Kwartalnik XVII&XVIII - intensywny i różnorodny czas

 


Hejo!

Jak się okazuje, że jak siądę do pisania, to mogę pisać i pisać bez końca. Cóż... Chyba to dobrze świadczy o przyszłości bloga, bylebym tylko miała przestrzeń do tego. Kluczowy problem jest taki, że miałam naprawdę intensywne pół roku i najchętniej opowiedziałabym o wszystkim, ale chyba tak się nie da.  

Co u mnie?

Kończę magisterkę (tak właściwie to już skończyłam). Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że na sam koniec studiów będę mieć aż tyle roboty. Liczyłam, że naprawdę będę mieć więcej czasu dla siebie i swoich zainteresowań, ale chyba ze smutkiem muszę się z tym pogodzić, że tak dobre czasy już minęły. Teraz pora nauczyć się to wszystko za sobą łączyć i jakoś lepiej balansować tym wszystkim. 

Jednak nie tylko samymi studiami żyłam — od początku roku naprawdę dużo podróżowałam. Byłam na konferencji w Krakowie, na stażu w Poznaniu, w Łodzi na koncercie oraz w Pradze (pierwszy wyjazd za granicę, będą zdjęcia). Oprócz tego odwiedzałam znajomych, którzy mieszkają nieco dalej ode mnie. Naprawdę cieszę się, że udało mi się tyle w tym roku zobaczyć (chociaż układało się tak, że i tak zobaczyłam mniej, niż bym chciała, bo ja bym chciała maksymalnie wykorzystać czas poza domem). 

Naukowo — byłam łącznie na 5 konferencjach, z czego 3 były maju w ostatnich dwóch miesiącach. Naprawdę bardzo dobrze mi to wyszło i zgarnęłam dwa wyróżnienia. Wymagało to też ode mnie naprawdę sporo wysiłku, ale w końcu były to wystąpienia, z których jestem z siebie zadowolona.

Angażowanie się w inne aktywności niestety nie szło po mojej myśli, a dołączyłam do jednego projektu, który liczyłam, że skończę w lipcu, a tu się nie udało. Mam nadzieję, że do września się z tym uporam i będę mogła konkretnie powiedzieć, co to było.


Książki 

Przeczytałam przez 25 książek, czyli jak dla mnie wynik stabilny, chociaż przy tej dolnej granicy. Takie totalne minimum tego, co bym chciała. Większość książek to były nowe dla mnie historie, reready były tylko 4. Co szczególnie mnie zadowala to to, że pokończyłam książki, które ciągnęły się za mną od grudnia i nie tylko. Dzięki jednemu maratonowi wzięłam się za kończenie serii, które miałam pozaczynane. Łącznie przeczytałam w tym maratonie jakieś 8 książek i skończyłam 4 serie. 

Ogólnie większość książek była dobra. Kilka się wyróżniało, ale najważniejsze, że nie było też żadnych złych książek. 

Co polecam?

1. Rozważna i romantyczna Jane Austen — chyba ta historia urzekła mnie dużo bardziej niż Duma i uprzedzenie. Niesamowicie przyjemnie mi się tego słuchało, zaangażowałam się w historię bohaterów i ze szczerego serca im kibicowałam.

2. Cmentarz zagubionych dusz Paulina Hendel — dziwnie mi było ze zmianą miejsca akcji.  Przyzwyczaiłam się do  Lawendowego Dworku i Cmentarza Osobliwości, a tutaj mamy ogromną zmianę. Inny klimat, inny typ cmentarza, ale było równie ciekawie. Kiedy się przyzwyczaiłam, to nie mogłam się oderwać od tej historii.

3. Divine rivals Rebecca Ross — jeden z najlepszych romansów, jakie czytałam w ostatnich latach. Cudowna historia, przepiękna, a jednocześnie ma miejsce w fantastycznym świecie, co zostało bardzo zgrabnie wplecione w historię.

4. Szóstka wron Leigh Bardugo — przepadłam. Po prostu przepadłam i jestem zachwycona tą historią. Tacy charyzmatyczni bohaterowie! Zadanie nie do wykonania i pomysły, jak to wykonać. Dawno czegoś takiego nie czytałam.

