Hejo!
Zdecydowanie siedzenie w domu mi nie służy. A przynajmniej to poczucie braku innych możliwości. Grunt, że mieszkam na wsi i przejdę ledwo 100 metrów, a już się kończą zabudowania i mogę sobie spokojnie spacerować. Chociaż tyle z tego... A tak to jakaś dobijająca rutyna mnie dopada, której nawet nie mam chęci przezwyciężać. Tutaj też żeby napisać musiałam się mocno zebrać w sobie.
Chociaż to nie kwestia chęci, bo serio chce mi się pisać, ale chwilowego artblocka i poczucia braku tematów do pisania. Chciałam napisać o czymś lekkim i przyjemnym, a cóż... Zaczynam od narzekania. Trochę chcę, żeby ten wpis był moim pierwszym krokiem do ogarnięcia tyłka i robienia czegokolwiek więcej niż takie minimum, a obecnie minimum to głównie zadania z matematyki.

Nauka zdalna to zdecydowanie nie jest dla mnie. Strasznie ciężko mi się zebrać do zrobienia czegokolwiek, tym bardziej, że ten tydzień był nieco nie wiadomo jaki, bo jeszcze nie od wszystkich prowadzących miałam ustalone, jak to będzie wyglądać. Teraz się ogarnęło, ale nie czuję nawet przymusu, żeby coś zrobić. A są rzeczy, które mam do dokończenia dalej sobie są. Mniejsza oto. To teraz po prostu kilka rzeczy, które chociaż trochę mi pomagają nie zwariować.




1.Porządki 

Jestem bałaganiarą. Jeśli pozornie mnie uznał za poukładaną osobę, to właśnie poznajecie prawdę. Jedynie co to ogarniam, gdzie co mam.
Zaczęłam od tego posprzątania. Myślę, ze to dobry krok w takiej sytuacji, bo masę czasu spędzam u siebie w pokoju, więc trzeba było zadbać o to, żeby było przyjemnie. Zrobiłam porządki w pokoju, w szafie (utrzymanie porządku tutaj jest ciężkie), a nawet  w komodzie. Starłam kurze, nawet z szafy. Jeszcze tylko parapet ogarnąć i podłogę i idealnie będzie.
Któregoś dnia zrobię też porządki w laptopie. Poogarniam zdjęcia i foldery.
Takie coś daje poczucie odzyskiwania kontroli nad moim życiem. Często zaczynam po prostu od tego - ogarnięcia jakichś folderów czy zdjęć. Może to banalne, ale choć trochę pomaga.


2. Ubranie

Stary, ciepły dres kusi, no nie? Nie wiem, jak Was, ale mnie to strasznie rozleniwia. Niby wygoda, ale jakieś poczucie, że nie trzeba nic robić. Nie musisz się malować, nie musisz zakładać sukni balowej, ale coś w czym czujesz i komfortowo, i ładnie. 
Dla mnie takie drobnostki mają duże znaczenie i wpływ na moje samopoczucie. Pamiętajcie, że dresy też można odpowiednio dopasować, żeby się czuć dobrze, a nie tylko "po domowemu". Po prostu zróbcie mały miks - bluza od dresu i jeansy albo dresy i jakąś fajna koszulka.  Ja na szczęście w zwykłych spodniach czuję się wystarczająco komfortowa, mam takie pary, które mi praktycznie ruchów w ogóle nie krępują. Ostatnio też odkryłam joggery. Wcześniej ich unikałam, ale raz założyłam i przepadłam - idealnie łączą komfort i dobry wygląd. 

3. To do list

Listy rzeczy do zrobienia bardzo mi pomagają. Ogólnie lubię statystyki, jakieś planowanie i inne rzeczy, które jasno i przejrzyście określają. Ostatnio nie za bardzo mi to wychodzi, ale staram się wracać do tego. Chciałabym też pójść o krok dalej i część zadań przydzielić do konkretnych dni tygodnia. Zazwyczaj robiłam tak zapisując tylko, kiedy wpisy na bloga czy na Instagrama, ale chcę też inne rzeczy przydzielić tym bardziej, że e-learning i część rzeczy wypadałoby zrobić, wysłać zadania, chociażby dla samej siebie. 
Mam nadzieję, że w tym tygodniu to mi się uda.


