Muzyka z dawnych lat

Hejo!
Od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na słuchanie starszych piosenek. Bardzo starych  można nawet powiedzieć, tych z czasów młodości moich babć. Ostatnio aż tak często ich nie słuchałam, ale jakoś wczoraj tak wyszło. Błądziłam gdzieś po youtubie i w końcu padło na "Czy te oczy mogą kłamać" Jana Pietrzaka, którego nigdy wcześniej nie doceniałam. A teraz wow! To świetna piosenka,
Uwielbiam te piosenki z tamtych lat za klimat, za tekst i pewnego rodzaju lekkość. Do tego bardzo często są po prostu ponadczasowe i wbrew pozorom znane wielu osobom. Sama się kilka razy złapałam na tym, że widzę jakiś fajny tytuł, brzmi ciekawie, więc włączam. I co? Kurcze, przecież ja to znam!
To będzie mała topka, ale nie chcę dawać tego tytułu. Jakoś nie pasuje mi dziś do tego. 




Zagubieni w świecie



Hejo!
Dzisiaj moje przemyślenia. Mogę nawet powiedzieć, że jedne z ważniejszych w moim życiu. Pewne obserwacje świata i wnioski z nich płynące, a przede wszystkim potrzeba serca. Albo bardziej umysłu. Myśl, która mi wpadła do głowy późnym popołudniem, trochę obgadana na żywo, a potem wieczorem się rozrosła. Znowu została obgadana. Tym razem z trzema osobami, bo musiałam poznać zdanie innych. Dlatego też piszę tutaj, aby poznać Wasze zdanie, ale też pozostawić po sobie pewien ślad. Może to początek tego przełomu, o którym pisałam tydzień temu. A przynajmniej coś, co uświadomiło mi pewne rzeczy. Ciężko mi nawet nadać tytuł tego i znaleźć początek, od którego powinnam zacząć. To nie jest po to, żeby się żalić czy coś.

Zaczęło się od słuchania piosenki, któregoś z tych młodych raperów. Młodszych ode mnie o kilka lat. Po chwili uświadomiłam sobie, że jest coraz więcej sławnych nastolatków. Pozostało pytanie pytanie, dlaczego? Proste, są świadomi swoich możliwości i potrafią je wykorzystać. Tak samo na bookstagramie jest dużo osób, które skończyły podstawówkę, są w jej ostatniej klasie, szybciej zdobywają obserwatorów czy osiągają pewne sukcesy w tym, co robią.

Pretty Little Liars - moje odczucia

Hejka!
Wreszcie mogę korzystać z mojego laptopa. Nie zdajecie sobie sprawy jaka to ulga. Aż chce się pisać! Zanim przejdę do tematu postu chciałabym Was zaprosić na mojego Wattpada - mysliwylatujace. Na razie jest tam jedna stara miniaturka, ale z czasem powinno tego przybywać. I nie tylko miniaturki potterowskie. Może jeszcze dwie wpadną. Zależy od chęci i pomysłów, ale chcę się skupić na czymś innym. 
Dzisiaj będzie mini-recenzja. Bardziej krótka opinia i porównanie książki do serialu, bo nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam czy że nie podobało mi się, ale mam bardzo mieszane uczucie względem tego. Zajmuje mi to myśli i chyba to będę takie luźne myśli.

Serial zaczęłam oglądać, będąc w gimnazjum, ale obejrzałam kilkanaście odcinków, a potem przestałam. Nie lubię oglądać seriali, ale ten bardzo mnie zainteresowała, cała historia wydawała mi się niezwykle ciekawa i w końcu zdecydowałam się sięgnąć po książki. Na razie za mną jest tylko pierwsza część i na niej się tutaj skupię.

Regularność czy pisanie na siłę?



Hej!
Czuję się nieco rozregulowana. Naprawdę. Wpisy są, ale drugi tydzień z rzędu z małym poślizgiem. Nie podoba mi się to. Jak zawsze. Robię znowu tysiąc rzeczy na raz i do tego dwa tygodnie bez laptopa zrobiły swoje. Dużo mniej mnie jest na Instragramie. Znaczy jest tam, ale jakoś z robieniem zdjęć nie jest mi tak po drodze jak wcześniej. Nie mam pojęcia, dlaczego. Chyba teraz życie osobiste wygrywa, trochę sporo rzeczy mam nim do ogarnięcia. Co chwila coś ze studiami - udało mi się plan ułożyć tak, jak chciałam! Więc jest mały sukces. Albo pół sukcesu. Jeszcze OGUN, lektoraty i wf. Będę musiała się mocno ogarnąć i pilnować, jeśli chodzi o naukę, ale myślę, że dam sobie radę z tym wszystkim.

