Najmniej doceniana przyjaciółka - miesiączka
Cześć!
Dziś znowu poważniej. Przychodzę ze spontanicznymi przemyśleniami, które przyszły do mnie w nocy. Tak bardzo nie chciałam, aby mi uciekły, że niemalże od razu siadłam dopisania. Dlaczego w nagłówku takie zdjęcie? Bo kobiecy temat, więc zdjęcie ukazujące szczyt moich możliwości, jeśli chodzi o kobiecość. Ten tekst nie powstałby, gdyby nie Maja (@zaczytana.querida). Bardzo dziękuję Ci za ten Twój wczorajszy wpis na Instagramie i za to, co mi nim uświadomiłaś.
Kurde, co miesiąc narzekam na miesiączkę. Zresztą nie tylko ja. Masa dziewczyn to robi. Ale w gruncie rzeczy mam szczęście, że mogę na to narzekać. Mam szczęście, że miesiączkuję. Mój organizm daje mi znać, że wszystko ze mną w porządku, że nie mam o co się martwić. I to jest ważne.
Nie będę ukrywać, że jest to dość uciążliwy czas. Chociaż zawsze uważam, że gorzej jest ze mną przed miesiączką. Zespół napięcia przedmiesiączkowego często daje mi się we znaki, a potem nadchodzi ten pierwszy dzień, kiedy nagle poprawia mi się humor, czuję ulgę… I idę po kubeczek menstruacyjny, bo wiem, że już zaczynam krwawić. I potem jest ten ból, którego tak nie lubię. Może nie jest bardzo mocny, nie mdleję przecież. Wiem, że inne dziewczyny przechodzą to jeszcze gorzej niż ja. Ale jest bardzo nieprzyjemny. Ból narządów rozrodczych to dla mnie jeden z najnieprzyjemniejszych bólów, jakie mogę doznać. Obecnie chyba mogę postawić na pierwszym miejscu, bo do tej pory równie mocno dawał mi się we znaki ból migdałów, których na szczęście nie mam od ponad roku. Niby im jestem starsza, tym bardziej boli, ale nie jest tak, że za każdym tak samo. Nie lubię tego w tym bólu, że nie mogę się na niczym skupić. Nie pozwala mi na to, aby moje myśli się od niego oderwały. Na szczęście trwa on u mnie tylko jeden dzień, a ja wiem, co robić, aby nie było tak źle. Zauważyłam, że na jej bolesność w moim przypadku wpływa aktywność fizyczna. Nawet nie wiecie, jakie ukojenie potrafi dać mi godzina na basenie.
Miesiączkuję i to jest ważne. Przychodzi mi regularnie, wręcz książkowo, nie jest zbyt obfita, nie jest zbyt bolesna, nie jest zbyt długo. Jest dobrze, jestem zdrowa. Więc czemu mam się wstydzić?
Owszem, nie muszę ogłaszać całemu światu, że w tej właśnie chwili mam okres, ale czemu mam to ukrywać przed wszystkimi? Czemu mam się wstydzić? Przecież to normalne. Każda zdrowa kobieta miesiączkuje. Tak nas stworzono, nic na to nie poradzimy. Miałam to szczęście, że mi nikt nie wmawiał, że miesiączka to coś, czego trzeba się wstydzić, co należy ukrywać. Ilekroć słyszę o historii, że w szkołach rozdaje się dziewczynom specjalne pudełeczka na podpaski, aby nikt się nie dowiedział, to zaczynam być przerażona, jak bardzo powszechne to było. To nie chroni przed niczym, powoduje tylko, że menstruacja dostaje rangi jakiegoś mitycznego wytworu, wymysłu kobiet, aby mieć wymówkę, by nie uprawiać seksu. Niestety, widziałam też i takie stwierdzenia. Ukrywanie miesiączki, udawanie, że ona nie istnieje z pewnością nie pomaga kobietom.
