Kwartalnik VIII - za szybko

 Hejo!

Dziś przychodzę z podsumowaniem ostatnich trzech miesięcy, a następnie chwila przerwy od tego typu wpisów. 
Na początek. Dziś do północy można jeszcze głosować w Rankingu OpowiemCi - kliknij tutaj. Zostałam nominowana w trzech kategoriach: 

  • bloga - Myśli z głowy wylatujące
  • Instagram - @myslizglowywylujace
  • Akcja książkowa - Najgłośniejsza książka roku

Co u mnie? 

Będę się powtarzała, ale ten rok akademicki jest ciężki! Naprawdę nie spodziewałam się, że cały czas będzie się coś i właściwie cały czas trzeba będzie coś ogarniać, i ogarniać to, czego ktoś inny nie ogarnął. 
Wydarzyło się kilka rzeczy, których się nie spodziewałam. Zaangażowałam się w projekty, które w przyszłości naprawdę mogą zaowocować. 
Mój czas dla mnie i dla moich zainteresowań był niewielki. Kiedy już go miałam, to wolałam sobie po prostu odpocząć z serialem niż pisać lub czytać. Przez to też mniej czytałam i mniej pisałam na bloga. Musiałam się nauczyć, jak nadawać priorytety zadaniom. A raczej, jak odpuszczać to, gdzie nie muszę się starać na 100%. Pocieszała mnie również zasada 80/20, czyli że 80% efektów wynika z 20% działań. Czy to działa? Nie jestem pewna, ale chociaż pozwala mi odpuścić i wyluzować. 
Tak sobie myślę, że również wiele rzeczy zaczynałam i nie kończyłam przez brak czasu. Czyli coś robiłam, ale efektów ostatecznie nikt nie zobaczył



Książki 

Przez te trzy miesiące przeczytałam 10 książek. Zdecydowanie poszłam w jakość, a nie w ilość. Żartuję, nie przepadam za tych stwierdzeniem w sensie. Po prostu miałam mało czasu na czytanie, więc nie był to mój świadomy wybór. Po prostu tak wyszło. 

Co polecam? 
1. Córka Smoka Adam Faber — rewelacyjne zakończenie trylogii! Mimo tytułu, który sugeruje, kim jest Sky, książka mnie zaskoczyła. Samo jej czytanie było bardzo przyjemne. Krew Ferów jedna z moich ulubionych serii. Polecam każdemu, kto lubi magiczne klimaty. 9/10  
2. Cuda wianki — kolejny zbiór opowiadań o rodzinie Koźlaczek. Ma inny klimat niż Cud Miód Malina. Na niesamowitą całość składają się opowiadania, które nie są idealne. Mają drobne wady, tu mi czegoś zabrakło, tu czegoś jest za dużo, ale ostatecznie razem tworzą coś świetnego. 9/10
3. Lonely Heart — poruszająca serce historia. Zakochiwałam się coraz bardziej z każdą stroną, aby na koniec zostać ze złamanym sercem. Dużo emocji mi dała. 9/19

Każda z tych książek jest na podobnym poziomie i wywarły na mnie ogromne wrażenie. Córki Smoka i Cuda Wianki zdecydowałam się nie umieszczać w najlepszych książek. Wolałam dodać tam Lonely Heart, które było przeczytane na świeżo i było z innego gatunku, ponieważ w tym momencie mam delikatny przesyt fantastyką. 
Na całe szczęście nie przeczytałam żadnej słabej książki, więc nie mam czego Wam odradzać. 

Filmy

Ostatnio zaczęłam więcej filmów oglądać. Byłam dwa razy w kinie, planowałam jeszcze pójść na Avatara 2, ale zrobię to po Nowym Roku, bo nie zdążyłam.  

