Hejo!
Dzisiaj moje przemyślenia. Mogę nawet powiedzieć, że jedne z ważniejszych w moim życiu. Pewne obserwacje świata i wnioski z nich płynące, a przede wszystkim potrzeba serca. Albo bardziej umysłu. Myśl, która mi wpadła do głowy późnym popołudniem, trochę obgadana na żywo, a potem wieczorem się rozrosła. Znowu została obgadana. Tym razem z trzema osobami, bo musiałam poznać zdanie innych. Dlatego też piszę tutaj, aby poznać Wasze zdanie, ale też pozostawić po sobie pewien ślad. Może to początek tego przełomu, o którym pisałam tydzień temu. A przynajmniej coś, co uświadomiło mi pewne rzeczy. Ciężko mi nawet nadać tytuł tego i znaleźć początek, od którego powinnam zacząć. To nie jest po to, żeby się żalić czy coś.

Zaczęło się od słuchania piosenki, któregoś z tych młodych raperów. Młodszych ode mnie o kilka lat. Po chwili uświadomiłam sobie, że jest coraz więcej sławnych nastolatków. Pozostało pytanie pytanie, dlaczego? Proste, są świadomi swoich możliwości i potrafią je wykorzystać. Tak samo na bookstagramie jest dużo osób, które skończyły podstawówkę, są w jej ostatniej klasie, szybciej zdobywają obserwatorów czy osiągają pewne sukcesy w tym, co robią.


A ja i moi znajomi?  Każdy z nas ma ambicje i pasje, każdy z nas coś robi w mniejszym lub większym stopniu, angażuje się w to. Chcemy coś więcej osiągnąć, ale jakoś nie możemy. Nie potrafimy, idzie nam powoli, a my takie same możliwości jak oni. Tylko, no właśnie, nie umiemy ich wykorzystać. Gdy pisałam czy rozmawiałam z nimi, potwierdzili to.  Nawet nie chcę składać winy na miejsce, z którego pochodzimy. Chociaż nie zdziwię się, że ma ono pewien wpływ na naszą mentalność, pomimo że każdy z nas jest z innej miejscowości, na innym stopniu rozwoju. Nawet patrząc po innych naszych znajomych, którzy mają pasje, a dalej robiąc to samo przez kilka lat, nie ruszyliśmy jakoś bardzo do przodu. My się rozwinęliśmy osobowościowo, doszlifowaliśmy swój warsztat, ale nasza "kariera" nie jest dalej niż była. Zrobiliśmy kilka kroków, wiele jeszcze przed nami, ale nie wiemy, gdzie postawić stopę.

Później doszła kolejna myśl. Po prostu jesteśmy zagubieni w tym świecie. Wydaje mi się, że przez pierwsze lata mojego życia, gdy już byłam świadoma tego i pamiętam to nie było tego wszystkiego aż tak dużo. Technologia się rozwijała, ale o jakiś przełomowych rzeczach nie słyszało się aż tak często. A teraz? Mam wrażenie, że co chwila jest coś nowego. Ogarniamy same podstawy tego, na tyle żeby nadążyć za tym, ale wiemy, że to za mało.
 I jasne, mamy świadomość tego, co możemy osiągnąć, ale nie wiemy jak. To jest przytłaczające w pewien sposób. Nie umiemy tego wszystkiego wykorzystać. Niby coś robię, lubię to robić, ale żeby wycisnąć z tego coś konkretnego, to jest ciężko. Tak jakbym błądziła po omacku. Wiem, co lubię. Wiem, jaka jestem. Ale nie wiem dobrze, jak osiągnąć to, co bym chciała. I tak właściwie, co bym chciała osiągnąć. Nie mam dużego celu w blogowej kwestii, bo nawet nie wiem, jaki bym mogła sobie postawić. Dla mnie bezsensowne jest stawianie sobie celu "W rok osiągnę 500 obserwatorów", bo to nie ode mnie zależy. Mogę pracować nad regularnością, co przyda mi się też poza blogiem. Ostatnio pojawił mi się duży cel, który chcę osiągnąć, ale nie dotyczy on tego miejsca. I dalej nie do końca wiem, jak mam na tym pracować. 

Pisząc z Gabi, stwierdziłyśmy, że to, co wiemy o tym, jak się "wybić" to za mało. Wychodzimy z założenia, że ktoś nas zauważy, polubi to, co robimy i zostanie, bo przecież nie zmusimy nikogo do obserwacji. Chcemy być dalej sobą, tworząc i zyskując popularność, chcemy być zauważone, liczymy, że ktoś zwróci na nas uwagę, ale jednocześnie nie zwracamy jej dla siebie, bo nie znamy odpowiedniego sposobu. Nie odkryłyśmy go jeszcze i nie wiemy, jak go znaleźć.
To nie narzekanie na to, że mam za mało obserwatorów. Nie myślcie tak, że nagle zaczęło mi jakoś bardziej zależeć. Chociaż w pewien sposób określa to poziom naszego sukcesu, to nie chodzi o samą, pustą liczbę. Po prostu chodzi o odniesienie sukcesu, o osiągnięcie czegoś. Jestem z siebie zadowolona, ale teraz dostrzegam więcej możliwości na mojej drodze. Co prawda, nie umiem się skupić na jednym, żeby go osiągnąć i działam na wielu płaszczyznach. Chyba dojrzałam tego, żeby to osiągnąć i dążyć co raz wyżej, już to mnie tak nie przeraża.


Co myślicie? Jak jest z Wami? Odnajdujecie się w tym świecie czy tylko ogarniacie podstawy?