Poczucie wstydu, poczucie ograniczonych możliwości… A w rzeczywistości? Nawet to, że podpaska przecieknie nie powinno być powodem do wstydu. Nie ma w tym nic przyjemnego, dla mnie jest to po prostu irytujące, ale trudno. Tak się dzieje i po prostu nie ma się na to wpływu. Raz się tak ułoży, a raz tak. To nie jest coś, co można powstrzymać. Ba, nawet kubeczek menstruacyjny nie zawsze nas przed tym ochroni.
Taki nasz kobiecy urok. Czasem to zmora, ale nie dajmy się temu ograniczyć. Nie czujmy żadnej presji, jak mamy przeżywać te dni. Myślę, że to najbardziej w tym wszystkim ogranicza – różne wyobrażenia i brak zrozumienia, że każda z nas może inaczej to przeżywać. Niby wiadomo, że nie każda dziewczyna będzie to tak samo to przeżywać. Jedna przez trzy dni będzie krwawić, inna przez tydzień. Jedną będzie boleć tak, że nic nie będzie w stanie zrobić, a druga będzie mogła wszystko. Ale mimo to jest w tym wszystkim jakaś presja. Część dziewczyn pewnie uważa, że miesiączka to nie choroba i nie może aż tak ograniczać, że powinno się robić wszystko. Dla drugiej części wręcz lekka miesiączka jest z jednej strony marzeniem, a z drugiej czymś, w czego istnienie nie chce im się wierzyć. I jest gdzieś ta trzecia grupa, która doskonale wie, że jesteśmy różne i mamy prawo przeżywać okres na różne sposoby, z różnym bólem, z różnymi dolegliwościami. Mam nadzieję, że ona jest najliczniejsza.
I może się Wam nasunąć pytanie, czy czuję się przez to lepsza? Nie. Miesiączka czy jej brak nie sprawia, że kobieta jest lepsza czy gorsza. Jej brak to nie powód, żeby czuć się mniej kobiecą. Chociaż wiem, że uświadomienie sobie i zaakceptowanie tego jest bardzo ciężkie, często wydaje się nawet niemożliwe. Jesteśmy tak kobiece, na ile kobiece się czujemy.
Możemy narzekać, bo właściwie nie ma w tym nic przyjemnego, ale miejmy tą świadomość, jaki to jest znak od naszego organizmu. To sygnał, że jesteśmy zdrowe i warto się zbadać przy różnych anomaliach – bardzo bolesnych, bardzo nieregularnych, za długich i innych niepokojących odstępstwach od normy. I nie wstydźmy się tego, że miesiączkujemy. To jak wstydzenie się tego, że jesteśmy kobietami. Nikt nie powinien się wstydzić tego kim jest.
Bardzo mądre i ważne słowa. Podpisuję się pod każdym z nich. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi się to czyta.
UsuńŚwietny i bardzo potrzebny post. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś. Mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie miało takie podejście do tematu miesiączki.
OdpowiedzUsuńDziękuję za taki odbiór!
UsuńJa mogę jedynie narzekać na obfite krwawienie a ból pojawia się w trakcie owulacji. Mimo to fakt ulga czasem jest gigantyczna bo nie jest przyjemne dostać okres w nocy gdy spi się a rano budzi w kałuży krwi.
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Nie, nie jest, ale jeśli zdarza się to regularnie, to można założyć na noc przed pierwszym dniem miesiączki podpaskę/wkładkę higieniczną.
UsuńHm, nigdy się nie wstydziłam miesiączki, nie przyszłoby mi do głowy, że którakolwiek z kobiet się wstydzi... Moje bolesności z nią związane, zniknęły po urodzeniu dziecka. A teraz jestem na etapie, kiedy organizm szykuje się do przekwitania i miesiączka totalnie się zmienia, zanika. Taka kolej rzeczy 🙂
OdpowiedzUsuńGratulację! Mam nadzieję, że przekwitanie nie będzie bardzo uciążliwe dla Ciebie. :)
UsuńTekst bardzo wartościowy. Tylko powstaje pytanie - co się z tym światem dzieje, że takie teksty muszą powstawać? Wstydzić się czegoś,co jest naturalne i normalne? Brzmi absurdalnie, ale niestety, jeśli poczucie wstydu jest w człowieka wpajane tak jak w przypadku wspomnianego rozdawania specjalnych pudełeczek to jest jak jest. A szkoda. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńMi się wydaje, że dopiero teraz ten problem będzie znikał, bo był przez wiele wieków. Wynika to roli, jaką kobiety miały w społeczeństwie, ale też m.in. w Biblii było napisane, że kobieta w trakcie okresu jest nieczysta.