Co polecam?
1. Avatar — byłam w kinie i to było coś niesamowitego! Efekty specjalne w 3D zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Co prawda, wyszłam przed końcem, bo już to oglądałam i wiem, że bym się popłakała, ale i tak świetnie się to oglądało.
2. Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie — jakie to było dobre! Sceny z tego filmu powracają do mnie w myślach bardzo często. Puściłam, myśląc, że to będzie komedia. Bardzo się myliłam, ale nie żałuję, bo to chyba najlepszy film tego roku. 
3. Jeździec bez głowy  — klimat tego filmu jest niesamowity. Motyw Jeźdźca bez głowy kojarzyłam, ale nigdy  nie interesowałam się historią. Jeden z nielicznych filmów, który oglądałam, uważnie śledząc to, co się dzieje na ekranie.



Seriale

Seriale nie poszły przez ten czas w odstawkę, mimo że zaczęłam oglądać więcej filmów. Przez te trzy miesiące obejrzałam naprawdę dużo odcinków. Oglądałam nowości, następne sezony ulubionych seriali, ale także powróciłam do seriali z dzieciństwa i obejrzałam coś, co zaczęłam oglądać w trakcie egzaminów gimnazjalnych.

Co polecam? 
1. Wednesday  — jestem zachwycona! Klimat Addamsów zachowany, Jenna Ortega zagrała rewelacyjnie. Fabuła mnie wciągnęła. Naprawdę przeżywałam to, co się dzieje na ekranie. Jestem zachwycona i jestem ogromną fanką!
2. Emily w Paryżu — obejrzałam w październiku dwa sceny praktycznie na raz. Fajny, lekki i przyjemny serial. Jakiś tydzień temu wyszedł trzeci sezon, ale wciągnął mnie na tyle, aby to pochłonęła w jeden dzień. Zostały mi trzy odcinku do końca sezonu. Gdzieś od czwartego robi się klimat, taki jaki kojarzył mi się z tym serialem. Trzy pierwsze odcinki były średnio ciekawe, nieco nawet irytujące. 
3. Szkoła złamanych serc — świetny serial dla młodzieży! Porusza wiele ważnych tematów, ma szeroką reprezentację mniejszości. Łatwo mi było przeżywać historię bohaterów, mimo że niekiedy zachowywali się irytująco lub niezrozumiale dla mnie. 

Czego nie polecam?
Ginny i Georgia — z tym serialem mam ogromny problem. Historia ma naprawdę duży potencjał, ale wykonanie nie przypadło mi do gustu. Największy problem mam z seksualizacją nastolatek. Dziewczyny, które mają szesnaście lat, tańczą w zespole, a ich trener mówi, że mają rozpalić publikę? Obrzydziło mnie to. Inny przykład — do piętnastolatki przychodzi sąsiad, którego ledwo co zna, i zaczynają uprawiać seks. Już na pewno, to tak cholernie bezsensowne. To akurat dwa przykłady, które najbardziej zapamiętałam.

Kosmetyki 

Trochę nowych rzeczy używałam w ostatnim czasie, więc mam o czym pisać. Jeden kosmetyk, który jest cudem i używam go regularnie. Drugi to fajna rzecz w fajnej cenie i w dodatku łatwo dostępna. O dwóch kolejnych wypowiem się kiedy indziej, a naprawdę mają potencjał. Jest też jedna rzecz, która chyba będzie bublem, ale jeszcze jest za wcześnie, aby to ocenić. 

Co polecam?
Odbudowująca maska na noc APIS — najświeższe odkrycie, ale jestem zakochana. Po pierwsze, forma — maska na noc, której nie trzeba zmywać. Idealne dla takiego leniwca jak ja. Po drugie, komfort użycia. To dla mnie naprawdę ważne w kosmetykach. Bardzo przyjemnie mi się tego używa, przez co używam regularnie 2 lub 3 razy w tygodniu. Po trzecie, efekty — stosuję to nie cały miesiąc, więc użyłam tego nie więcej niż 10 razy. To, co zauważyłam od razu, to milsza skóra po nocy, gdy ją nakładałam. Jest również lepiej nawilżona, ale to wpłynęły też inne zmiany w mojej pielęgnacji. 

