacka Sparrowa, Fransa Maurera czy Tomka. Wiecie, co mam na myśli?
18. Ulubiony kolor?
Niebieski, czarny, szary, biały i fioletowy. Nic się nie zmieniło.
19. Głośna muzyka czy cicha?
20. Gdzie idziesz, gdy jesteś smutna?
Do mojego pokoju. Nic się nie zmieniło.
21. Jak długo zajmuje Ci prysznic?
Około 15 minut z myciem włosów, bez jakoś połowę mniej czasu.
22. Jak długo zajmuje Ci przygotowanie się rano?
Siedzę cały czas w domu... Zanim zwlokę się z łóżka, to mija jakaś godzina. Zanim zjem śniadanie pół. I tak wyliczając, to gdzieś tak dwie, może trzy godziny.
Poczucie humoru, zaradność i ambicja. Zewnętrznie mam słabość do ciemnych włosów.
25. TURN OFF . Co Ci się nie podoba u chłopców?
Arogancja, przeświadczenie o swojej lepszości nad innymi, przedmiotowe traktowanie dziewczyn.
26. Powód dla którego dołączyłaś do Blogspot?
Z ciekawości.
27. Czego się boisz?
Os i innych niezidentyfikowanych owadów latających.
28. Kiedy ostatnio płakałaś?
Nie wiem.
29. Kiedy ostatnio powiedziałaś że kogoś kochasz?
Wczoraj.
30. Co oznacza Twój Blog username?
Kasiulek - zdrobnienie od mojego imienia.
31. Ostatnia przeczytana książka?
"Ten obcy" Ireny Jurgielewiczowej.
32. Książka, którą aktualnie czytasz?
"Harry Potter i Czara Ognia" J.K. Rowling
33. Co ostatnio oglądałaś (serial, TV)?
Nie pamiętam, nie zwracam uwagi na telewizor. Chyba leciał "Malanowski i Partnerzy".
34. Ostatnia osoba, z którą rozmawiałaś?
36. Ulubiona potrawa?
Nie mam, ale w sobotę zjadłam fajną kolację - tortilla z jajecznicą, pomidorem i kiełbasą. Super jest!
37. Miejsce, które chcesz odwiedzić?
38 Ostatnie miejsce, w którym byłeś?
Z poza mojej okolicy, to Kazimierz Dolny. A tak z bliższych miejsc poza moim domem, to nad Wisłą.
Owszem, można się domyśleć z pytania z 35.
W tym tygodniu.
41. Ostatnio kiedy ktoś Cię obraził?
Nie mam pojęcia.
42. Ulubiony smak słodki?
Słony karmel... Jest słodki, prawda?
43. Na jakich instrumentach grasz?
Tylko na nerwach.
44. Ulubiona część biżuterii?
Chockery. :D Od czterech lat jeden na ręce noszę. Kolczyki rzadko, bransoletek wcale.
45 . Ostatni uprawiany sport?
Skakanie na skakance.
46. Jaka piosenkę ostatnio śpiewałaś?
47. Ulubiony tekst na podryw?
Na kubeczki po jogurtach!
48. Czy kiedykolwiek użyłaś tego tekstu?
Tak. Nie na poważnie, ale używałam.
49. Z kim ostatnio przebywałaś w wolnym czasie?
Z chłopakiem wczoraj, a dziś z rodziną.
50. Kto powinien odpowiedzieć na te pytania?
poniedziałek, czerwca 15, 2020
Mroczna bajka o księciu na białym koniu. Podoba mi się! - "Too late" Colleen Hoover
Hejo!
Jest mnie tutaj mniej niż bym chciała, ale mam ostatnio dość intensywny czas. W weekend działo się więcej niż się spodziewałam, myślałam, że będę mieć więcej czasu. Przynajmniej udało mi się przeczytać trzy książki w ubiegłym tygodniu, z czego jedna była nowością, która zawróciła mi w głowie. Tak właściwie, to jedyna nowość, którą do tej pory przeczytałam. Powoli wpada mi do głowy pomysł na nowy nagłówek i mam nadzieję, że zrealizuję go w tym tygodniu. Mam też kilka nowych pomysłów na posty i trochę zdjęć do ogarnięcia, ale ostatnio nie po drodze mi z masową obróbką,
Myślę, że mogę nazwać się fanką twórczości Colleen Hoover. Rzadko kiedy jej książki mnie zawodzą. Do tej pory zdarzyło się to tylko raz, a tak to jej powieści wpadają całkowicie w mój gust i pozostają w moim sercu. Sporo recenzji poświęciłam jej książką, więc przychodzi czas na kolejną.