Masz 100% racji. My kobiety narzekamy, kiedy "te dni" nadchodzą, jednak sama byłam w takiej sytuacji, kiedy mój organizm się zbuntował i znienawidzona miesiączka nie nadchodziła! Ile złych myśli i stresu było wtedy w mojej głowie :O.
OdpowiedzUsuńTak. :) To musi być bardzo stresujące.
Usuńnie mialam miesiaczki przez 2 lata karmienia piersia to bylo bardzo dziwne choc normalne
OdpowiedzUsuńOkres po ciąży jest pod tym względem specyficzny chyba i bardzo indywidualny.
UsuńMiesiączka to kobieta miesiąca przecież! I potrafi być bardziej upierdliwa niż niejedna człowiecza kobieta. Ja swojej zbytnio nie wyczekuję, ale jak są PMS-y i inne ścierstwa to to ewidentne znaki. W telefonie mam aplikację, która przepowiada mi przyszłość i tak sobie żyjemy co miesiąc.
OdpowiedzUsuńMając praktyki w szpitalu (białe rzeczy, te sprawy) niejednokrotnie informowałam moją podgrupkę, że mam okres i.. no co, po prostu przeciekam. Na praktyki nie przyjdę - co zrobić!
Kłaniam się nisko za mówienie o tym,
ścisk i całus.
Inka
Tak! PMS to najlepszy znasz. Chodzę, wkurzam się aż się sama siebie pytam, co mi jest. Patrzę w kalendarz i wszystko jasne.
UsuńMatko, mi nigdy do głowy nie przyszło, że którakolwiek dama mogłaby się wstydzić miesiączki, naprawdę. Dla mnie to tak normalna sprawa, że nie pomyślałam, że to jakiś temat tabu. Ja podobnie jak Ty, dostaje ją regularnie, prawie książkowo. Miałam sytuację, gdzie spóźniała mi się miesiąc, przepuszczałam ciąże - ale jak ją dostałam to poczułam ulgę. Nie ten czas na dziecko, ale teraz wiem, że nawet jakbym była to bym się mega cieszyła :)
OdpowiedzUsuńU mnie to tak naturalna sprawa, że np. jak ktoś chce iść na basen albo latem nad wodę to idę, ale siedzę na dupie na kocu, nie wchodzę do wody i otwarcie mówie, że mam okres więc pojechać nad wodę pojadę, ale zostane na brzegu. Nie pojmuje ludzi, którzy w czasie okresu wchodzą do basenu czy wodu, kurwa jakie to ohydne! A zdarzyło mi się widzieć, jak podpaska pływa na wodzie, nigdy więcej nie pojechałam w tamto miejsce.
Tak samo nie pije alkoholu w ten czas, bo potem leje się ze mnie jak z kranu. I wiem, że ten czas po prostu jest dobry na wiadro herbaty i tyle :D jak mnie ktoś pyta czy "piwo" to odpowiadam, nie bo mam okres i wszyscy którzy mnie znają kumają dlaczego :D ja o okresie mogę mówić, temat tak ludzki, że nie powinien być nikomu obcy!
Dobry wpis, mam nadzieję, że jeżeli znajdzie się osoba która się jej wstydzi - to po tym tekście przestanie :)
W podpasce bym nigdy nie weszła do wody, ale w kubeczku nie mam problemu. :D Ani nic ze mnie nie wycieknie, ani nic się do wleje, więc jest bezpiecznie i higienicznie. Swoją drogą kubeczek można też wkładać na basen, gdy nie ma się okresu, bo trochę "zabezpiecza" te miejsca i ogranicza wpływanie wody.