Regularność w pisaniu była dla mnie kiedyś czarną magią. Regularność w czymkolwiek. Wychodziłam z założenia, że nie ma co się zmuszać i pisać na siłę. Ale jeśli pomysły są, to czy zmuszeniem się jest zrezygnowanie z kolejnego filmu na youtubie, odcinka serialu dla czegoś, co sprawia przyjemność? Chyba nie. Przynajmniej nie dla mnie. Wolę mieć dni wypełnione, nie mieć czasu na bezsensowne leżenie, bo napisałabym coś, ale mi się nie chce. Najprościej powiedzieć "niech ci się zachce", ale kto nas zmusi? Jeśli nie my sami, to nikt inny też tego nie zrobi. Czasem po prostu trzeba najpierw usiąść, pomyśleć, co jest ważniejsze, co chcę osiągnąć i jak to zrobić.

Będzie przełom?



Cześć!
To już ostatni wpis z cudzego laptopa. Na całe szczęście. Strasznie mnie to męczyło, bo gryzło się z moimi celami. I miało wpływ na to, że nieco się rozregulowałam. Ten wpis piszę przed dwudziestą drugą. Oczy mnie lekko bolą. Przecież przed chwilą skończyłam czytać książkę. Wcześniej nie miałam dostępu do komputera. Muszę przetrzymać, no nie? Gryzie się ten brak laptopa z moimi pomysłami. Najchętniej bym je wszystkie miała w jednym miejscu, czytelnie, żebym mogła do nich wrócić, ale nie. Część na laptopie, który jest kilkanaście kilometrów dalej, a druga część w telefonie. Tylko że się nie pokrywają. Dotyczą tego samego, ale są inne. Dlatego potrzebne mi jest jedno miejsce na nie. Mój laptop. Powracam do tego cały czas, zaczynam powoli to realizować. Mam nadzieję, że zobaczycie pierwsze efekty za jakiś czas. Miesiąc, może dwa. Jeszcze muszę więcej nad tym pomyśleć, zaplanować i może coś z tego wyjdzie. 

"Rana" Wojciech Chmielarz


Hej!
Dzisiaj przychodzę z książką, którą fuksem udało mi się zdobyć. Weszłam odpowiednim momencie na stronę i potem już jej nie było. Początkowo nie byłam przekonana, czy to pozycja dla mnie, mimo że opis mnie interesował i trochę zwlekałam z zamówieniem jej. Mogę powiedzieć, że to był dobry wybór. Jest naprawdę super pozycja, jedna z tych, gdzie chce się powiedzieć, że każdy powinien to przeczytać. Co prawda zdaję sobie sprawę z tego, że mogą być lepsze kryminały niż ten, ale jego klimat zdecydowanie mnie pochłonął.

Tytuł: Rana
Autor: Wojciech Chmielarz
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 14 sierpnia 2019
Liczba stron: 413
Ocena: 9/10


Treść:
Klementyna zostaje nauczycielką w prywatnej szkole. Mniej więcej w tym samym czasie popełnia samobójstwo jedna z uczennic, Maria, a krótko po tym zostaje zamordowana Ela, przyjaciółka z pracy Klementyny i jedyna osoba, która uważa śmierć Marysi za nieprzypadkową. Ciało widziały tylko dwie osoby Klementyna oraz Gniewomir - uczeń z problemami i fascynacją seryjnymi mordercami. Następnego dnia ono, a okoliczności zmuszają tę dwójkę do poprowadzenia własnego śledztwa, którego rezultaty są niezwykle dla nich niebezpieczne, a zaszkodzić mogą nie tylko im. 


Moja opinia:
Zastanawiam się, czy kiedykolwiek czytałam tego typu książkę. Chyba nie. Do tej pory miałam styczność z kryminałami Agathy Christie oraz młodzieżowym "Truly Devious" Maureen Johnson. Gdzieś po drodze była jeszcze "Dziewczyna z pociągu", a ta powieść jest czymś zupełnie innym i bardzo mi się podoba. 

