Cześć!

W końcu mam za sobą miesiące, które były dość spokojne. Może nieidealne, ale naprawdę fajnie spędziłam ten czas i nie było (aż tak dużo) stresu. W tamtym roku ani razu nie zaczęłam kwartalnika takimi słowami. Jak patrzę na kwartalniki z pierwszego półrocza, to patrzę ironicznie i myślę "żebyś Ty wiedziała, co cię jeszcze czeka". 

Co u mnie?

W lipcu zaczęło się u mnie uspokajać — w końcu miałam wakacje. Ostatni tydzień sesji był okropny — byłam tak zmęczona po tych kilku tygodniach, że już nie miałam siły się uczyć. Jednocześnie miałam poczucie, że powinnam się uczyć,  co w połączeniu z tym, że byłam po prostu w stanie, powodowało u mnie wyrzuty sumienia. Później musiałam się oswoić z tym, że nie nic do zrobienia, żadnych obowiązków. 
Same wakacje miałam pełne rozjazdów — najpierw byłam na Mazurach z rodziną. Kilka dni później pojechaliśmy na Śląsk, na wesele brata ciotecznego. Później przyjechała do mnie kumpela ze studiów. I tak właściwie dopiero po wizycie kumpeli, czułam się w pełni wypoczęta i zrelaksowana. Potrwało to krótko, bo zaraz rozpoczęłam praktyki w szkole średniej. 
Wrzesień właśnie minął mi na praktykach, które na początku były dla mnie okropnie stresujące, ale później stały się znośne. Mam kilka przemyśleć odnośnie tego czasu i ewentualnie mojej pracy jako nauczyciel (i w sumie, chcielibyście coś takiego przeczytać?). Później kolejny raz brałam udział w Lubelskim Festiwalu Nauki, a jakoś cała reszta tego miesiąca minęła mi w chwilę. Prawie mnie choroba rozłożyła, ale się zaleczyłam, aby pójść na wesele. Dzięki temu październik przywitał mnie na tyle mocną chorobą, że leżę na zwolnieniu lekarskim.

Jestem w bardzo ciekawym okresie czytelniczym. Przeczytałam przez te 3 miesiące 25 książek, z czego większość w lipcu. W sierpniu i wrześniu przeczytałam po 5 książek. Przeczytałam mało nowych książek - 7 nowości, a cała reszta to były reready. Czytałam swoje ulubione książki — Trylogia Czasu, Nieodgadniony, Zmierzch  i kilka innych książek. Rozpoczęłam trzy serie, których kontynuacji nie mogę się doczekać.

Jakie książki polecam?

Dziewięcioro kłamców Maureen Johnson — w moich oczach jest najlepsza część tej serii. Klimat tej książki jest idealny na jesień — nierozwiązane od kilkudziesięciu lat morderstwo, deszczowy Londyn i tajemnicze zaginięcie. Pomysł na zagadkę jest po prostu genialny i mi samej ciężko było domyśleć się, kto mógł stać za tą zbrodnią. Dodatkowy plus za świetne opisanie nastoletnich problemów. 10/10

Cinder Marissa Meyer — pierwszy retelling "Kopciuszka", którym jestem zachwycona. Bardzo nietypowy pomysł — automaty, konflikt polityczny z mieszkańcami Księżyca, dużo inny porządek świata od znanego nam, choroba, na którą na ziemi nie ma lekarstwa, i bardzo przyjemny wątek romantyczny. Połączenie jest po prostu świetne i nie mogę się doczekać kolejnej części.  8,5/10

Kosiarze Neal Shusterman — genialna książka! Bardzo ciekawy świat, w którym do regulacji liczby populacji, są wyznaczone odpowiednie osoby. Jednocześnie jest grupa wśród Kosiarzy, która nie postępuje w pełni etycznie. Jak ją wspominam, to naprawdę widzę same zalety. Bardzo dobrze opisany świat oraz funkcjonowanie organizacji głównych bohaterów, a zakończenie zachęca do czytania dalej. 9/10  

Książki — czego nie polecam?

Faefever Karen Marie Moning — eh... pisałam o tej książce w poprzednim wpisie. Nie dzieje się w niej nic, co by było istotne dla fabuły całej serii. 2/10

Słoneczny gon Mags Green — zrobiłam reread, aby ujrzeć w pełni potencjał tej książki... I cóż, nie tego się spodziewałam. Potencjał jest dalej, ale widzę więcej wad. Głównie uderzają mnie płytkie relacje pomiędzy bohaterami (wyjątek Val-Finn) oraz to, że fabuła była na siłę prowadzoną tak, aby pewne sceny się pojawiły, ale to połączenie między scenami było nienaturalne. 3/10


Oglądałam filmy, które już znałam. Starałam się zapisywać, ale chyba nie zapisałam wszystkiego. Z nowości były dwa filmy. Ogólnie oglądałam mniej filmów niż seriali. Nie mogłam sobie odpuścić i obejrzałam już dwie części "Zmierzchu", a planuję obejrzeć jeszcze Harry'ego Pottera oraz dokończyć tę serię. 

Loteria reż. Paul Feig — nie umiem go przypisać do jakiegoś konkretnego gatunku. Ni to komedia, ni to film akcji, ale połączenie bardzo fajne. Pomysł na film na tyle odbiega od rzeczywistości, że ogląda się go bardzo przyjemnie. 