Oczyszczający peeling trychologiczny SO!FLOW — drogeryjny peeling, który naprawdę dobrze sobie radzi. Po jego użyciu czułam, że mam oczyszczoną skórę głowy. Co prawda, to nie było takie uczucie, jak po peelingu z HTC. Nie miałam żadnych nieprzyjemności po nim. Nie jest za mocny ani za słaby. Wszystko okej i pewnie będę wracać do niego. 


Najlepsze książki 2022

 Cześć!

Rozpoczynam maraton podsumowań — zaczynam od książek, czego nie robiłam w tamtym roku. Następnym wpisem będzie podsumowanie kwartału, czyli sprawy bieżące. Przerwa na recenzję i podsumowanie roku wraz z planami na przyszły rok. 

Zmieniłam formę spisu przeczytanych książek — jest to link do Excela. W takiej formie je sobie spisuję na komputerze. W przyszłym roku planuję zrobić tak samo, łatwiej będzie mi utrzymać regularność aktualizowania tego. 

Wybór najlepszych książek był zadziwiająco łatwy... Uznałam, że nie będę się rozdrabniać i pisałam seriami, co pewnie mi dużo ułatwiło. Jest siedem pozycji, które są w ścisłej topce, oraz trzy, które mają mięcej mankamentów, ale kojarzą mi się dobrze i często wracam do nich myślami.

1. Ostatnie Godziny Cassandra Clare

Książki od Clare z uniwersum Nocnych Łowców biorę i czytam w ciemno. Ostatnie Godziny jednak szczególnie ekscytowały, ponieważ głównymi bohaterami są dzieci Willa i Tessy oraz ich rówieśnicy. Akcja ma miejsce w Londynie przed stu laty, a ja naprawdę kocham ten klimat.
Młodzi bohaterowie przechodzą do działania, kiedy ich rodzice zajęci są formalnościami, których wymaga od nich prawo Nocnych Łowców. Ta ma najlepiej pokazać, jak ono jest surowe i niekiedy bezsensowne. 
Pokochałam bohaterów, których jest ogrom. Każdy z nich jest wyjątkowy, ma swój czas w tych dwóch tomach i swoją rolę w rozwiązaniu zagadki. Wydane są na razie tylko dwa z trzech tomów, ale już jest to dla mnie druga ulubiona seria Clare zaraz po Diabelskich Maszynach. Jestem pewna, że ostatnia część będzie genialna, a finał mnie zaskoczy.

2. Trylogia Królestwo Nikczemnych Kerri Maniscalco

W tym przypadku też będę się odnosić do dwóch tomów, które zostały wydane w Polsce i je przeczytałam.
Emilia wiążę się z jednym z Książąt Piekieł, Panem Gniewu, aby rozwikłać zagadkę nagłej śmierci swojej siostry. 
Pokochałam tę historię. Przede wszystkim za klimat. Powieść pełna magii. Akcja w pierwszym tomie biegnie tak leniwie i jakby nieśpiesznie, a jednocześnie jest jej pełna. Później, wszystko przyspiesza i jest znacznie więcej emocji. Królestwo Przeklętych  jest jeszcze lepsze niż pierwszy tom. Autorka skupia się na relacji bohaterów bardziej niż na odkryciu prawdy i zemście za śmierć Vittorii. Po prostu zaszła drobna zmiana priorytetów, co wyszło korzystnie. Przez to klimat jest tak niesamowity. Sensualny, pełen napięcia między bohaterami. Emilię i Pana Gniewu ciągnie do siebie, ale sami tego nie rozumieją. Świetnie mi się to czytało. 
Dodatkowo magia w tym świecie jest dokładnie opisana. Ma swoje źródło, rytuały oraz legendy. Emilia przypomina sobie nauki babki, a w drugim skupia się bardziej na rozwoju swoich magicznych zdolności.