UsuńCóż... Najgorzej jest, gdy pijesz jednego dnia, a następnego Cię okres zaskoczy. To jest niefajne. Ale tak samo w trakcie staram się nie pić.
Jako mała dziewczynka o okresie słyszalam tylko w szkole. w domu dopiero jak siostra dostała pierwszą miesiączke. Moja mama nie umiała rozmawiać z nami na takie tematy i przez to długi czas wstydziłam się tego tematu. Uważam, że to bardzo osobista, intymna sprawa a przede wszystkim bardzo indywidualna. Każda przechodzi to inaczej i każda ma do tego inne podejście. Mi aktywność fizyczna pomagała przetrwać te pierwsze dwa dni. Choć ciężko było się zebrać to potem zawsze sobie dziękowałam :)
OdpowiedzUsuńMasz też rację, chociaż warto znać te różnice, żeby nie budziło to żadnych wątpliwości, zmartwień czy niezrozumienia, bo nie każda kobieta przechodzi tak samo. A zamykanie się na te różnice jest krzywdzące.
UsuńNawet nie tyko ćwiczenia w te dwa pierwszy dni mi pomagają, ale po prostu regularny sport.
Ja od zawsze mam nieregularne miesiączki. Pozdrawiam i zapraszam na nowy post :) jusinx.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc kiedyś zmagałam się z dość bolesnymi miesiączkami; zwłaszcza pierwszego dnia trudno było mi się na czymkolwiek skupić.
OdpowiedzUsuńTeraz, kiedy prowadzę bardzo aktywny i zdrowy styl życia okres nie jest dla mnie żadnym problemem. Oczywiście pojawia się jakiś dyskomfort, natomiast sam ból jest dość niewielki, a by jeszcze bardziej go zniwelować w trakcie dnia pozwalam sobie na przynajmniej pół godzinki odpoczynku - leżakowania :D
Bardzo fajnie, że poruszono taki temat. Warto sobie uświadomić, że temat okresu nie powinien być tabu.
Pozdrawiam serdecznie.
Aktywność fizyczna często działa cuda w tej kwestii. :D
UsuńDziękuję! <3 Cieszę się, że ten post ma taki odbiór.
mądre słowa, masz rację! :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Dziękuję :)
UsuńTrzeba pamiętać, że powrót miesiączki oznacza ponowną zdolność do zajścia w ciążę! Nawet przed jej pojawieniem się może dojść do zapłodnienia.
OdpowiedzUsuńOwszem. :) Jednak może być też odwrotnie, że miesiączka jest, ale owulacji nie ma.
Usuńja pamiętam, że u mnie bardzo dużod ziewczyn w klasie się wstydziło okresu, ja zawsze o tym mówiłm wprost, chłopakom, nauczycielom jka trzeba było i o. miesiączka to miesiączka, jest i tyle. Teraz męża edukuję na jej temat i jest w szoku, ze potrafię mu tyle rzeczy o niej opowiedzieć bez wstydu haha ;D
OdpowiedzUsuńJa na zakończeniu roku szkolnego w gimnazjum tłumaczyłam kolegom, co to jest zespół napięcia przedmiesiączkowego. :D
UsuńCzytając ten post przypomniało mi się z czasów szkolnych kiedy to nasza nauczycielka od WOSu oznajmiła w sekretariacie żeby jej dali spokój i jej nie denerwowali bo ma okres. Wszyscy tam zgromadzeni tak na nią popatrzyli jakby powiedziała coś zakazanego więc ona ciągła dalej. 'No co? Pani nie miewa okresu pani wice Dyrektor? Co tak się patrzycie, przecież wam nie będę udowadniać że noszę podpaski'
OdpowiedzUsuńNie zapomnę tego tekstu nigdy. Swoją drogą była wzorowym nauczycielem z świetnym podejściem do życia
Czasem, gdy ktoś się mnie pytał, żeby mi się głupio zrobiło, czy mam okres, to odpowiadałam prawdę. :D Wtedy tej osobie było głupio, bo się tego nie spodziewała.