Cele - podsumowanie #3



Hejo!
Powoli zaczęłam ogarniać te moje pomysły. Książki dwie z pięciu też już za mną, czyli jakieś efekty widzę, a to najbardziej mnie motywuje. Oczywiście nie może być tak pięknie - siadła mi ładowarka w laptopie, więc jestem teraz na łasce innych, ale mniejsza oto. To tylko mała niedogodność, którą idzie łatwo obejść. Na całe szczęście, mimo że korzystanie z cudzego laptopa nie jest czymś wygodnym i tak łatwo dostępnym, udaje mi się tutaj napisać. Z tego powodu jest też dzisiaj zamiast wczoraj i tak późno.
To podsumowanie jest też kolejnym krokiem w ogarnianiu się. Coraz lepiej mi to idzie, wzięłam się za siebie i chyba robi się dobrze. Stos czytanych książek nie przeraża (aż tak), ale dalej nie przeszkadza w sięgnięciu po nową. Nieważne, nie do końca to moje "widzimisie", po prostu wolę przeczytać w pierwszej kolejności książkę do recenzji.
W tym miesiącu podchodziłam totalnie na luzie do wypełnienia tego. Nie przejmowałam się tym, nawet nie wiem, czy mogę powiedzieć, że miałam czas na martwienie się tym, że za mało czytałam, że coś tam. To dopiero połowa, zobaczę jak będzie dalej. Nie mam żadnego parcia na to, żeby wypełnić te liczby, nie sprawdzam ich. Zrobiłam to dopiero, szykując się do napisania tego posta.


Porządki w pomysłach


 Hej!
Sierpień zbliża się ku końcowy, a ja sobie powoli uświadamiam, że ten miesiąc znowu wywrócił moje życie. W pozytywnym sensie. Bardzo pozytywnym. Już nie będę pisać o zmianach u mnie, bo ostatnio o tym było. Mam głowę pełną innych pomysłów. Naprawdę. Tylko nie mam pojęcia, co powinnam najpierw zrealizować. Nie, to nie będzie konkretny post. Chciałam poruszyć jakiś ciekawy temat, ale chyba bardziej zależy mi dziś na luźnych przemyśleniach. Nie chcę w kółko pisać o tym samym. Z pewnością temat organizowania się, radzenia sobie z tym czy regularności poruszę jeszcze kiedyś, ale nie dzisiaj.

Tak samo nie dzisiaj to nie czas na jakąś topkę, na pisanie o moich ulubionych starych piosenek, których ostatnio nie mam ochoty słuchać. To nie jest dzień na pisanie o książkach. Dzisiaj mam taki dzień, że najchętniej puściłabym sobie film, wzięła zeszyt i spisała swoje wszystkie pomysły, zrobiła zarysy postów.  Potrzebuję porządku w tym.

Alfabet Book TAG


Hej!
Dzisiaj przychodzę takim fajny TAGiem, który znalazłam na blogu AniaBloguje. Bardzo mi się spodobała jego forma, jak i pytania.
Mam też ochotę dziś pisać o czymś lżejszym, ale mam też dużo pomysłów na poważniejsze posty. Muszę tylko się dobrze nad nimi zastanowić i poświęcić na nie więcej czasu, bo ostatnio żyję nieco intensywniej. I dwa ostatnie dni miałam lekkiego lenia i jakiś tymczasowy spadek chęci, ale już mogę powiedzieć, że to minęło i działam dalej.

A: Autor, którego czytałam najwięcej
Wygląda na to, że Cassandra Clare. Przeczytałam  13 jej książek, a 14 czeka aż to zrobię.


B: Bardzo dobra druga część
Ostatnio ponownie doceniłam "Harry Potter i Komnata Tajemnic". Czytało mi się tak dobrze jak zawsze, ale sama historia chyba bardziej mi się podobała niż pierwsza część.