Komentarze

  1. Jeśli chodzi o osiąganie czegoś w internecie to np. wydaje mi się, że z blogami kiedyś było o wiele łatwiej, potem odeszły na bok na rzecz yt, dziś wszystko kręci się wokół instagrama, na którym jest już tyle influencerów, że też ciężko się wybić, w dodatku wszystko psują algorytmy. Inną sprawą jest też to, że mnóstwo osób podąża za trendami, tworzy to co wszyscy, bo to jest modne, a jeśli chce się stworzyć coś swojego, nawet bardziej wartościowego i wkłada się w to mnóstwo pracy, to i tak ludzie tego nie doceniają i tu zawsze zastanawiam się dlaczego i nie mam odpowiedzi. Też wydaje mi się, że to nie kwestia wieku, ale sposobu (jakiegoś magicznego sposobu, kreatywności) i... szczęścia. Co do tego, że teraz co chwilę powstaje coś nowego, to masz rację i faktycznie czasem ciężko to wszystko ogarnąć.
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi zdaje, że te młodsze osoby są bardziej przyzwyczajone, że co chwilę mają coś nowego dostępne i łatwiej jest mi to wykorzystać. Ja w wielu kwestiach mam nawyki korzystania z internetu czy telefonu sprzed kilku lat. Chodzi mi bardziej okres w czasie, nie sam wiek.
      Yt i bloga nie porównałabym do siebie, bo zawsze to będzie kwestia upodobań. Jedni wolą oglądać, inni wolą czytać. Ja jestem raczej po drugiej stronie.
      Tworzenie czegoś, bo to modne też nie gwarantuje zauważenia, gdy ginie wśród czegoś.

      Usuń
  2. Moim zdaniem czym bardziej chcemy się wybić tym bardziej próbują nas ograniczyć. Masz rację w dzisiejszej dobie jest bardzo dużo znanych młodych osób, rozglądając się wokół siebie, co trzecia osoba ma współprace na instagramie, promuje jakieś rzeczy, udaje kogoś kim nie jest. Świat jest pełen kopi, a wybijają się osoby z nutką szczęścia. chociaż patrząc głębiej są też ludzie, którym się nie udało,ostatnio też o tym sporo myślałam. Miałam w podstawówce 3 koleżanki, mieszkam na naprawdę małej wiosce. Patrząc na to, gdzie jestem ja, a czym zajmują się one jestem z siebie dumna. Czasem nie potrzebujemy sławy, milionów i swojej twarzy na tapetach innych osób. Czasem nasz mały prywatny sukces, będzie wart więcej niż miliony z internetu.
    Pozdrawiam, MAda
    https://maaddami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku internet jest pierwszym krokiem, żeby osiągnąć to, co chcę. Sporym ułatwieniem, jeśli będę wiedziała jak to ogarnąć, a żeby to zrobić muszę wyjść poza te podstawy, które znam. Pewnie równa się to wyjściem z mojej strefy komfortu, jednak nie chcę, żeby to było sztuczne miejsce.
      Miejsce nie ogranicza, tylko podejście do tego, sposób wychowania i moment, w którym się człowiek orientuje, że to już nie ma znaczenia w tym świecie.

      Usuń
  3. Dla mnie internet i prowadzenie bloga jest przyjemnością i odskocznią od codziennych spraw. Nigdy nie miałam na celu tego, by się wybić i zaistnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się trochę cele zmieniły, blog jest też dla mnie przyjemnością, ale to też pewien fundament, który buduję, aby osiągnąć coś więcej.

      Usuń
  4. Jest wiele spraw, które mnie przytłaczają, na które nie znam rozwiązania, nie wiem jak się potoczą, ale żyje ambitnie i idę do przodu. Nie czekam aż ktoś mi coś podsunie pod nos tylko pracuję na to i poszerzam horyzonty próbując nowych rzeczy tak często jak się tylko da :)


    Zapraszam na nowy post, a w nim relacja z rajskiej wyspy! :-)
    Pozdrawiam Mój blog - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały czas staram się rozwijać by zbudować swoją przyszłość. Na przykładzie bloga... progres jaki zrobiłam jest na prawdę zaskakujący.
    Najwierniejsi i najwytrwalsi blogerzy mogą być z siebie dumni. W dobie IG i Yt trudno jest się wybić ze swoją twórczością. To, że nie tracimy cennej motywacji i zaangażowania zasługuje na szacunek.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak! Też u siebie widzę duży progres. :D To mnie w sumie motywuje.

      Usuń
  6. Dość głębokie przemyślenia ale niestety jak najbardziej prawdziwe. Niestety bardzo małej liczbie osób udaje się wybić, mimo że bardzo duża ilość osób ciężko pracuje nad postami i regularnie wrzuca swój kontent na bloga. Dla mnie blog jest raczej miejscem "uzewnętrznienia" się i wyrzucenia swoich emocji. Po tym jakoś lżej człowiekowi na sercu :D

    Jeżeli interesuje cię rowzój osobisty zapraszam na mojego bloga:
    czas-topieniadz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to pasja, ale też pewien etap ułatwiający mi osiągnięcie celu. :)

      Usuń
  7. Ważne żeby w tym świecie robić swoje i nie patrzeć na innych. Po prostu Olać liczby i sławę. I działać. Rozwijać siebie i swoje pasje, wyznaczać sobie nowe cele i się nie poddawać. Świat jest jaki jest - raz gorszy, raz lepszy. Ale prawda jest taka, że wszystko zależy od nas.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!