3. Żniwiarz Paulina Hendel

Pierwszy raz Pustą Noc przeczytałam w 2019 roku. Spodobało mi się, ale nie na tyle, żebym czuła potrzebę, że muszę mieć kolejne tomy od razu. Czerwony Słońce stało u mnie na półce jakieś pół roku, aż zdecydowałam się to przeczytać i zebrać całość. Przepadłam po prostu.

Pierwszy to naprawdę świetna książka, ale czegoś mi w nim zabrakło. Wciągnęłam się, byłam zaskoczona i przeżywałam to, co się dzieje, ale czegoś mi zabrakło. Natomiast Czerwone słońce pochłonęłam, z każdą stroną coraz bardziej wgłębiałam się w tę historię. Pokochałam bohaterów, a nowe postaci to ZŁOTO. Szczególnie Janina — starsza, złośliwa i roszczeniowa pani. Głównie ona odpowiada za elementy humorystyczne. Ta część spowodowała, że musiałam przeczytać resztę, jak najszybciej (co się nie udało). Trzeci tom wypadł nieco gorzej — miał po prostu syndrom drugiego tomu. Wiele zaczętych wątków, część z poprzednich tomów, jakieś nowe wątki. To było przytłaczające, ale w połowie wszystko się ładnie połączyło i już było lepiej. Czwarty tom ma nieco inny klimat, co nie całkiem mi się podobało, ale też świetnie mi się to czytało Za to finał serii! Wow! Po prostu wow! Autorka poprowadziła fabułę w taki sposób, że nie widziałam innego rozwiązania, a jednak udało jej się wybrnąć z tego i mnie zaskoczyć. Coś niesamowitego!

4. The love hypothesis Ali Hazelwood

Jakie to było urocze! Dosłownie jedna z najsłodszych historii, a jednocześnie wszystko jest takie normalne. Może poza początkiem, kiedy Olive całuje losowego typa (największą kosę wśród doktorów, czyli Adama), aby pokazać przyjaciółce, że ma chłopaka. Później dochodzi do tego, że udają związek, a to oczywiście prowadzi do związku. 
Narracja jest lekko ironiczna, co uwielbiam i już od pierwszych stron wiedziałam, że się zakocham w tej książce. Dalej było tylko lepiej. Zdrowy rozwój relacji między bohaterami i odpowiednie tempo rozwoju. Relacja bardzo pełna wsparcia, zrozumienia oraz poszanowania własnych granic. Do tego najlepsza scena erotyczna. Jest długa, ale jaka mądra! Zawiera kilkukrotne pytanie o zgodę i przypomnienie, że zgodę można wycofać w każdym momencie. Jest poruszona kwestia antykoncepcji i chorób wenerycznych. Rzadko się spotykałam z tym w książkach, więc to ogromny plus. Mam nadzieję, że będzie więcej tak dobrze napisanych scen.  


5. Mroczne umysły Alexandra Bracken

To chyba największe zaskoczenie tego roku! O Mrocznych umysłach słyszałam już w gimnazjum, ale nie ciągnęło mnie wtedy do czytania. Teraz przy okazji wznowienia zdecydowałam się na to. 
Znowu miłość!
To najlepsza dystopia, z jaką kiedykolwiek miałam do czynienia. Akcja ma miejsce w pierwszych latach zmian w państwie, co jest rzadko spotykane. Widać, jak choroba zabijała dzieci, a inni wykazywali ponadprzeciętne zdolności. Władze zaczynają tworzyć kłamstwa o młodzieży, która przeżyła, a dorośli ślepo w to wierzą.
Jest tutaj motyw "znalezionej rodziny", czyli grupkę obcych osób, które znalazły się w trudnej sytuacji, zaczynają łączyć mocne więzi, że stają się swoją jedyną rodziną. Relacje między bohaterami są wyjątkowe. 

