Hejka!

Właśnie po wygenerowaniu kilku pomysłów na bloga w najgorszy możliwy sposób, czyli zapisałam nowe wersje robocze z tytułami, a także olaniu fizyki, oczekiwaniu na obiad i odwlekaniu drukowania w nieskończoność piszę na bloga. 

Nie sądziłam, że ta wiosna przynosi tyle zmian we mnie. Jak na razie jestem w najbardziej wymagającym okresie mojego życia, gdzie moje wcześniej priorytety nie do końca się pokrywały, więc nieco zmieniłam. Z jednej siostry jestem zmęczona, trudno mi odpocząć w weekend, ciężko mi się skupić na czytaniu, na laptopa patrzeć nie mogę, ale muszę. Jednocześnie odprężam się, korzystając z Instagrama i dowiadując się, co dzieje się na świecie. Moje oczy umierają, do tego alergia, bo wszystko pyli. Nie czytam, bo to wydaje mi się zbyt dużym wysiłkiem dla mojego mózgu, mimo że mam na to ochotę. A do tego wszystkiego przeplata się gdzieś wkurwienie na ludzi i brak sił na ludzi. 


Przestałam zapisywać przeczytane strony, bo to nie ma znaczenia w tym momencie. Wcześniej to było fajne, pokazywało mi, że potrafię czytać codziennie przez dłuższy czas, ale teraz tego nie potrzebuję, bo wiem, że umiem. Nie ma w tym nic złego. W tym tygodniu chyba skończyłam audiobook o Zośce Wilkońskiej (czwarta część - nie polecam. Słaba zagadka, a do tego nawiązanie do polskiej sceny politycznej, co bardziej wkurza niż bawi, gdy człowiek się orientuje) i nic innego nie ruszyłam, mimo że cholernie mnie ciekawi, co dalej z "Zapomnianą Zaginioną Księgą Bieli". Nie chcę też zaczynać innych książek, bo się zawiążę. 


Przełączyłam bookstagram z konta twórcy na konto osobiste, bo nie jest mi to do niczego potrzebne w tym momencie. Chociaż irytuje mnie brak pewnym funkcji, ale jakiś czas przeżyję bez tego. I tak ich ostatnio nie sprawdzałam. Moja działalność tam też się ograniczyła, bo nie robię zdjęć. Z robienia zdjęć najłatwiej mi zrezygnować, bo najmniej związana z tym jestem i nie zawsze mój aparat potrafi uchwycić to, co widzą moje oczy. 


Ach... Wspomniałam w tytule o zastoju czytelniczym... No właśnie. Nie wiem, czy go mam, czy może nie. Zwykle to u mnie wyglądało inaczej, bo po prostu nie czytałam, nie myślałam, o czytaniu i nie miałam chęci na to. Chęci mam, wracam myślami do książki, którą czytam, ale nie umiem się w sobie zebrać. Chyba usiądę i poczytam. Życzcie mi powodzenia! I mam nadzieję, że do zobaczenia za tydzień! 

8 komentarzy:

  1. Czasem każdy ma taki zastój, ale wena powraca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam tak, że czytam non stop jak nakręcona albo zupełnie nic, nie patrząc nawet na książki. I w tej chwili tak właśnie mam - chętnie bym coś przeczytała, ale nie jestem w stanie się skupić na tym co czytam. Dodatkowo frustruje fakt, że kupka żalu nieprzeczytanych jeszcze książek wciąż rośnie, a ja wcale tego nie nadrabiam ;D
    Ta wiosna chyba jest trudna dla większości z nas i dla każdego z innego powodu. Mam cichutką nadzieję, że chociaż kolejne tygodnie przyniosą trochę spokoju, luzu i wytchnienia.
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy w życiu ma taki moment. Nie ma co się do niczego zmuszać.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyoomnij sobie każdy z moich zastojów i ile razy wracałem do rzeczy, których nie skończyłem! Nie jesteś w tym sama, pamietaj tylko aby nie skreślać tego tylko i wyłącznie z powodu małego zastoju, niechęci czy znudzenia się pewnymi rzeczami.

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja i Ty i my wszyscy znamy ten stan,ale to po prostu trzeba przeczekać.

    OdpowiedzUsuń
  6. każdy czasem potrzebuje się do czegoś odciąć i odpocząć albo po prostu nie robić czegoś przez jakiś czas ;) to normalne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po poście wnioskuję, że jesteś w cholernie ciężkim okresie, dlatego trzymam kciuki, aby wszystko się ułożyło i rozwiązało!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasami trzeba wziąć sobie wolne i później wrócić silniejszym!

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!