Dziś opowiem Wam o „Too late”.
Tytuł: Too late
Autorka: Coleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 402
Data wydania: 17 lipca 2019
Moja ocena: 8,5/10
Sloan jest dziewczyną Asy, uniwersyteckiego dilera narkotyków. Ich związek jest dla niej toksyczny, w głębi duszy dziewczyna go nienawidzi, ale jednocześnie też kocha, szczególnie, że jego obecność, a raczej jego pieniądze bardzo pomagają jej rodzinie. Dlatego wie, że nie może go zostawić, nieważne jak bardzo by chciała.
W ich domu jest wieczna impreza, ludzie wchodzą i wychodzą, jedni zostają dłużej, inni znikają i więcej nikt ich nie widzi. W pewnym momencie pojawia się Carter. Początkowo nie wiedzą, że Carter jest wspólnikiem Asy, więc zaczynają niewinny flirt. Jednak nikt inny nie może mieć dziewczyny Asy…
Zacznijmy od tego, że tę książką autorka pisała dla relaksu. Miała artblocka przy innej powieści – pisała to. Później publikowała na stronie, a później na prośbę fanów opublikowała to w formie książki. Skupmy się na tym, że to po prostu książka pisania dla własnej przyjemności. Na początku miałam w głowie, dlaczego autorkę zrelaksuje coś takiego. Czytam dłużej i dochodzę do wniosku, że to mroczna wersja księżniczki w tarapatach i księcia na białym koniu, który (książę, nie koń) ratuje ją z opresji. Mnie się to podoba, chociaż im dłużej piszę tę recenzję, to dochodzę to wniosku, że to dość zwykła książka, ALE wzbudziła we mnie wiele emocji, bardzo przeżywałam to, co się działo, więc stąd tak wysoka ocena. Było 9/10, ale myślę, że 8,5/10 lepiej pasuje. Podkreślam na początku, to książka dla dorosłych.
Podziwiam autorkę za to, że tak lekko pisała o tak toksycznym związku, tak dobrze wykreowała Asę oraz opisywała te sytuację. Czytanie tego zajęło mi kilka godzin. Mniej więcej 400 stron w 5 czy 6 godzin. Pochłaniałam tę książkę, nie chciałam kończyć. Czytam i nagle jest 100 stron dalej. Wiecie, jak to jest? To właśnie tak mam z tą książką. Pochłonęłam, nie chciałam odejść i jeszcze mnie trzymała przez cały wczorajszy wieczór.
Nie oczekiwałabym od tej książki jakiegoś odzwierciedlenia rzeczywistości – autorka pisała dla siebie, więc czytajmy to dla przyjemności. Po prostu puściła wodze fantazji i wyszło jej to naprawdę dobrze. Jest wiele momentów, które po prostu bulwersują, czasem obrzydzają, ale to tak ma być. Te sceny po prostu są nienormalne i tak ma być, ale bardzo dobrze napisane i pasujące do tej historii. Im dalej tym historia robi się trudniejsza – relacje się komplikują, Asa robi się coraz gorszy, mniej przewidywalny.
Powieść ma nietypową budowę: treść – koniec I – epilog – prolog – epilog po epilogu – faktyczny koniec. Do pierwsze końca jest naprawdę genialnie, nie mam żadnych zastrzeżeń. Jednak epilogi są przesadzone, bardziej nierzeczywiste. Nie do końca mi się podobały, chociaż umiem zrozumieć, dlaczego autorka nie chciała kończyć. Po prostu to przedłużanie było przekombinowane, ale w dalszym ciągu ciekawe. Prolog jest cudowny, bardzo mi się spodobał i cieszę się, że jest w tak dziwnym miejscu.