5. Pusty grobowiec Jonathan S. Stroud — ostatnia część przygód Lucy, Lockwooda i George'a ponownie podnosi poprzeczkę. Zakończenie jest po prostu idealne — zamyka wszystkie wątki, wyjaśnia to, co niewyjaśnione, a jednocześnie trzyma ciągle w napięciu i nie pozwala przestać o sobie myśleć.

Czego nie polecam?

Angelfall Susann Ee - to było jakieś dziwne. Nie umiałam się wczuć ani zrozumieć, co tutaj jest głównym wątkiem. Po przeczytaniu nie umiem za wiele o niej powiedzieć, tylko tak mniej więcej. 


Filmy 

Chciałam wrócić do oglądania filmów, ale nie miałam aż tak dużo czasu albo ochoty na to. 

Ojciec panny młodej — fajna, lekka komedia. Pewnie będę do niej wracać nie raz. Obejrzałam też drugą część i również polecam. No i najważniejsze! Aktorzy, których znam z "Zbrodni po sąsiedzku", ale tam nieco młodsi.

Napad — to było dobre. Nie mogłam się oderwać i aż się zastanawiałam, czy ta historia była oparta na faktach. Super nawiązanie to mojego ulubionego okresu w polskiej kinematografii. Zakończenie mnie po prostu zmiotło.

Nasz mały sekret — fajny luźny film. Niby świąteczny, ale ja oglądałam go marcu. Myślę, że wrócę do niego w święta. 

Seriale

Seriali mam wrażenie, że oglądałam więcej. Szczególnie że wróciłam do seriali, które już widziałam (Dobre miejsce).

Co polecam?

Ginny i Georgia sezon 3 - najlepszy sezon tego serialu. Dwa poprzednie mnie wkurzały, szczególnie ten drugi, ale ten był świetny! Chyba największy zarzut mam do przedstawienia rozwiązania problemów Abby, ale tak to poza tym naprawdę trzyma poziom. Co więcej, aż zaczęłam tolerować Georgię.

Księga czarownic — nie mogłam znaleźć książki do czytania, to wzięłam się za serial. Bardzo dobra adaptacja (przynajmniej pierwszej części). Wciągnęłam się, nie mogłam się oderwać i jestem po prostu zakochana. Polecam każdemu. 

Rezydencja — serial kryminalny. Bardzo ciekawy, miałam swój typ co do mordercy, ale i tak był tam dla mnie element zaskoczenia. Jest to na tyle dobry serial, że nie usnęłam, dopóki nie obejrzałam do końca.

Z czego jestem dumna? 

Naukowo miałam naprawdę sporo osiągnięć, chociaż ciężko mi samej o nich myśleć i je docenić. Wydaje mi się, że to nie jest nic wielkiego. 

  1. Wyróżnienie wystąpienia ustnego na III Studenckiej Konferencji Kosmetycznej organizowanej przez SKNCh "Bioaktywni" - tutaj akurat jestem zadowolona, bo uważam, że naprawdę dobrze mi poszło, miałam ciekawy temat i w sumie badania od początku do końca zaplanowałam samodzielnie. 
  2. Został opublikowany artykuł naukowy, w którego tworzeniu brałam aktywny udział. Dotarło to do mnie, jak zobaczyłam, że jest to opublikowane. 
  3. Wyróżnienie wystąpienia ustnego w trakcie NPLSS — wystąpienie poszło mi całkiem nieźle, chociaż ile miałam po drodze trudności, to nikt sobie nie wyobraża. Szczególnie, aby dzień wcześniej dotrzeć do Lublina — co mogło pójść nie tak, to poszło. Przełożyło się to też na to, że nie byłam tak przygotowana, jak chciałam, ale jak na mnie było naprawdę nieźle. 
Z tych bardziej osobistych rzeczy to dałam sobie radę w Pradze, gdy trzeba było mówić po angielsku. Moja styczność z tym językiem nie jest duża i się uwsteczniłam w trakcie studiów, dlatego bałam się, jak sobie poradzę. Potrzebowałam jednego dnia, aby się oswoić i rozkręcić i było przyzwoicie.


Na dzisiaj to tyle! Postaram się tutaj wrócić, aby być choć trochę częściej. Tyle bym Wam chciała napisać!

Komentarze

  1. It's so cool you finished your master's degree and got two awards! I think it's awesome you read so many books and traveled a lot, even with everything going on.

    OdpowiedzUsuń
  2. Thanks! I hadn't looked at it this way. It isn't enough for me, because I have high hopes for me and I see things, which I might doing better.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!