"Dziewczyny znikąd" Amy Reed
Jednak wyszły małe
zmiany. Dzisiaj nie będzie recenzji „Wichrowych wzgórz”, tylko
innej książki. „Dziewczyny znikąd” to idealna książka, aby
napisać o niej w Dzień Kobiet. Dlaczego? Bo dotyczy każdej z nas.
Jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio, bo może dotyczyć kogoś z
naszego otoczenia. Książka bardzo mądra, części osób otworzy
oczy. I nie tylko dla kobiet. Serio, moim zdaniem powinna być to
lektura szkolna ze względu na wartości, jakie przekazuje.
To chyba inna niż zwykle recenzja, bo zawiera więcej przemyśleń o życiu niż o książce.
Tytuł:
Dziewczyny znikąd
Autorka: Amy
Reed
Liczba stron:
418
Data wydania:
29.01.2020
Wydawnictwo:
Poradnia K
Moja ocena: 9/10
Trzy dziewczyny, każda zupełnie inna, ale mają jeden cel - sprzeciwić się kulturze gwałtu, zmniejszyć seksizm i oddać szacunek zgwałconej dziewczynie, której nikt nie chciał uwierzyć i o której się milczy. Zaczynają tworzyć Dziewczyny Znikąd i zachęcają do tego inne dziewczyny. Aż z czasem ich ruch ma naprawdę duże znaczenie, co nie podoba się wielu osobom.
Wydaje mi się, że będzie to jedna z najważniejszych książek w moim życiu. To taka książka, którą każdy powinien przeczytać. Dlaczego? Bo zawiera ważne rzeczy. Coś o czym się powinno mówić. Są w niej rzeczy, które każdy powinien usłyszeć po tym, gdy usłyszał coś, czego nikt nie mógł usłyszeć. Albo poprawne reakcje na rzeczy, które nigdy nie powinny się wydarzyć
I wiecie co?
Przeczytałam tę książkę w bardzo dobrym momencie. Chwilę po
tym, gdy cały Internet, bookstagram i twitter przeżywał pewną
książkę polskiej autorki, gdzie gwałt jest romantyzowany. Więc
jeśli czytaliście czy oglądaliście tamto i nie możecie znieść,
jak ten temat został tam ukazany, to teraz pora na „Dziewczyny
znikąd”, które pewnie Was podbudują. Ta książka nie skupia się
tylko na sprzeciwianiu się gwałtom, ale też na budowaniu kobiecej
solidarności i szacunku do kobiet. To nie nawoływanie, aby
mężczyźni nas szanowali, ale żebyśmy również same się
wzajemnie szanowały. Ile razy słyszycie, jak ocenia się dziewczynę
po ilości chłopaków, z którymi była? Po tym co robi na pierwszej
randce. A jeśli odbiega to od pewnej standardów „moralnych”
każdy zarzuca jej brak szacunku, obrzuca epitetami, z których
najmilszy to „łatwa”. Podczas gdy chłopakom uchodzi to na
sucho. Ba, nawet wśród dziewczyn bywa to zróżnicowanie – jednej
się nic powie, po drugiej się będzie jechać. A później tak samo
zostaje potraktowana dziewczyna, która naprawdę zostanie
skrzywdzona – nie usłyszy słów wsparcia, wina zostanie przelana
na nią, ktoś powie „bo sama się poprosiła”, „bo się tak i
tak ubrała”. A to nieprawda. To nie wina osoby skrzywdzonej, to
wina osoby, która krzywdzi.
Fabuła sama w sobie
też jest ciekawa. W szkole grupka uczniów zaczyna tworzyć tajne
stowarzyszenie, aby walczyć z czymś wszechobecnym. To nie może
skończyć bez problemów, no nie? I tak się dzieje, a problemy są
poważne. Wiadomo, że część osób zareaguje z entuzjazmem, inna
grupa przejdzie obojętnie, a inni zrobią wszystko, żeby to się
nie zmieniało. To wszystko widzimy z różnych punktów widzenia –
głównie Grace, Rosiny i Erin, ale też zbiorowego punktu wszystkich
dziewczyn.
Bardzo chciałabym
Wam przybliżyć postaci wszystkich bohaterek, które tam występują,
ale nie da rady. Za dużo ich, a serio każda zasługuje na uwagę.
Znacie typowe
dziewczyny w amerykańskich szkołach? Cheerleaderki, przewodniczące
szkoły, te z drużyny piłkarskiej, te z kółka teatralnego, te
imprezowiczki, te flirciary… Ale czy zawsze te słowa do nich
pasują? Nie, każda z nich ma własną osobowość, jest coś więcej
niż ta szkolna łatka, którą ktoś im przypiął.
I są także te
dziwne, które nie wpisują się w żaden z tych schematów. To
właśnie Grace, Rosina i Erin.
Grace jest nowa w
Prescott. Musiała się przeprowadzić, bo w poprzednim miejscu jej
rodzina straciła uznanie wśród konserwatywnego społeczeństwa
katolickiego. W nowym miejscu poznaje Rosine i Erin, które bardzo
się różnią od siebie, ale lubią się. Jest bohaterką, która
potrafi zjednoczyć innym, zależy jej na szerzeniu dobra. Jednak nie
czuje się dobrze w nowym domu, ma wrażenie, że rodzice ją
opuścili, że tylko zajmują się karierą kaznodziejską jej matki.
Rosina jest inna nie
tylko w szkole, ale też w rodzinie, które jej nie rozumie.
Dziewczyna żyje w matriarchacie, który wcale nie jest lepszy od
patriarchatu. Oba są na równi złe. Jest niezrozumiana przez matkę
i wykorzystywana do pracy. Nie ma w ogóle czasu dla siebie, nie ma
prawa nikomu się sprzeciwić, ale stara się zachować swoją
indywidualność. Stara się być odważna.
Erin jest najciekawszą bohaterką dla mnie. Głównie jest to kwestia tego, że jest chora na autyzm, więc jej spojrzenie na świat jest inne niż zdrowych ludzi. Nie przychodzi mi do głowy inna książka, której bohater na to choruje (i jest tak ważny dla fabuły), więc dla mnie to coś niezwykłego. Jej życie musi biec w konkretnym rytmie, aby mogła być spokojna, ale dla Dziewczyn Znikąd potrafi odpuścić własny spokój, aby pomóc komuś innemu.
Przedstawiłaś tę książkę tak ciekawie, że naprawdę mam wielką ochotę po nią sięgnąć. Temat jak najbardziej aktualny i ważny
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale naprawdę mnie do niej przekonałaś. 😊
OdpowiedzUsuńOoo kurcze ;) muszę sięgnąć po te ksiazke ale Wichrowe Wzgórza były cudowne
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale faktycznie porusza bardzo ważny temat. Wiem, że nie będzie to 'łatwa' lektura, ale na pewno sięgnę, bo każda książka która próbuje rozpocząć rozmowę nad trudnym tematem jest warta przeczytania
OdpowiedzUsuńFajnie przedstawiona książka. Nie jest ona zbyt popularna, więc tym lepiej że ją promujesz ;D
OdpowiedzUsuńJeżeli interesuje cię rozwój osobisty zapraszam na mojego Bloga
Pierwszy raz o niej czytam, ale to ten moment, kiedy z wielką checią to ja poczytałabym JĄ nie o niej :) Skusze się!
OdpowiedzUsuńChwilowo nie mam jej w planach ❤
OdpowiedzUsuń