Kwartalnik VIII - za szybko
Hejo!
Dziś przychodzę z podsumowaniem ostatnich trzech miesięcy, a następnie chwila przerwy od tego typu wpisów.
Na początek. Dziś do północy można jeszcze głosować w Rankingu OpowiemCi - kliknij tutaj. Zostałam nominowana w trzech kategoriach:
- bloga - Myśli z głowy wylatujące
- Instagram - @myslizglowywylujace
- Akcja książkowa - Najgłośniejsza książka roku
Co u mnie?
Będę się powtarzała, ale ten rok akademicki jest ciężki! Naprawdę nie spodziewałam się, że cały czas będzie się coś i właściwie cały czas trzeba będzie coś ogarniać, i ogarniać to, czego ktoś inny nie ogarnął.
Wydarzyło się kilka rzeczy, których się nie spodziewałam. Zaangażowałam się w projekty, które w przyszłości naprawdę mogą zaowocować.
Mój czas dla mnie i dla moich zainteresowań był niewielki. Kiedy już go miałam, to wolałam sobie po prostu odpocząć z serialem niż pisać lub czytać. Przez to też mniej czytałam i mniej pisałam na bloga. Musiałam się nauczyć, jak nadawać priorytety zadaniom. A raczej, jak odpuszczać to, gdzie nie muszę się starać na 100%. Pocieszała mnie również zasada 80/20, czyli że 80% efektów wynika z 20% działań. Czy to działa? Nie jestem pewna, ale chociaż pozwala mi odpuścić i wyluzować.
Tak sobie myślę, że również wiele rzeczy zaczynałam i nie kończyłam przez brak czasu. Czyli coś robiłam, ale efektów ostatecznie nikt nie zobaczył
Wydarzyło się kilka rzeczy, których się nie spodziewałam. Zaangażowałam się w projekty, które w przyszłości naprawdę mogą zaowocować.
Mój czas dla mnie i dla moich zainteresowań był niewielki. Kiedy już go miałam, to wolałam sobie po prostu odpocząć z serialem niż pisać lub czytać. Przez to też mniej czytałam i mniej pisałam na bloga. Musiałam się nauczyć, jak nadawać priorytety zadaniom. A raczej, jak odpuszczać to, gdzie nie muszę się starać na 100%. Pocieszała mnie również zasada 80/20, czyli że 80% efektów wynika z 20% działań. Czy to działa? Nie jestem pewna, ale chociaż pozwala mi odpuścić i wyluzować.
Tak sobie myślę, że również wiele rzeczy zaczynałam i nie kończyłam przez brak czasu. Czyli coś robiłam, ale efektów ostatecznie nikt nie zobaczył
Książki
Przez te trzy miesiące przeczytałam 10 książek. Zdecydowanie poszłam w jakość, a nie w ilość. Żartuję, nie przepadam za tych stwierdzeniem w sensie. Po prostu miałam mało czasu na czytanie, więc nie był to mój świadomy wybór. Po prostu tak wyszło.
Co polecam?
1. Córka Smoka Adam Faber — rewelacyjne zakończenie trylogii! Mimo tytułu, który sugeruje, kim jest Sky, książka mnie zaskoczyła. Samo jej czytanie było bardzo przyjemne. Krew Ferów jedna z moich ulubionych serii. Polecam każdemu, kto lubi magiczne klimaty. 9/10
2. Cuda wianki — kolejny zbiór opowiadań o rodzinie Koźlaczek. Ma inny klimat niż Cud Miód Malina. Na niesamowitą całość składają się opowiadania, które nie są idealne. Mają drobne wady, tu mi czegoś zabrakło, tu czegoś jest za dużo, ale ostatecznie razem tworzą coś świetnego. 9/10
3. Lonely Heart — poruszająca serce historia. Zakochiwałam się coraz bardziej z każdą stroną, aby na koniec zostać ze złamanym sercem. Dużo emocji mi dała. 9/19
Każda z tych książek jest na podobnym poziomie i wywarły na mnie ogromne wrażenie. Córki Smoka i Cuda Wianki zdecydowałam się nie umieszczać w najlepszych książek. Wolałam dodać tam Lonely Heart, które było przeczytane na świeżo i było z innego gatunku, ponieważ w tym momencie mam delikatny przesyt fantastyką.
Na całe szczęście nie przeczytałam żadnej słabej książki, więc nie mam czego Wam odradzać.
Filmy
Ostatnio zaczęłam więcej filmów oglądać. Byłam dwa razy w kinie, planowałam jeszcze pójść na Avatara 2, ale zrobię to po Nowym Roku, bo nie zdążyłam.
Co polecam?
1. Avatar — byłam w kinie i to było coś niesamowitego! Efekty specjalne w 3D zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Co prawda, wyszłam przed końcem, bo już to oglądałam i wiem, że bym się popłakała, ale i tak świetnie się to oglądało.
2. Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie — jakie to było dobre! Sceny z tego filmu powracają do mnie w myślach bardzo często. Puściłam, myśląc, że to będzie komedia. Bardzo się myliłam, ale nie żałuję, bo to chyba najlepszy film tego roku.
3. Jeździec bez głowy — klimat tego filmu jest niesamowity. Motyw Jeźdźca bez głowy kojarzyłam, ale nigdy nie interesowałam się historią. Jeden z nielicznych filmów, który oglądałam, uważnie śledząc to, co się dzieje na ekranie.
Seriale
Seriale nie poszły przez ten czas w odstawkę, mimo że zaczęłam oglądać więcej filmów. Przez te trzy miesiące obejrzałam naprawdę dużo odcinków. Oglądałam nowości, następne sezony ulubionych seriali, ale także powróciłam do seriali z dzieciństwa i obejrzałam coś, co zaczęłam oglądać w trakcie egzaminów gimnazjalnych.
Co polecam?
1. Wednesday — jestem zachwycona! Klimat Addamsów zachowany, Jenna Ortega zagrała rewelacyjnie. Fabuła mnie wciągnęła. Naprawdę przeżywałam to, co się dzieje na ekranie. Jestem zachwycona i jestem ogromną fanką!
2. Emily w Paryżu — obejrzałam w październiku dwa sceny praktycznie na raz. Fajny, lekki i przyjemny serial. Jakiś tydzień temu wyszedł trzeci sezon, ale wciągnął mnie na tyle, aby to pochłonęła w jeden dzień. Zostały mi trzy odcinku do końca sezonu. Gdzieś od czwartego robi się klimat, taki jaki kojarzył mi się z tym serialem. Trzy pierwsze odcinki były średnio ciekawe, nieco nawet irytujące.
3. Szkoła złamanych serc — świetny serial dla młodzieży! Porusza wiele ważnych tematów, ma szeroką reprezentację mniejszości. Łatwo mi było przeżywać historię bohaterów, mimo że niekiedy zachowywali się irytująco lub niezrozumiale dla mnie.
Czego nie polecam?
Ginny i Georgia — z tym serialem mam ogromny problem. Historia ma naprawdę duży potencjał, ale wykonanie nie przypadło mi do gustu. Największy problem mam z seksualizacją nastolatek. Dziewczyny, które mają szesnaście lat, tańczą w zespole, a ich trener mówi, że mają rozpalić publikę? Obrzydziło mnie to. Inny przykład — do piętnastolatki przychodzi sąsiad, którego ledwo co zna, i zaczynają uprawiać seks. Już na pewno, to tak cholernie bezsensowne. To akurat dwa przykłady, które najbardziej zapamiętałam.
Kosmetyki
Trochę nowych rzeczy używałam w ostatnim czasie, więc mam o czym pisać. Jeden kosmetyk, który jest cudem i używam go regularnie. Drugi to fajna rzecz w fajnej cenie i w dodatku łatwo dostępna. O dwóch kolejnych wypowiem się kiedy indziej, a naprawdę mają potencjał. Jest też jedna rzecz, która chyba będzie bublem, ale jeszcze jest za wcześnie, aby to ocenić.
Co polecam?
Odbudowująca maska na noc APIS — najświeższe odkrycie, ale jestem zakochana. Po pierwsze, forma — maska na noc, której nie trzeba zmywać. Idealne dla takiego leniwca jak ja. Po drugie, komfort użycia. To dla mnie naprawdę ważne w kosmetykach. Bardzo przyjemnie mi się tego używa, przez co używam regularnie 2 lub 3 razy w tygodniu. Po trzecie, efekty — stosuję to nie cały miesiąc, więc użyłam tego nie więcej niż 10 razy. To, co zauważyłam od razu, to milsza skóra po nocy, gdy ją nakładałam. Jest również lepiej nawilżona, ale to wpłynęły też inne zmiany w mojej pielęgnacji.
Oczyszczający peeling trychologiczny SO!FLOW — drogeryjny peeling, który naprawdę dobrze sobie radzi. Po jego użyciu czułam, że mam oczyszczoną skórę głowy. Co prawda, to nie było takie uczucie, jak po peelingu z HTC. Nie miałam żadnych nieprzyjemności po nim. Nie jest za mocny ani za słaby. Wszystko okej i pewnie będę wracać do niego.
Dziesięć książek to przecież całkiem niezły wynik 😉.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego 🙂.
Ogólnie tak 😅 Dla mnie ilość czasu, którą mogłam poświęcić na czytania, jest wyznacznikiem tego, jak wolną mam głowę. Więc ten fakt trochę mnie smuci.
UsuńNiestety czasu nie da się rozciągnąć, czasem po prostu trzeba odpuścić i odpocząć. Dziesięć książek to wcale niemało.
OdpowiedzUsuńOj, tak.
UsuńOgólnie nie. Dobrze, że w ogóle na nie czas znalazłam, ale wolałabym po prostu więcej mieć czasu na książki.