6. The Atlas Six Olivie Blake

The Atlas Six to kolejna książka, która się wyróżniła w tym roku. Jest to historia szóstki wybitnych Medejów, którzy zostali wytypowani i mają możliwość wstąpienia do Towarzystwa Aleksandryjskiego. Jest to tajne, elitarne stowarzyszenie, które ma dostęp do zasobów Biblioteki Aleksandryjskiej. 
Klimat tej książki jest wyjątkowy. W fabule nie chodzi o cały o to, co doprowadza bohaterów do wtajemniczenia. Jest to przede wszystkim historia dążenia do władzy. Pokazuje, jak wyglądają relacje elity oraz jak ludzie reagują na możliwość awansu społecznego. Badania każdego z bohaterów mają znaczenie, ale nie jest to główny wątek książki. Jest tutaj wiele okołonaukowych tematów, nawiązania do fizyki i chemii, co było dla mnie fascynujące.
Również bardzo dobrze jest zbudowany świat. Magia i zdolności bohaterów opierają się przede wszystkim na chemii i fizyce kwantowej, co było dla mnie niesamowite. Część bohaterów ma zdolności powiązane z psychiką, ale to również jest tłumaczone w podobny sposób.  

7. Władca Pierścieni J.R.R. Tolkien

Klasyk literatury fantastycznej, który wreszcie przeczytałam. Styl pisania jest cudowny. Byłam zachwycona kunsztem literackim. Chłonęłam każde słowo i byłam zachwycona. Klimat jest niesamowity. Cudowne, obrazowe i rozległe opisy, które mnie męczyły. Cudo! Miałam ogromnego kaca książkowego po tej książce, bo nic nie dorównuje temu stylowi. 

8. Trylogia Caraval Stephanie Garber

Pierwszy raz do czynienia z Caravalem miałam 4 lata. Byłam zachwycona tym baśniowym klimatem i ubolewałam, że pozostałe części nie zostały wydane. Aż do tego roku! Cała trylogia została wydana, a ja miałam przyjemność zostania recenzentką kolejnych części. 
Podczas ponownego czytania Caravalu towarzyszyły mi inne emocje. Nie uważałam już tego magicznego przedstawienia za baśniowe. Jest ono po prostu okrutne — miesza w głowie, wykorzystuje marzenia i stwarza pozór, że w nocy można być bezkarnym, przez co wychodzi z ludzi to, co najgorsze.
Legenda ma inny klimat. Główną bohaterką jest Tella, która jest zdeterminowana. Dla niej ta gra to tylko środek do celu, ale i tak widać, jak bardzo jest ona zwodnicza. Poznajemy Mojrów, przez co powieść ma mistyczny i tajemniczy klimat.  
Finał wypada nieco słabiej niż poprzednie tomy, ale to wciąż bardzo dobre zakończenie historii. Jest tutaj perspektywa obydwu bohaterek. Podobał się mi wątek Scarlett, pokazał jej prawdziwą moc. Jednak wątek Telli nie wykorzystał w pełni potencjału tej bohaterki.

9. Trylogia Delirium Lauren Oliver

Trylogia Delirium to również seria, która została wznowiona w tym roku. Pierwszą część przeczytałam 5 lat temu, a ponownie na początku tego roku. Kolejne tomy tej serii były dla mnie zaskoczeniem. Każdy z nich ma inny klimat. 
Delirium pokazuje, jak Lena odkrywa kłamstwa świata, w którym żyje. Okazuje się, że to miłość nie jest tak niebezpieczna, jak każdy chce jej wmówić. Bohaterka przechodzi ogromną przemianę z osoby, która ślepo podąża za regułami, w buntowniczkę. Pandemonium to po prostu wir walki. Lena walczy o to, co uważa za słuszne. Jeszcze lepiej można zauważyć zmianę, która w niej zaszła. Natomiast Requiem to zestawienie życia, które Lena wybrała, i takiego, jakie mogłaby mieć, gdyby została w mieście. 
Najbardziej w tej serii podoba mi się to, że walka o miłość, to tak naprawdę walka wolność. 