Nic mnie tak nie zachwyciło w tej książce tak bardzo, jak bohaterowie. Moje sympatie w tej książce to jedna rzecz, a docenianie kreacji i zachwyt na tym to druga.
Kreacja Asy niesamowicie mi się podoba. Jest dilerem narkotyków, a do tego jest chory psychicznie. W rozdziałach jego z punktu widzenia dowiadujemy się, jak duży wpływ na jego osobowość mają nauki jego ojca i jak bardzo go to zniszczyło. Facet jest maniakiem, a to, jak potrafił naginać rzeczywistość do swojego spostrzegania świata, po prostu podziwiam.
Sloan jest przykładem, że nawet silna, niezależna można zostać uzależniona przez mężczyznę. Widzimy bitwy jej myśli, poznajemy, że jednocześnie kocha go i nienawidzi. Widać jej nadzieję i siłę, bo uważa, że ten związek jest jej potrzebny, aby pomóc jej rodzinie. Jednak to jest większy problem, nie tak prosty, co bardzo dobrze widać. Polubiłam ją.
Carter to po prostu ten książę na białym koniu. Polubiłam go, chociaż wydaje mi się najsłabiej wykreowany z tej trójki. Wiecie, często Ci wybrankowie głównych bohaterek, są za idealni, nie mają wad. Tutaj jest podobnie. Ciężko mi o nim coś więcej napisać, bo jest po prostu spoko, ale ginie w tłumie wszystkich innych bohaterów z różnych książek. Ogólnie poznajemy jego dwie osobowości, które się ze sobą mieszają. Po prostu nie potrafi oddzielić pewnych rzeczy od siebie, co niesie ze sobą różne konsekwencje.
Jest dużo scen seksu, ale są one przepełnione agresją, lękiem, brakiem szacunku do drugiej osoby. Krótko mówiąc jest więcej gwałtu i molestowania. Głównie to są te sceny, który mnie bulwersowały i obrzydzały. Co prawda pasuje to do książki, ale pamiętajmy, że jest o toksycznej relacji.
Dziwnie mi określając tę książkę jako coś, co raczej powinno się czytać dla relaksu ze względu na tematykę, jaką ona porusza. Ogólnie jestem fanką historii o toksycznych związkach, szczególnie gdy są to te pierwsze miłości, bo one rzadko kiedy są idealne i w stu procentach słodkie. Tutaj mamy poruszanie trudnych tematów, ale też motyw księcia na białym koniu, przez co dużo lżej się czyta i można traktować to jako odskocznię od innych książek. Ze względu na to, ile emocji wzbudzają wydarzenia w tej książce, jak dobrze wykreowani zostali główni bohaterowi, mogę ją polecić, ALE pamiętając, że to książka o toksycznej relacji i różnych nielegalnych rzeczach. Mi zapewniła emocje i rozrywkę, nie irytowała niczym. Poza przedłużającymi się epilogami, odrobinę przekombinowanymi, nie ma słabych stron, więc warto jej dać szansę.
1. Mniej znaczy więcej
2. Naturalne działa lepiej
3. Włosy
4. Rośliny
5. Picie ziółek
6. Tryb manualny w aparacie
1. Muzyka
2. Książki
- Osaczona Pola Roxa - recenzja 8/10
- 19 razy Katherine John Green - Green po tylu latach dalej nie zawodzi! Dodatkowo lepiej zrozumiałam powieść, bo moja wiedza matematyczna jest większa i te małe dodatki mnie po prostu bawiły. 9/10
- Współlokatorzy Beth O'Leary - Cudne. Lekka, zabawna i pouczająca. Podoba mi się to, że porusza tak ważny temat, a tego się nie spodziewałam. 9/10
- Harry Potter i Więzień Azkabanu J.K. Rowling - mam słabość do Harry'ego Pottera i dla mnie po prostu zawsze jest 10/10.
