Hejo!
To już trzeci Smętnik Blogowy. Tym razem bardziej poświęcony Instagramowi, bo tam takie rzeczy zauważam częściej, ale to kwestia tego, że ta platforma jest nieco bardziej "codzienna" i daje większą możliwość kontaktu z innymi osobami. Na blogu nie jest to aż tak "bliski" kontakt i na takie rzeczy nie zwraca się tak dużej uwagi, tym bardziej, że na blogu wpisy częściej bardziej są przemyślane niż relacje na Instagramie, przez co więcej osób jest lepiej (albo jakkolwiek) przygotowanych na wstawienie czegoś. Instastory można nagrać w każdej chwili, kiedy ma się chociaż wolną minutę, przez co ludzi widać w różnym stanie i w różnych sytuacjach, czego nie ma w blogach.
Dla przypomnienia!
Smętnik to coś na kształt poradnika, który pozwoli mi ponarzekać, ale można z niego się czegoś nauczyć. Będę pisać o tym, co mi się nie podoba, a jest dość powszechnym zjawiskiem. Myślę, że część osób się ze mną zgodzi. Po prostu wylewam frustrację, ale jednocześnie chcę pokazać czego lepiej nie robić. Raz piszę z widzenia twórcy, raz z obserwatora.
Ten wpis nie ma na celu wyśmiewać osób personalnie. Nie będę wskazywać konkretnych osób, które tak robią. Nie bierzcie tego osobiście. Nie chcę atakować tym wpisem kogokolwiek. Staram się skupiać w tej serii na konkretnych zjawiskach, które są irytujące (dla mnie i dla innych).
Sama też jestem człowiekiem, więc zdarza mi się te błędy popełniać. Czasem świadomie, czasem nieświadomie. Bywa.
O czym dziś?
O przeprosinach, które w dużej mierze są zbędne. Konkretniej o tym, gdy ktoś przeprasza wciąż, i wciąż, i wciąż… To jest jedna z rzeczy, które bardziej nie wiem, czy mnie bardziej smucą czy odrzucają. W pewnym momencie po prostu nie chce się tego czytać, bo ktoś ciągle sam wpędza się w jakieś poczucie winy i widać, że nie ma przyjemności z tego, co robi.
W ciągu tego 1,5 roku bycia na Instagramie regularnie natykałam się na różne przeprosiny – za pryszcza, za to że się czegoś nie zrobiło, za to że przez dzień nic się nie dodało, za coś tam… Non stop coś nie tak w mniemaniu tej osoby, bardzo często rzeczy, na które większość osób nie zwraca uwagi. I tylko samemu nakłada się niepotrzebną presję.
Jednocześnie piszę to punktu widzenia osoby, która do wielu rzeczy podchodzi swobodnie i stara się nie zmuszać, tylko robi to, co chce, jak chce i kiedy chce. Zwłaszcza, jeśli to pasja i robię to po prostu bardziej dla siebie niż dla innych. Robię to, co lubię i tyle.
MASZ PRAWO NIE WRZUCAĆ NIC PRZEZ JEDEN DZIEŃ, DWA CZY TYDZIEŃ.
Na serio nie musisz przepraszać za to, że nie wstawił*ś nic na Instastory w ciągu dnia. Masz swoje życie i nie ograniczaj go wyłącznie do Instagrama. Jeśli nie możesz znaleźć czasu na pisanie, na wrzucanie jakiegoś zdjęcia, to nic się nie dzieje. Jak po prostu nie masz ochoty być na Instagramie, to też jest spoko. Wrócisz, gdy będziesz mieć ochotę.
Nie martw się tym, że ktoś ucieknie, gdy nie będzie Cię kilka miesięcy czy tygodni. To normalne, ale to są tylko puste cyfry, które są niczym przy Twoim samopoczuciu. Rób to, co lubisz i kiedy lubisz, żebyś Ty się dobrze czuł, bo to przyciągnie więcej ludzi niż ciągłe wstawianie czegoś.
Możesz nawet wrzucić coś raz na kilka miesięcy. Niby regularność jest fajna, ale nie próbuj jej wtoczyć na siłę na samym początku. Bardziej to zrazi Cię do tego, co robisz niż Cię zachęci. Regularność to coś, co przychodzi z czasem, ale to nie są też sztywne ramy, których musisz się trzymać, bo wszystko legnie w gruzach.