10. Lonely Heart Mona Kasten

Książką, którą dopiero co skończyłam i szybko wkradła się w moje serce. Z każdą stroną zakochiwałam się coraz bardziej w historii bohaterów, aż złamało mi serce. Czuję, że kolejna część połata je, a pewnie później znowu złamie. 
Rosie prowadzi własną audycję radiową i nie posiada się ze szczęścia, kiedy jej gośćmi są Scarlet Luck. Zespół, który kocha od ich początków. Niestety wywiad nie idzie po jej myśli, mały incydent przekreśla wszystko, a Bestia, jeden z członków, wychodzi wściekły. Na Rosie spada ogromny hejt, co nie podoba mi się członkom zespołu i chcą jej pomóc odbudować reputację. I tak zaczyna łączyć ją nić porozumienia z Bestią. 

Ta historia jest tak pełna ciepła, wiary w drugą osobę i zaufania, że się rozpływałam. Jednocześnie Bestia skrywa tajemnicę i ma problemy, przez co książka łamie serce i daje to też nadzieję. Chcę naprawdę poznać dalsze losy bohaterów, dowiedzieć się więcej o historii Bestii, ale też zobaczyć, jak będzie wyglądać audycja Rosie.

Let's it snow!


15.12.2022

 Siadam do tego wpisu i mam pustkę w głowie. Jutro przede mną ostatnie kolokwium w tym roku i spokój. Trochę się pouczyłam, trochę jeszcze się pouczę i tyle. Naprawdę marzę o tym, aby było to już za mną. 

Ten rok akademicki zaskoczył mnie niczym zima drogowców. Nie żartuję. Patrzyłam na program tego semestru i myślałam, że będzie lżej. W końcu jest mniej godzin niż w innych semestrach, a w połowie semestru skończyło mi się kilka wykładów. Tylko po drodze wyszły komplikacje. A to jakiś wykład odwołany i się przedłużyło, bo trzeba odrobić. A to piszemy zaliczenia, a to jeszcze więcej zaliczeń. Wszystko to jest wyjątkowo uciążliwe i bardziej obszerne niż się spodziewałam. Do tego działalność w kole naukowym, z którą się wiąże kilka projektów mniejszych i większych, i tego czasu robi się naprawdę niewiele. 

Dopadł mnie również mini zastój czytelniczy i czytam właściwie tylko to, co mam zrecenzować. Nie jest to takie uciążliwe, bo zgłaszałam się do recenzji książek, które bardzo chciałam przeczytać. Najczęściej to też były kontynuacje, które i tak bym przeczytała, i pewnie bym coś o nich napisała. Najgorzej było mi znaleźć czas, aby dać się pochłonąć lekturze. Na całe szczęście byle do jutra i spokój. 

17.12.2022

Nie umiem pisać luźnych wpisów na raz. Już sobota i już spokój. Ten błogi stan, kiedy wiem, że nie muszę nic zrobić, ale nieco zagubiona. Jedynie wisi nade mną prezentacja z socjologii, ale to nie jest takie wymagające.

Zaczynam powoli odczuwać zbliżający się koniec roku. Powoli myślę, jak ułożyć podsumowania i co osiągnęłam. Lubię mieć to spisane, bo czasami wracam do tego i patrzę, jak to się wszystko zmieniło. Myślę, jak to wszystko zorganizować, żeby nie było przesytu, a żeby coś tutaj się pokazało.

Patrzę za okno i się uśmiecham. Nie wyjdę z aparatem na dwór, bo już się ciemno robi, a ja jednak znalazłam coś, co mogę robić. Śnieg stopnieje, a ja pewnie nie zrobię nowych zimowych zdjęć i po raz kolejny dam Wam zdjęcia sprzed kilku lat.
 Podcast i składanie prania to plan na najbliższe godziny. Później zacznę zbierać materiały do posteru na konferencję.  Zupełnie nie wiem, jak się do tego zabrać. Na szczęście teraz robię to w duecie, więc jest prościej i mniej stresująco. Ale i tak, jak coś pójdzie nie tak, to nic się nie stanie.