Miasteczko Halloween reż. Tim Burton — w końcu to obejrzałam — ciekawe, fajny klimat, ale nie wiem, czy będę do tego wracać. Było przyjemne, ale poczułam jakiejś większej emocjonalnej więzi. 

Oglądając seriale, również stawiałam na te produkcje, które już są mi znane. Obejrzałam Zbrodnie po sąsiedzku, dokończyłam ponownie oglądać Brooklyn 9-9. Jesieniarski nastrój zmusił mnie do obejrzenia Wednesday. 

Seriale — co polecam?

Do nowości mogę zaliczyć czwarty sezon Zbrodni po sąsiedzku. Jestem już na bieżąco, ale odniosę się tylko do pierwszej połowy sezonu, bo ta wyszła jeszcze we wrześniu. Genialne. Pierwsze dwa odcinki praktycznie płakałam. Jak można było uśmiercić TĘ POSTAĆ? Rozpacz jednego bohatera aż mi się udzielała. Sama zbrodnia jest o tyle ciekawa, bo nie ma ciała, a każdy kolejny odcinek sprawia, że robi się coraz niebezpieczniej i jeszcze bardziej interesująco. Zupełnie nie mam pojęcia, kto może za tym stać.

W kosmetykach klasycznie — mało nowości. Głównie używałam sprawdzonych rzeczy, ale trafiłam na trzy fajne rzeczy, które mogę polecić.

Ziaja Lanolina — chyba kultowy produkt. Na efekt musiałam czekać 2-3 dni używania kilka razy dziennie, co jest dla mnie akceptowalnie. W ciągu czterech miałam przygotowane usta pod matową pomadkę, a później do fajnego stanu doprowadziłam usta w ciągu jednego dnia. Bardzo wygodna tubka, więc na pewno będę często używać. Jedyne co jest dla mnie lepsze do ust to maść z witaminą A+E, ale lanolina przebija pod kątem używania na zewnątrz.

Tołpa Dermo Face Enzyme — miałam kupić peeling enzymatyczny, a kupiłam krem... Zakupu nie żałuję, a nawet ponowię przed kolejny ważnym wydarzeniem, bo efekty mi się podobały. Skórę miałam bardziej jednolitą i wciąż dobrze nawilżoną. 

So flow! Peelingujący szampon do włosów — kupiłam, bo innego nie było i byłam święcie przekonana, że to szampon chelatujący, a jest peelingujący... Oczyszcza bardzo dobrze, utrzymywał mi świeże włosy przez 3 dni, więc jest optymalnie. Efekt peelingujący nie wiem, czy był, bo nawet nie wiedziałam, że ten szampon ma tak działać.


Myślę, że najbardziej jestem dumna z tego, że po prostu ogarnęłam bloga. W tym sensie, że udało mi się całkiem nieźle przełamać moje stare problemy i wrócić do regularnego publikowania, ale zamiast publikować wszystko, co piszę na bieżąco, to udaje mi się planować wpisy na zapas. Mniej więcej mam gotowe wpisy na najbliższe 3 tygodnie, tylko wymagają pewnego dopieszczenia. Potrzebuję jeszcze zajrzeć do moich starych pomysłów i sprawdzić, co bym chciała zrealizować i w jakiej formie. Być może uda mi się to tak zorganizować, że za jakiś czas wpisy będą się pojawiać dwa razy w tygodniu, ale to na spokojnie. Zobaczymy, co będzie, jak mi się rok akademicki rozkręci. 

Druga kwestia to ponownie — jazda autem. Ja nie jeżdżę źle, ale jeżdżę mało, a do tego po prostu tego nie lubię — za bardzo mnie irytują inny kierowcy i ich niebezpieczna jazda. Tutaj po prostu po raz pierwszy zrobiłam dłuższą trasę (czyli ponad 100 km) i jechałam po obcym, dużym mieście. Dałam radę, nie spowodowałam wypadku i w sumie jechało się cały czas normalnie. Tylko to jest cholernie nudne zajęcie — dużo bardziej wolę pociąg niż jazdę autem. 

Trzecia kwestia - rozwijanie nowej pasji, czyli robienie świeczek. Najbardziej polubiłam robienie świeczek wolnostojących, ale poszłam o krok dalej i zaczęłam robić candle boxy. Póki co, to robiłam tylko na prezenty ślubne w rodzinie, ale z drugiego jestem naprawdę bardzo dumna.

Jeszcze raz proszę Was o pytania do Q&A - ostatnia szansa, aby zadać pytanie o coś, co Was interesuje.

Zapraszam Was też na mojego instagrama i vinted. 

INSTAGRAM


VINTED


Komentarze

  1. Mój mąż ogląda Zbrodnie po sąsiedzku i bardzo sobie chwali ten serial.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka Cinder podobała mi się :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzetelny i krótkie recenzje książek i filmów . Pamiętam że sesję potrafiły czasem człowiek wykończyć . Ale takie uroki studiów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miłe słowa :)
      Zdecydowanie, chociaż mam wrażenie, że ktoś, kto układał plan i siatkę godzin obrał sobie za cel wykończenie studentów

      Usuń
  4. Ciekawy wpis, bardzo lubię czytać takie podsumowania ;) Pamiętam jak Cider wychodziło w Polsce, ale nie miałam okazji jeszcze czytać tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!