4. Spacer

Jeśli ktoś mieszka na wsi czy ma niedaleko jakieś lasy lub łąki, to jest to dobry moment, żeby pobyć bliżej natury. #zostańwdomu, ale jak masz możliwość, to wyjdź i się przewietrz. Spacerów po lesie czy łące nikt Ci nie zabroni, ważne, żebyś nie był/a w dużych skupiskach ludzi. Samotny spacer to coś fajnego - możesz wziąć ze sobą psa i się z nim pobawić. Możesz wyjść z aparatem i uważnie patrzeć, szukać nowych, pięknych widoków i spróbować dostrzec piękno tam, gdzie wcześniej Ci się nie udało. Albo po prostu wyjść na spacer i zagłębić się w rozmyślaniach. W ten sposób się zrelaksować.

I tym sposobem możemy przejść do kolejnego punktu, czyli...


5. Czas dla siebie

Po prostu kilkanaście minut relaksu. Na mnie zbawczo działa 15 minut, kiedy ściągam okulary, nakładam maseczkę i ćwiczę wzrok, ale nie tylko. Kontroluję wtedy też swój oddech. Po prostu wycisza mnie to i po tym czasie czuję się bardziej wypoczęta, wyciszona. Po prostu gotowa na resztę dnia i z oczami, które są mi wdzięczne za chwilę przerwy (i mnie nie irytują).

6. Ćwicz

Tak! Coś co próbuję wprowadzić od roku, ale jakoś nie wychodzi. A jednak wiem, że ma dobry wpływ na moje samopoczucie. Zawsze to jakieś rozruszanie mięśni i oderwanie się od tego, co się robi. Nie chcę się rozpisywać o jakimś dobroczynnym wpływie na organizm, bo nie znam się na tym, ale to serio potrafi pomóc. Warto poszukać takich ćwiczeń/sportu, które będą sprawiać Ci przyjemność. Po prostu szukaj. Na pewno coś się znajdzie.

7. Postaw sobie cele

Co prawda tym razem nie stawiałam sobie celów, bardziej chcę pójść w budowanie konkretnych nawyków niż przesuwanie moich granic, ale polecam. Warto jest zrobić, jeśli macie czas i chęci, aby się po prostu pobawić i jednocześnie sprawdzić Wasze możliwości. Dodatkowo to fajna motywacja - zakładasz sobie coś i sam dla siebie się tego trzymasz. Jeśli boisz się, że jak z postanowieniami noworocznymi, to we wpisie Dlaczego postanowienia nie wypalają? dałam kilka wskazówek, jak formułować cele, aby był czymś osiągalnym.


A Wy? Jak się trzymacie?


Oprócz zapraszam Was do dwóch innych postów, które będą się uzupełniać z tym.

Komentarze

  1. Mi jak na razie nie przeszkadza to, że trzeba ograniczać wychodzenie z domu, bo generalnie i tak jestem typem domatora i nie lubię przebywać poza nim, więc to zdecydowany plus tej sytuacji (i dla mojego alienowego trybu życia). Robić na razie co mam, a jak już nie mam to robię notatki do szkoły żeby mieć na zaś, bo pewnie jak już wrócimy do szkoły to będzie zaliczeń co nie miara. No i mi akurat zdalne nauczanie się podoba - paradoksalnie mam więcej chęci i czasu żeby się uczyć XD.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zdalnie nauczenie jest źle zoorganizowane i mało się to egzekwuje... Więc trochę słabe to.