- Władca Cieni Cassandra Clare - bardzo dobra książka, dużo się dzieje, intryguje i po prostu poszerza świat Nocnych Łowców. 8/10
- Królowa Mroku i Powietrza Cassandra Clare - Clare to po prostu mistrzyni finałów! Zmiotła mnie z nóg, ale miałam wrażenie, że było dużo fantastyki w fantastyce. 9/10
- Czerwone Zwoje Magii Cassandra Clare, Wesley Chu - recenzja 8/10
- Te wiedźmy nie płoną Isabel Starling - recenzja 6,5/10
- Siostrzeniec Czarodzieja C.S. Lewis - ta "Opowieści z Narnii" część jest bardzo ciekawa, ale nie jest moją ulubioną. Bardzo doceniam historię powstania tej krainy. 9/10
- Niewiarygodne Sara Sheperd - bardzo fajna część, szczególnie, że dowiedzieliśmy się, kim jest A. 8/10
- Zabójcze Sara Sheperd - Hannah mnie tak strasznie irytowało, robiła tak głupie rzeczy, że ciężko było mi ją znieść i zrozumieć. Ogólnie trochę nudnawo tu było, ale wiem, że wszystko mu się tu rozkręcić. Nowe A. jest ciekawe i chyba groźniejsze niż poprzednie. 7/10
- Chcę być kimś cz. 3 Michał Zawadka - ta część książek pana Zawadki trafiła do mnie najbardziej. W poprzednich sporo już wcześniej wiedziałam, a tutaj trafiło idealnie w moje życie i potrzeby. Każdy powinien to przeczytać. 9/10
- Tusz Alice Broadway - recenzja 9/10
- Bez winy Mia Sheridan - recenzja 8/10
- Wyrwa Wojciech Chmielarz - recenzja 7/10
- Mimo moich win Tarryn Fisher - kocham tę historię całym sercem, za jej nie perfekcyjność oraz toksyczność relacji bohaterów, za tę pierwszą miłość, która jest totalnie do dupy, bo bohaterka nie potrafi się zachować w związku, nie wie jak się zachować. Zresztą bohater też nie jest idealny. 9/10
3. Filmy
- Pasażerowie - zbłąkany film z marca, zwykle nie oglądam czegoś, co dzieje się w kosmosie (i zaczynam czuć, że coś tracę). Świetny po prostu.
- Alita: Battle Angel - ten film mnie naprawdę zachwycił! Fabuła, postaci i świat. Coś cudownego.
- Drużyna Pierścienia - zachwycający film, świetna ekranizacja. I cóż... Nawet lepszy od ekranizacji Harry'ego Pottera.
- Znak Diabła - po prostu nie, ani straszne, ani fabularnie ciekawe. Po prostu nie.
- Planeta Singli - lekka komedia, zabawna i urocza. Bardzo lubię.
- Wiek Adeline - film, który chciałam obejrzeć od gimnazjum. Wyobrażałam go sobie inaczej, ale przerósł moje oczekiwania. Cudowny jest, piękny i oryginalny po prostu.
- W lesie dziś nie zaśnie nikt - film, który wzbudza kontrowersje, ale mi się podobał. Nie mam w nim nic nadzwyczajnie złego, jest zrobiony bardzo bezpiecznie i zachowawczo. Momentami doprowadzał mnie do śmiechu. Co prawda, nie zakwalifikowałabym go jako "ambitnego" filmu, ale jeśli chcecie obejrzeć po ciężkim dniu coś lekkiego, co może Was odmóżdżyć to będzie dobre.
- Shrek 1,2 - kultowe dalej, kocham całym serduszkiem!
- Madagaskar 1,2,3 - muszę Wam powiedzieć, że nie doceniałam tego, gdy byłam młodsza. Pierwsza część niesie fajne mądrości. "Madagaskar" z części na część jest dla mnie co raz lepszy!
- High School Musical 1, 2, 3 - powrót do filmów z dzieciństwa. Bardzo podoba mi się przesłanie pierwszej części, że każdy może być kim chce i łatki szkolne go nie ograniczają. Później zrobiło się trochę "Zac Efron Show". Ogólnie Troy mnie strasznie irytował.
- Ostatnia klątwa (2011) - świetny film! Podoba mi się historia. Zamieniłabym tylko aktorów i jako głównego bohatera dałabym Thomasa Briodie-Sangstera.
- Harry Potter i Kamień Filozoficzny - kocham całym serduszkiem po prostu.