Od gąsienicy do motyla



Hej!
Na ten temat chciałam napisać od kilku dni. Wiecie, tak z potrzeby serce. Znacie pewnie wiele takich postów, czasem się i u mnie zdarzają. Są takie tematy, które wpadają nagle i nawet po kilku tygodnia można je w spokoju realizować, bo są aktualne. Brakowało tylko tytułu. Znowu zmiany? Nieee, to nie pasuje, to już było. Ten wpis to co innego. Jest o moim przepoczwarzeniu się,
Dzisiaj nieco bardziej osobiście, bo chcę Wam napisać ile się zmieniło u mnie przez liceum. W sumie to nie tylko kwestia tej szkoły i zmiany otoczenia. Szkoła tu niewiele zmieniła. Naprawdę, jestem w takim miejscu w moim życiu, który nigdy nie spodziewałam się, że będę. Po prostu przez te trzy lata odwróciło się o 180 stopni. Robiłam rzeczy, których nigdy się spodziewałam. Moje życie wygląda naprawdę inaczej. I wiecie co? Jestem szczęśliwa, cieszę się, że wydarzyło się tyle rzeczy, takie rzeczy, że wyciągnęłam z nich wnioski i powoli zaczęłam się zmieniać. Niedawno pisałam ze znajomą i napisałam, że niewiele pamiętam z pierwszej klasy liceum, jakbym była w kokonie. (Pozdrawiam Cię, Sylwia!)

Pieniny (again!)


Hej!
Minął tydzień od mojego po powrotu z Pienin, więc wrzucam tutaj parę zdjęć. Postanowiłam, że zrobię podzielę to na dwa wpisy, żeby Was nie zanudzić. Sama nie lubię, kiedy we wpisie jest za dużo zdjęć lub składa się się tylko z nich. Fajnie na nie popatrzeć, ale mi wystarcza kilka. Dzisiaj skupię się na zdjęciach z wyjść w gór, będzie trochę widoczków i po prostu natura, a zdjęcia z zamków w Czorsztynie i Niedzicy oraz te, na których ja jestem dodam za jakiś tydzień, może półtora. Dzisiaj jest po prostu mix zdjęć z Pienin i krótki opis, co tam robiłam i gdzie byłam.



"Znikający stopień" Maureen Johnson



"Tutaj spokojnie można chodzić nago, wrzeszczeć, a nawet uganiać się po dachach, lecz zakłócanie spokoju w miejscu pełnym książek wzbudziło w uczniach spory niesmak." - Znikający stopień M. Johnson 

Hejo!
Zdaję sobie sprawę, że ten wpis powinien pojawić się wczoraj, ale wypadł mi wyjazd do Warszawy i pół dnia byłam poza domem. Ogólnie to po powrocie z Pienin i staram się nadrabiać zaległości we wszystkim tak w sumie. Nie żebym na razie miała na to tyle czasu, ile bym chciała. Ten post zaczęłam pisać świeżo po skończeniu książki, bo nawet sama z siebie nie mogłabym dłużej czekać, żeby o tym napisałam. A uwierzcie... W poniedziałek czytałam tyle, ile mogłam. W wtorek dokończyłam i żałuję,  że nie mogłam tego przeczytać na raz. Chociaż nie wiem, czy tyle rewelacji co chwilę to dobry pomysł. I wiecie co? Ta część jest lepsza, a "Nieodgadnionemu" dałam na lubimyczytać 9/10.  Więc uwaga! Książka, moim zdaniem 10 na 10! Dlaczego? Czytajcie dalej, to dowiecie się, co tak mnie zachwyciło w kolejnej części przygód uczniów z Akademii Ellinghama.

Tytuł: Znikający stopień
Autor: Maureen Johnson
Cykl: Truly Devious
Data wydania: 15 maja 2019 r.
Wydawnictwo: Poradnia K
Liczba stron: 400
Moja ocena: 10/10

Treść:
Stevie od lat marzy o rozwiązaniu jednej z największych zagadek z przeszłości - porwania córki i żony Alberta Ellinghama, mężczyzny, który założył szkołę wśród gór Vermontu pod własnym nazwiskiem dla wybitnie zdolnych uczniów,  łącząc jednocześnie naukę i zabawę. Dziewczyna dostaje się do jej szkoły, lecz po tragicznych wydarzeniach zostaje z niej odebrana przez rodziców. W tej sprawie interweniuje Edward King, znienawidzony polityk, szef jej rodziców i... ojciec przyjaciela ze szkoły. Polityk namawia rodziców dziewczyny, aby puścili ją z powrotem do szkoły, ale ma w tym ukryty cel. Prosi, aby dziewczyna miała oko na jego syna. Dziewczyna czuje, że nie ma wyjścia i się zgadza. Daje jej to możliwość dalszego prowadzenia dochodzenia i poszukiwań Nieodgadnionego, który jakimś dziwnym cudem wpływa na obecne czasy.