      Usuń
  2. A ja wam wszystkim zazdroszczę, że możecie posiedzieć w domu.. w końcu w domu ZAWSZE znajdzie się coś do zrobienia, ja jak mam wolne dni to staram się je wykorzystać tak na 1000 procent, żeby mieć satysfakcje z dobrze spędzonego czasu :)
    Co do porządku - u mnie musi być porządek, w kuchni, w pracy, w szafie, na komputerze czy na biurku, przy którym pracuje. Nie lubie mieć bałaganu, po prostu dopóki nie posprzątam to nie usiąde do pracy :)
    U mnie na sportowo to mus, siedzę sobie w legginsach, dresach i bluzach. Czuje się dobrze, komfortowo i kobieco. I każdy powinien tego spróbować, to fajne! :) Takie listy bardzoo pomagają w życiu, w ogarnieciu tego co ważne, a co nie. Próbowałaś tworzyć bullet journal? Mieć wszystko poukładane i na dodatek w jednym miejscu? jesli nie, to bardzo polecam!
    Wszystkie sposoby są dobre na zmotywowanie się. Ćwiczenia - po nich (przynajmniej ja) mam ochotę na działania, na jeszcze większe plany i cele!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie jakoś zakodowałam w głowie, że dresy/legginsy = leniuchowanie i bywa to męczące. :D Przynajmniej zmieniłam stare, rozciągnięte dresy na nowe, które lepiej pasują do mnie, więc już lepiej mi się cokolwiek robi.
      BuJo nie jest dla mnie. Wolę zwykły kalendarz, ale tutaj też mam jakieś wymagania, bo musi mi on się spodobać. Ma teraz akademicki, ale jego forma do mnie nie trafia i czasem wezmę do ręki i potem leży znowu kilkanaście dni. Nie polubiłam go. W trzeciej klasie liceum miałam znacznie fajniejszy, mimo że w podobny stylu.

      Usuń
  3. Ja wprowadziłam ćwiczenia , spacery i czytanie chociaż także mnie to wszystko rozleniwia i mama wrażenie że nic nie robię. A tęsknota za znajomymi jest coraz większa :(
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam podobnie. Chociaż w tym tygodniu chyba i tak jest nieco lepiej.

      Usuń
  4. Ja na szczęście lubię przebywać sama ze sobą ,więc jakoś ten czas mi nie doskwiera. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie na szczęście nie przeszkadza siedzenie w domu. Czasem bycie introwertykiem ma swoje plusy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem ambiwertykiem. Chociaż bardziej w stronę introwertyka, więc to siedzenie w domu przez dłuższy czas robi się męczące i potrzebuję wyjść choć trochę do ludzi.

      Usuń
  6. Ja też nauka zdalna, ale już studia, więc to troszkę inny wymiar... Ale w duchu gdzieś się cieszę, bo na reszcie mogę zając się sobą i pisaniem bloga, a tyle się za niego zbierałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie studia to po prostu jest inny wymiar. :D Nie tylko przy zdalnej nauce.

      Usuń
  7. Aktualna sytuacja jest dla mnie bardzo ciężka, tym bardziej, że uwielbiam ludzi, spacery, wyjścia do kawiarni... W całej tej sytuacji szukam jakiś pozytywów, znalazłam czas dla siebie, na nadrobienie zaległości w lekturze, na nadrobienie zaległości w blogowaniu, na ćwiczenia oraz co najważniejsze na rozmowie z najbliższymi :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest zdecydowanie plusem. :) Ale jednocześnie i wyzwaniem, aby wszystko sobie zorganizować.

      Usuń
  8. Ja właśnie jestem po godzinnym spacerku po wsi i zabieram się do nauki.. w końcu tak czy siak - matura za pasem :D pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie, jedynym plusem, jaki widzę jest to, że mieszkam w małym mieście, a co więcej na jego obrzeżach, więc chwila i jestem w lesie lub na wsi, co pozwala na odetchnięcie i dotlenienie się nie ryzykując. A siedzieć w domu nie potrafię :D
    Przechodzę to podobnie jak ty, rutyna także mnie dopadła i w sumie niby sporo robię ale wszystko oprócz nauki, rozleniwiłam się kompletnie, ale muszę się wziąć za siebie, bo aż wstyd mieć tyle czasu, a naukę zostawiać w las, potem się nie ogarnę :D
    A u mnie nauka zdalna wygląda tak, że z 2 przedmiotów dostałam jakieś materiały raz i tyle, w sumie po prostu muszę się skupić na anatomii i iść do przodu :D
    Trzymaj się!
    http://live-telepathically.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że ten trudny czas niedługo minie... Chciałoby się pójść na jakiś spacer, cieszyć się wiosną, ale zamiast tego czytam, oglądam seriale i filmy i ogólnie jakoś sobie organizuję ten trudny czas. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde, u mnie część rzeczy odpada - w wyjściowych ciuchach chodzić po domu nie będę bo mam kota i po kwadransie wszystko będzie w jego sierci. Na spacer nie pójdę, bo mieszka w Krakowie i chociaż większość siedzi w domach, to ludzie i tak się przemieszczają. A policja jeździ i pilnuje. Porządki i ćwiczenia też nie zawsze mogę - gdy mój ukochany odsypia nockę to przeciez nie będę mu nad głową skakała ani tłukła się garami. Szczęście, że trzy razy w tygodniu musze jednak zebrać tyłek i pojechac do biura, bo faktycznie bym zwariowała. Ale tą liste rzeczy do zrobienia to wypróbuję chyb a i tak w te dni, w które siedze w domu i nic mi się nie chce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się szczerze, że bardziej pisałam to o osobach z podobną sytuacją do mnie. :D
      Ojeju... Zwierzak w tym przypadku to faktycznie uniemożliwia.

