Hej!

Dzisiaj przychodzę z recenzję drugiej części Nevermore od Kelly Creagh. Jeśli pamiętacie moją recenzję pierwszej części, to wiecie, że ta seria jest dla mnie miłym zaskoczeniem. Jest to ten klimat, który kojarzy mi się w ten dobry sposób z tym, co czytałam w gimnazjum. Gdybym wtedy to przeczytała, to by były moje ulubione książki i pewnie wracałabym do nich do tej pory. Teraz dobrze mi się to czyta, wciąga mnie i się po prostu dobrze bawię podczas czytania, mimo że widzę pewne rzeczy, na które są nieodpowiednie i problematyczne. Na szczęście nie jest ich aż tak dużo. 

Jeśli nie czytaliście Kruka, to najpierw zapraszam do przeczytania tamtej recenzji - kliknij tutaj i przeczytaj. W teksćie pojawi się na pewno jeden spoiler do pierwszego tomu.

Recenzja we współpracy z wydawnictwem Jaguar. Bardzo dziękuję za możliwość współpracy!

Tytuł: Nevermore. Cienie
Oryginalny tytuł: Nevermore. Enshadowed
Autorka: Kelly Creagh
Tłumaczka: Aleksandra Krakowska 
Wydawnictwo: Jaguar
Data premiery: 4 lipca 2023 

Pomijam opis książki, aby uniknąć niepotrzebnych spoilerów dla osób, które nie czytały.

Dużo mniej

Cienie mają nieco inny klimat niż Kruk. Nie miałam żadnego problemu ze zmianą klimatu - dalej czytało mi się to dobrze i byłam zaciekawiona. Zdecydowanie jest tutaj mniej amerykańskiego high school. Niewiele akcji dzieje się w szkole, ale ogólnie tę część określiłabym jako MNIEJ. Mniej wszystkiego dosłownie, lecz nie uważam, aby to było ze szkodą dla książki. 
Również w tej książce jest też mniej akcji. Spodziewałam się, że ta część będzie przeładowana akcją, a Isobel będzie dążyła do postawionego przez siebie celu, niezależnie od wszystkiego. Jednak tak się nie dzieje. Fabuła nie brnie wybitnie szybko do przodu ani nie ma wielu szalonych zwrotów akcji, które pozostają czytelnika w szoku. Ta część historii opiera się na tym, że Isobel dąży do tego, aby wyjazd do Baltimore doszedł do skutku. Przekonuje rodziców, opracuje plan z Gwen. Jednocześnie dalej dzieją się wokół niej dziwne rzeczy, które jeszcze mniej rozumie niż wcześniej. Nie ma przy niej nikogo, kto mógłby jej wyjaśnić, co się dzieje. Musi sama to odkrywać i zrozumieć, co się dzieje. I przede wszystkim uratować Varena.
To wszystkie składa się na różnice w klimacie. Nie jest ani lżejszy, ani cięższy, mimo że są w nim różnice. Z pewnością jest większa aura tajemniczości i poczucia, że musisz się dowiedzieć, dlaczego ten świat tak funkcjonuje. Skąd się wzięła kraina snów? Dlaczego Isobel jest aż tak istotna? Ta książka pozostawiła we mnie kilka pytań, na które chciałabym poznać odpowiedź i będę zawiedziona, jeśli nie znajdę jej w  finale tej książki.

(Nie)rozbudowany świat?

Nie będzie to zbyt zaskakujące, ale nie czuję, aby świat został jakoś bardziej rozbudowany w stosunku do poprzedniej części. Niby powinnam potraktować to jako wadę, ale nie przeszkadzało mi to. Ba, nawet to pasuje do tej historii, ale to w pełni będzie zrozumiałe, jak co myślę o Isobel. Generalnie — nie ma co się dziwić, skoro narracja stawia na punkt widzenia tej bohaterki, mimo że jest trzecioosobowa. 
Pojawiły się pewne nowe informacje, ale nie czuję się, aby przyczyniły się do rozbudowania tego świata. Nawet pisząc tę recenzję i chcąc podać przykład, to jest mi ciężko coś powiedzieć. Odpowiedź na to, co jest filarem tego świata częściowo, została podana w Kruku. Niewiele jednak więcej się stąd dowiedziałam. Jedynym nowym elementem, który powiedział coś więcej, była księga demonów, którą przyniosła Gwen, ale i tak było niewiele. 
Ogólnie zabrakło tutaj rzeczy, które by pomogły bohaterce poznać ten jej świat. Jest tutaj potencjał i można by było go bardziej rozwinąć, ale jednocześnie czuję, że droga, którą poszła autorka, też ma sens. 