Pora na Finał! - recenzja Stephanie Garber "Finał"

Cześć!

Był już u Was Mikołaj?  U mnie nawet dwóch, ale drugi prezent czeka na mnie w domu. Takie małe umilenie życia. 

Dziś przychodzę z recenzją, której pisanie było dla mnie trudne - "Finał" to po prostu finał, koniec trylogii. A to sprawia, że nie wiem, ile mogę napisać, bo nie chcę spoilerować poprzednich tomów. A z drugiej strony, mam świadomość, że do tej recenzji zajrzą przede wszystkim osoby, które już czytały dwa poprzednie tomy. Ta recenzja na pewno zawrze spoilery, chociaż nie wiem, w jakim stopniu będą one zrozumiałe dla osób, które nie przeczytały drugiego tomu.

Jeśli nie znacie jeszcze Caravalu, zachęcam do przeczytania dwóch moich recenzji:

Recenzja Caraval 2018
Recenzja Caraval 2022

Dlaczego obydwu? Macie szansę porównać moje pierwsze wrażenie z odbiorem po 4 latach. Jeśli nie wiecie, czy warto czytać drugi tom, to zachęcam do recenzji Legendy z września tego roku.  

[Materiał sponsorowany — współpraca z wydawnictwem Poradnia K]

Tytuł: Finał
Autorka: Stephanie Garber 
Seria: Caraval #3
Tłumacz: Mateusz Borowski
Wydawnictwo: Poradnia K
Liczba stron: 384

Caraval się skończył i przyszedł czas na zmierzenie się z nową rzeczywistością. Mojrowie zostali uwolnieni i trzeba zrobić wszystko, aby nie przejęli świata. 

Jeszcze parę miesięcy myślałam, że trudno mnie zaskoczyć. W końcu przeczytałam tyyyle książek, że znam schematy i nie mam prawa wymagać, żeby mnie coś zaskakiwało. A tu proszę, druga połowa 2022 roku, to prawie same zaskoczenia!

Jak sobie fabułą radzi bez Caravalu?

I tym też jest dla mnie Finał — zaskoczeniem. Z jednej strony nie wiedziałam, czego się spodziewać, bo to już nie będzie Caraval. Z drugiej strony były obiecujące wątki, które sobie wyobrażałam — Paloma, wspierająca córki; romans Telli i Dantego czy ratowanie świata przed Mojrami i Legendą. I chyba nic z tych rzeczy nie wyglądało tak, jak sobie wyobraziłam.

Wątek Palomy mnie zaskoczył. Liczyłam, że losy tej bohaterki potoczą się inaczej. Nie spodziewałam się, że jej wątek okaże się aż tak ważny dla całej fabuły. To coś więcej niż odbudowa relacji z córkami.
Najciekawsza jest dla mnie rola Scarlett. Pierwsze strony jej perspektywy mnie zmyliły — dały wrażenie, że to starsza z sióstr będzie się skupiała na rozterkach miłosnych. W końcu zjawił się jej były narzeczony... Jednak ten wątek poszedł w zupełnie inną stronę, a romansu jej w nim tyle, co kot napłakał. Nie ma też trójkąta miłosnego (a nie wiem, jakbym zniosła dwa trójkąty miłosne w jednej książce). Wszystko nabiera tempa, gdy dziewczyna zostaje porwana przez ojca. I w tym momencie zaczynam nabierać wątpliwości do logiki jednego rozwiązania z finału, jak to "formalnie" w tym świecie przeszło, bo w realnym świecie nie mogłoby mieć to miejsca. Tylko nie jest realny świat...
Trójkąt miłosny pojawia się w wątku Telli. Perypetie tej bohaterki polegają głównie na jej rozterkach miłosnych. Urealnia to uczucia Telli, które w poprzednim tomie wzięły się znikąd i stwierdzenie "wątek miłosny" było dla mnie na wyrost. Jednak nie jest to tak ciekawe. 