      Usuń
  12. Myślę podobnie:) Jeśli chodzi o ubranie to też staram się nie chodzić cały czas w dresach. Choć w domu lubię być wygodnie ubrana i raczej decyduje się na legginsy niż jeansy to staram się wyglądać ładnie i schludnie, czasem ubrać luźną koszulę by to siedzenie w domu nie zamieniło się w "dziadowanie":) Wypunktowanie sobie rzeczy do zrobienia też dobrze działa. Mamy wtedy jakiś plan na dzień i gdy mamy już dosyć książki czy filmu zamiast chodzić i marudzić możemy się wziąć za coś co zaplanowaliśmy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Legginsy to też fajna opcja. Podobno jegginsy też są super - ładne i wygodne.

      Usuń
  13. zgadzam sie zdalne nauczanie rowniez nie jest dla mnie - jeszcze te miliony zadan i roznych aplikacji, na ktorych odbywaja sie lekcje - porazka..
    nnowakowska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest to w dodatku słabo zorganizowane, głównie nie zasadzie "radź sobie sam".

      Usuń
  14. Świetny blog, zostaję na dłużej ❤ Też mieszkam na wsi, ale przez te ostatnie obostrzenia za zakazem wstępu do lasu w zasadzie nie ma gdzie nawet u nas spacerować, pozostaje podwórko. Zdalne nauczanie nie jest złe, jest to nowa rzecz i można zrozumieć, że trudno odnaleźć się w tej nowej sytuacji za równo uczniom, jak i nauczycielom, ale czasami szlag mnie, jako perfekcjonistkę trafia, jak widzę, te wszystkie niedopracowane aspekty, x stron, każda do innych przedmiotów, co niektórzy nauczyciele robią sobie samowolkę, wcinają się innym w terminy, nic nie jest do końca uzgodnione, ahh... Na początku tego okresu każdy myślał "Oh jak fajnie będzie bez szkoły" w tym momencie te osoby mówią, że mają dość i chciałyby już wrócić w te szkolne mury. Choć mam przygotowane zdjęcia, pomysły na nowe wpisy na bloga, to z każdym dniem czuję coraz większą niechęć do wzięcia laptopa i napisana czegoś, codziennie jest "Jutro". Miejmy nadzieję, że szybko ten stan minie. Życzę dużo zdrówka! ❤ Amelia Wolińska https://gangstylegirls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku 3,5 tygodnia w domu jest dość ciężkie. Tym bardziej, że musiałam się na nowo do obecności rodziny przyzwyczaić. Ale sam fakt, że masz świadomość naprawdę niewielkiego wyboru, żeby zmienić otoczenie jest słaby i trudno znieść.
      To naprawdę polecam "To do list" lub tworzenie mini celów na dany tydzień! :D Tobie też dużo zdrowia.

      Usuń
  15. Ja mam o wiele więcej nauki teraz niż normalnie na studiach i bez plannera, to do list etc. bym zginęła, ale staram się znaleźć balans, więc na stretching, który jest moją ulubioną formą domowego treningu i inne pasje też staram się mieć czas :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też najbardziej stretching odpowiada. Chociaż znowu sobie w tym tygodniu nieco to odpuściłam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!