Normalna nastolatka 

Isobel jako bohaterka książkowa jest wyjątkowa, bo absolutnie nie jest wyjątkowa. Nie jest żadną superbohaterką, nie ma żadnych nadnaturalnych mocy ani nie jest nadzwyczajnie odważna. Dziewczyna jest po prostu zwykłą nastolatkę, która nie ma prawo jazdy i w wielu kwestiach jest zależna od rodziców. Dziewczyna przede wszystkim głowi się, jak przekonać rodziców do wyjazdu. Jak dla mnie jest to super rozwiązanie! Przyzwyczaiłam się do bohaterek, które są silne i niezależne już w wieku nastoletnim, a tutaj zupełne przeciwieństwo. 
Jednak doceniam to, że Isobel, pomimo tylu przeciwności i trudności, działa i jest w tym działaniu wytrwała. Ma momenty załamania, gdzie traci wiarę i wątpi w to wszystko, ale mimo to dalej się podnosi i walczy, bo jej na tym zależy. 

Najdziwniejsza postać 

Gwen to nowa przyjaciółka głównej bohaterki. Kiedy wszyscy się od niej odwrócili, Gwen zaczęła się z nią przyjaźnić. Jest to bardzo osobliwa postać, która często zachowuje się niezrozumiale (chociaż to chyba typowe dla bohaterów tej serii). Ma jakąś wiedzę na temat krainy snów, ale jej wiedza i tak niewiele wnosi. Bardziej dotyczy mitów lub zabobonów. Dalej nie umiem jej określić i rozgryźć, więc jestem ciekawa, jaka będzie w kolejnej części. 

Poniższy akapit zawiera spoiler do pierwszej części, dlatego możecie pominąć. 

Co z Varenem?

Bardzo mi się podoba, że Varen w tej części przez większość czasu jest nieobecny. Nie wiadomo, co się z nim dzieje. Czasem się pojawia, ale to niczego nie wyjaśnia, a nawet powoduje więcej pytań. Właściwie niewiele nowego dowiadujemy się o tym bohaterze w tej części. Jest mglista wiedza o tym, gdzie on jest, ale właściwie to nie wiemy nic nowego i przypatrujemy się, jak bohaterka stara się go uratować. 
Chciałam napisać, że jest to raczej niespotykane w książkach, aby jednego z głównych bohaterów nie było przez większość książki, ale przypomniało mi się, że taki zabieg był też w Księżycu w nowiu i którejś części Szeptem. Tutaj ten zabieg bardziej mi się spodobał - bohaterka, mimo że jej było ciężko, to jednak starała się, aby odzyskać swojego ukochanego.

Podsumowanie

Nevermore. Cienie to nie jest książka, o której jestem w stanie jakoś dużo napisać. Przede wszystkim jest to efektem ograniczonej akcji w tej książce, co mi akurat nie przeszkadzało. Ta część wydaje mi się być łącznikiem między finałem, który coś tam wnosi do historii, ale trudno powiedzieć co. Mimo to uważam, że jest na podobnym poziomie do pierwszej części, mimo że jest zupełnie inna. Skupia się na Isobel, która się stara, chociaż obiektywnie niewiele może sama zrobić, co było dla mnie ciekawe. Największym plusem tej historii, tym co ją wyróżnia, jest Isobel, będąca zwykłą nastolatką, która boi się tego, co przytrafiło się jej w życiu. Ogólnie - polecam tę serię, ale pamiętajcie, że jest to idealny przedstawiciel książek dla młodzieży sprzed 10 lat. 



10 komentarzy:

  1. Ja jeszcze nie czytałam Kruka więc wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ogromną ochotę sięgnąć po tę serię :). Klimat może mi podejść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej taka lżejsza propozycja, ale klimat, szczególnie pierwszej części, robi robotę.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy tekst! Ale muszę wrócić do informacji o pierwszej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej serii, ale kto wie może będę miała okazję zapoznać się z nią blizej

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o te serii, ale czasem lubię poczytać takiego rodzaju książki, więc może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!