Będzie przełom?
Cześć!
To już ostatni wpis z cudzego laptopa. Na całe szczęście. Strasznie mnie to męczyło, bo gryzło się z moimi celami. I miało wpływ na to, że nieco się rozregulowałam. Ten wpis piszę przed dwudziestą drugą. Oczy mnie lekko bolą. Przecież przed chwilą skończyłam czytać książkę. Wcześniej nie miałam dostępu do komputera. Muszę przetrzymać, no nie? Gryzie się ten brak laptopa z moimi pomysłami. Najchętniej bym je wszystkie miała w jednym miejscu, czytelnie, żebym mogła do nich wrócić, ale nie. Część na laptopie, który jest kilkanaście kilometrów dalej, a druga część w telefonie. Tylko że się nie pokrywają. Dotyczą tego samego, ale są inne. Dlatego potrzebne mi jest jedno miejsce na nie. Mój laptop. Powracam do tego cały czas, zaczynam powoli to realizować. Mam nadzieję, że zobaczycie pierwsze efekty za jakiś czas. Miesiąc, może dwa. Jeszcze muszę więcej nad tym pomyśleć, zaplanować i może coś z tego wyjdzie.
Znowu. Piszę coś innego niż zamierzyłam. Piszę o niczym. Czy to przeszkadza mi? Chyba nie. Miałam napisać co innego, ale czas mi na to nie pozwala. Jestem zmęczona, ale nie mogę sobie odpuścić pisania. Nie chcę. Za bardzo to lubię, a za rzadko robię. Przecież mogę wziąć zeszyt w rękę pisać. No jasne. Ale jakoś odeszłam do tego. W zeszytach mogę mieć to jedynie rozpisane w punktach. Bardzo ogólnych. Żeby wiedzieć o czego się odnieść, ewentualnie znać kolejność. Później i tak wyjdzie, co wyjdzie. Dziś wylewam bardziej bieżące myśli, chociaż nie wiem, czy mają większy sens. Nie wydaje mi się. Pewnie brzmią dziwnie, ale nie chcę za dużo mówić. Chcę, żeby ten był czymś przełomowym w moim życiu. Tylko że... Czy to nie za dużo?
Lubię widzieć efekty swojej pracy, ale poświęcenie uwagi na kilka rzeczy sprawia, że ten efekty są mniejsze. Gdybym skupiła się na jednej konkretnej rzeczy, łatwiej byłoby mi to osiągnąć. Te wszystkie rzeczy są już ze mną i nie są czymś, co można skończyć. To coś, co trwa i nie mogę tego zakończyć, bo efekty znikną. Więc wole iść powoli i do przodu, ale po mojemu.
Okej, słowa się ze mnie wylały. Szybciej niż się spodziewałam. Ten wpis to czysty spontan. Chodzi o temat, a raczej jego brak. Jak zwykle miało być inaczej. Najpierw "Top 5" (albo 7), ale zrezygnowałam, bo nie miałam tyle czasu. Potem nawiązanie do moich myśli, na bardziej konkretny temat, ale to mogłoby zatracić swój sens, bo wymaga to jeszcze przemyślenia. I wyszło, co wyszło. Jak zwykle. Napiszcie w komentarzu co u Was słychać.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!