UsuńHahaha zaskoczenie działa najlepiej
UsuńOkres mam raz na kwartał,więc nie mogę narzekac❤
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo to nie jesteś na nic chora. :)
UsuńMój ból także łagodnieje jeśli jestem systematycznie aktywna fizycznie. :) Cieszę się, bo zazwyczaj dwa pierwsze dni są dość "spięte". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście tylko jeden, ale jest to niesamowicie nieprzyjemne.
UsuńKurcze nigdy nie spojrzałam w taki sposób na miesiączkę. Masz rację, ja na nią narzekam, ale mnóstwo kobiet zmaga się z jej brakiem, co skutkuje również problemami przy założeniu rodziny.. :/
OdpowiedzUsuńMój blog, zapraszam cieplutko!! Może spodoba Ci się na tyle, że zaobserwujesz? ;) /klik/
Na okres nie narzekam, bo cieszę się, że w końcu mam regularny. Miałam wiele badań i komplikacji, nie miałam miesiączki bardzo długo. Teraz, po poprawnej diagnozie, biorę leki i cieszę się, że w końcu ją mam :)
OdpowiedzUsuńkarolsiapsychology.blogspot.com
zdrowia! Oby dalej wszystko dobrze!
UsuńNie rozumiem tego, że niektóre dziewczyny wstydzą się mówić o miesiączce. Przecież to jak najbardziej naturalne i świadczy o tym, że raczej wszystko u nas w porządku. Okres może nie jest bardzo przyjemny, ale wiem dlaczego przychodzi i tak po prostu jest.
OdpowiedzUsuńBardzo mądry wpis!
Pozdrawiam ;)
Właśnie! Dobrze powiedziane. Dziękuję.
UsuńDla niektórych słowo miesiączka to temat tabu, a przecież to jest normalne i żadna kobieta nie powinna się tego wstydzić. Dobrze, że poruszyłaś ten temat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Powiem Ci, że trudny temat. Ja od lat choruję na endometriozę i każdą miesiączkę odbieram jak walkę na poligonie. Co prawda, teraz miesiączki nie mam już bolesne, bo przyjmuję hormony, ale zawsze jest strach, że gdzieś się endo roznosi :)
OdpowiedzUsuńTotalnie się z Tobą zgadzam. Trochę mi przeszkadza to, że miesiączka to nadal temat tabu i prędzej kobieta powie że ma "te dni" zamiast powiedzieć poprostu że miesiączkuje i ma okres. Tak jak piszesz, miesiączka to znak że wszystko ok. I również nie rozumiem tego przeświadczenia że noszenie podpasek jest staroswieckie i kobiety powinny nosić tampony, bo to przecież modne. Ja przez tampony nabawiłam się nadżerki i nigdy nie dam się przekonać, że są lepsze. Byłam instruktorką zumby i mimo intensywnych zajęć nigdy mi się nie zdarzyło by podpaska przeciekła. Ale zastanawiam się nad spróbowałem kubeczka menstruacyjnego. Podpaski są jednak średnio ekologiczne.
OdpowiedzUsuńWspaniały wpis, naprawdę i bardzo ważny temat. Miesiączka nie może być tematem tabu, bo to normalne i ludzkie. Rozumiem że wstydzą się jej nastolatki, które dopiero wchodzą w ten błogosławiony stan krwi i boleści, ale dorosłe kobiety? Może nie przepadam za okresem, ale każda z nas musi go przeżyć prędzej czy później. Mi pierwsze dni bardzo doskwierają, później jest już górki :D Używam podpasek, to dla mnie najlepszy wybór.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Mnie przerażają ta cała endometrioza :( Wiele o niej czytałam i słyszałam. Po prostu okropna sprawa. Objawia się właśnie przy bardzo bolesnych miesiączkach. Ja też się cieszę że mam normalny cykl beż żadnych przykrych niespodzianek. Wspołczuję dziewczynom które mają z tymi sprawami jakieś większe kłopoty.
OdpowiedzUsuńBardzo mądry post Kasiu. Szacun za Twoje słowa.
Kasinyswiat