MASZ PRAWO ODZYWAĆ SIĘ BEZ MAKIJAŻU
To taki punkt, że mam ochotę nie pisać nic więcej, bo jest oczywisty. Mam ochotę nie pisać nic więcej, bo jak zacznę to wiem, że prędko nie skończę, a do tego się zirytuję bardziej niż to potrzebne. Po prostu muszę to poruszyć, bo widzę to dość często.
Przede wszystkim, jak nagrasz story, wrzucisz zdjęcie to pewnie nikt nie zwróci na to, czy masz wytuszowane rzęsy czy nie. Ludzie bardziej interesuje to, co chcesz przekazać niż Twoja twarz. Brak makijażu świadczy o braku makijażu. Nawet nie ma, co się wgłębiać, czy to przez brak czasu czy przez brak ochoty. To trochę w myśl powiedzenia „głupi nie będzie wiedział, o co chodzi, a mądry pomyśli, że tak miało być.
Do tego takie przeprosiny sugerują, że makijaż to coś, co powinno być. Jakiś niezapisany obowiązek na Instagramie, idealnie gładka twarz, długie rzęsy i perfekcyjny makijaż. Przestańmy dawać przekaz, że makijaż jest jakimś obowiązkiem. Że jak czerwona szminka, to trzeba podkreślić jakoś oczy, bo jak to tak. NIE. Każdy się maluje, jak chce, a dopóki nie spyta nasz o poradę w kwestii makijażu, to siedźmy cicho, nawet gdy ma techniczne niedociągnięcia.
PRYSZCZE MA KAŻDY
Przeprosin za pryszcze nie zliczę. Nie ma osoby, która nigdy w życiu nie miała ani jednego pryszcza.
Nie będę ukrywać, że mi moje syfy przeszkadzają, ale nie mam zamiaru za nie przepraszać. Czasem jakoś je przykryję, czasem nie, ale chcę pokazać ludziom, że takie niedoskonałości to nie powód do przeprosin. Naprawdę, jeśli o nich nie powiecie, to mało kto zwróci na nie uwagę. Pewną robotę też robią filtry – jeden nieco je ukryje, inny uwydatni.
Wiecie, ile osób mi zwróciło na Instagramie uwagę na moje pryszcze? 0. Nie liczę rozmowy z koleżanką, że ona mnie podziwia, że się tym nie przejmuję. Pewnie gdybym dostała jakąś wiadomość w tym temacie, to bym zbyła słowami, że widzę w lustrze lub pisząc, że to coś, co każdy i nie ma, co się przejmować. Nie mam zamiaru się chować i nikomu nie pokazywać, bo mi coś na twarzy wyskoczyło. I pewnie będzie wyskakiwać, będzie mnie wkurzać, bo nie jestem do tego przyzwyczajona, ale nie zrezygnuję z tego, co lubię.
MOŻESZ MIEĆ WŁASNĄ OPINIĘ O KSIĄŻCE (i na każdy inny temat)
Jestem pewna, że gdzieś rzuciły mi się, jakieś przeprosiny za to, że książka się nie spodobała. No bywa, też mam „hity”, które nie przypadły mi do gust. Ba, mam za sobą chłam, w którego przypadku nie rozumiem pozytywnych opinii, ale nie przyszłoby mi na myśl, że przepraszać fanów za to, że książka mi się nie spodobała. Mam gust taki, a nie inny i wiem, jakie wątki mnie drażnią i czego nie lubię. Nawet gdy jakiś wątek czy schemat lubię, to bywa tak, że przeczytałam w tym temacie tyle książek, że nie jest ani zaskoczona, ani zachwycona, bo znam lepsze książki.
Każdy ma inny gust i należy to uszanować, a nie za to przepraszać. Chociaż potrafią wyjść bardzo fajne dyskusje przy odmiennych zdaniach.
To są trzy najbardziej pospolity przykłady przeprosin, jakie spotykam. I jednocześnie najbardziej zbędne. Rozumiem przeprosiny za napisanie czegoś obraźliwego, szkodliwego, zaszkodzenie komuś bądź puszczenie fałszywej informacji. Nie przepraszajcie za to jacy jesteście, gdy nikogo tym nie krzywdzicie. Róbcie to, co lubicie i kiedy chcecie. Jeśli chcecie możecie napisać, dlaczego Was nie było, ale nie przepraszajcie i nie obiecujcie, bo nikomu nie jesteście nic winni.