Inne twarze bohaterów

Zdecydowanie lepiej w tej części wypada Scarlett. Caraval nie mąci jej w głowie, a przez to poznajemy ją taką, jaka jest. Jest naprawdę troskliwa i silną bohaterką. Jej działania są przemyślane, plany logiczne, mimo że ich wykonanie jest ciężkie i wymaga dużo odwagi. Jest w stanie poświęcić jeszcze więcej, niż się wydawało.
Tella, która w poprzednim tomie była pokazana jako osoba dążąca nieustępliwie do celu, tutaj tego celu nie. Zachowuje swój charakter, ale jej potencjał naprawdę można było lepiej wykorzystać i dać jej więcej mocy sprawczej. 

Julian zyskał w moich oczach. W pierwszym tomie nie byłam do niego przekonana, ale nie skreślałam go. Ten tom pokazuje go z naprawdę dobrej strony, mimo że jego pierwsze pojawienie się jest irytujące. Trochę z jego winy, trochę z winy Scarlett. Później się reflektuje, jest troskliwy, ale nie jest bohaterem, który ma jakiś istotne znaczenie dla fabuły. 
Znamy już twarz Legendy. W poprzednich częściach jest przedstawiany jako złoczyńca, okrutny i chciwy. Nie odebrałam go tak. Naprawdę, ten tom pokazuje jego naprawdę dobrą twarz. To też postać, która przechodzi zmianę. Przez dwa tomy poznawaliśmy go wyłącznie z opowieści innych — niektórzy go znali, inni przekazywali plotki. 

Bardzo mi się podoba przedstawienie relacji obydwu sióstr. Z jednej strony to naprawdę mocna więź, chcą się ratować, ale każda ma swoje życie i własne priorytety, przez co nie są dla siebie najważniejsze. Wiąże się to również z trudnymi wyborami i dylematami. Jest to bardzo naturalne, a rzadko spotykane w książkach — najczęściej spotykam się z rodzeństwem, które jest najlepszymi przyjaciółmi i wszystko robi razem lub jedno z rodzeństwa jest postacią drugoplanową. 

To już nie Caraval!

Powinnam zacząć od tych słów. Finał ma innych klimat niż poprzednie tomy, co jest oczywiste. Jest magia, ale nie ma magii Caravalu. Przedstawienie się skończyło, a zatem jest inny klimat. Nie tak baśniowo, jak w pierwszym tomie. Nie jest również tak mistycznie, jak w Legendzie. Klimat nie jest tak wyraźny i łatwy do określenia jednym słowem. Trzyma w napięciu, zaskakuje. Z łatwością mogłam sobie wyobrazić piękne stroje bohaterów i królewskie wnętrza. To trochę mieszanina mroku z poczuciem upływu czasu, że trzeba się śpieszyć, aby wszystkich uratować.

Zakończenie tej trylogii poszło w naprawdę dobrym kierunku, chociaż mam wrażenie, że można było z niego więcej wydobyć. Tutaj mam na myśli wątek Telli, gdzie zabrakło mi akcji, chociaż zaczynało się obiecująco. Jednym z moich większych zastrzeżeń do tej książki jest za długi początek — trwa on do 167 strony, a książka liczy niecałe 400. Początek również mnie zmylił — fabułę wyobraziłam sobie odwrotnie, dlatego uważam, że to książka, której trzeba dać szansę gdzieś do 200 strony. Sam punkt kulminacyjny jest świetny, dosłownie ostatnie 100 stron to majstersztyk i idealne zakończenie trylogii.

Chciałabym również przypomnieć o rankingu OpowiemCi [tu kliknij, aby przejść na stronę] i poprosić o głosy na mnie, jeśli chcecie wesprzeć moją twórczość. 
  • blog: myslizglowywylatujace.blogspot.com
  • Instagram: @myslizglowywylatujace
  • Akcja czytelnicza: O czym było najgłośniej?