Wakacyjny TAG



Hejo!
W momencie, w którym to czytacie wracam pewnie z gór.  Dzisiaj będzie TAG utworzony przez @nastepcyksiazek i @_zmienna_humanistka. Ogólnie to on krąży na Instagramie, ale mi jest wygodniej zrobić go w tej formie. I teraz tak go pisząc, uznałam, że ciekawie będzie, jeśli spróbuję dodawać tutaj książki, które przeczytałam przez te wakacje. Dobra, dla mnie ciekawiej, w momencie kiedy to piszę. To będzie wyzwanie, ale mam to szczęście, że to są te najdłuższe wakacje, więc trochę ich już było. Wybrałam też książki, których jeszcze nie czytałam, ale przyszły do mnie w tamtym tygodniu i wiem, że na pewno je przeczytam. 
Powiem szczerze, że jest mi nieco ciężko pisać wstęp tydzień wcześniej. Wiecie jak ja głupieję, gdy muszę wstawić jakiś okolicznik czasu? :D Albo w jakim czasie pisać? Oczywiście, od przyszłego tygodnia będę już pisać na bieżąco. No więc zapraszam do czytania! :D


1. Upał - gorąca nowość, którą już kochasz.
"Królowa Mroku i Powietrza" Cassandry Clare. Wydana została na początku lipca, więc ma ponad miesiąc, czyli jest dość nowa. Jeszcze jej nie czytałam, ale na pewno ją pokocham. Nie mogę się doczekać tego, co się rozwinie. :D

Trochę o czytampierwszy.pl

Mam nadzieję, że gdy Wy czytacie ten post, ja chodzę sobie po górach. A jeśli nie chodzę, to po prostu jestem w Pieninach. A co to oznacza? Dużo zdjęć! Tak, tak, Pieniny były wrześniu, ale 
Jak zauważyliście korzystam ze strony czytampierwszy.pl. Zarejestrowałam się tam na początku kwietnia, a teraz po tych kilku miesiącach i paru zamówieniach, chciałabym napisać o tym portalu.
Mam już pewne rozeznanie, więc poczytajcie. Może akurat kogoś to zachęci i odpowiedzi ten portal.

Po co to w ogóle?

Czytampierwszy.pl to portal dla recenzentów, gdzie można zamawiać książki do recenzji za zdobyte punkty (nazywane ISBN-ami). Nie musisz wydawać pieniędzy.  Nie trzeba pisać do wydawnictw o interesujące Cię tytuły, szczególnie jeśli nie jeszcze nie masz zbyt wielkiej liczby obserwatorów. Można wybrać książki w wersji elektronicznej lub papierowej, w zależności jaka jest dostępna. Po napisaniu recenzji wklejasz link do niej lub screenshota z komentarzem, zdjęciem ze story.

To jak się te punkty zdobywa?

Ulubieńcy miesiąca: czerwiec & lipiec 2019


Cześć!
Teraz nadszedł czas na podsumowanie kolejnych dwóch miesięcy. Nieco dokładniejsze niż w poprzednim poście. Mam nadzieję, że Was nie zanudzę tym.
Jak mi minęły? Bardzo szybko, dużo się działo i było po prostu było fajnie. Szczególnie w lipcu wbiłam się w pisanie i ogólnie byłam bardziej twórcza i aktywna życiowo. Mało czasu spędziłam na "robieniu niczego", filmiki na youtubie też poszły nieco w odstawkę. Byłam aktywna na instagramie, wreszcie nadałam temu jakiś konkretny kształt. Zauważyłam też parę zmian w sobie i mam nadzieję, że nie są chwilowe. O tym chyba napiszę jakiś dłuższy, może nawet nie poważniejszy post, ale napiszę o tym, bo dla mnie to ważne. Szczególnie, że w dużej mierze tyczy się to mojej działalności w Internecie i mojego podejścia do niej.
 W czerwcu częściej wychodziłam ze znajomymi i dużo się działo. W lipcu nieco mniej, ale bardzo dużo czasu spędziłam z rodziną.  No i na koniec miesiąca skończyłam z czarną głową. Granatową w odpowiednim świetle. Dużo dobrych rzeczy było przez ten czas.

1. Piosenka



Myślę, że "Shallow" Lady Gagi i Bradleya Coopera. Po prostu ta piosenka przez większość czasu siedziała mi głowie. Jest przyjemna i piękna.