Kolejne urodziny bloga

 Hejo!

Zastanawiam się, jak podejść do tych urodzin bloga i z której strony je ugryźć. Zwykle to czas, w którym sprawdzałam z entuzjazmem, jak bardzo poszłam do przodu. W tym momencie mniej mnie to cieszy, a nawet boję się, że uznam, że jednak był regres, bo mam poczucie, że przez ostatnie 12 miesięcy stanęłam w miejscu. Szczególnie to ostatnio pół roku, bo zimno, bo wszystko zamknięte, rutyna i mój wewnętrzny motor zwolnił. 


W tamtym roku zaczynałam od dużym zmian, a przez ten rok największą zmianą był nagłówek bloga, ale wciąż coś jest nie tak, bo po wgraniu obraz bardzo stracił na jakości i do tej pory nie wiem, co z tym zrobić. Wydaje mi się, że to wina motywu wyglądu, ale nie znalazłam innego, który by mi się spodobał i tak sobie z tym tkwię. 
Z nowością na blogu jest seria "Smętnik blogowy", do której powrócę, gdy tylko będę miała więcej czasu, aby się tym zająć i ładnie ubrać wszystko w słowa, bo temat jest, przykłady są, ale jakoś spontaniczne posty wygrywają lub takie bardziej luźne. Druga rzecz to podsumowania, co kwartał, a nie co dwa miesiące. Zmiana też dotyczy ilości rzeczy - wybieram trzech najlepszych przedstawicieli oraz trzech (lub mniej) najgorszych. Tak forma jest dla mnie lepsza w pisaniu, a mniej rzeczy do opisania pozwala mi się bardziej skupić na tym, na czym warto. 
Przez ten rok było więcej spontanicznych postów, bo planowanie ich nie wychodziło. Miesiąc temu świadomie zrezygnowałam z regularności, bo to nie jest na to moment. Czuję się z tym znacznie lepiej, więc siadam do pisania głównie pod wpływem impulsu. Mała zmiana w podejściu była konieczna, żeby tutaj coś się działo.


Teraz sześć wpisów, które były najchętniej czytane przez ten rok. Miało być pięć, ale lubię ten szósty i jestem bardzo zadowolona, że był czytany, więc jeden bonusowy. 


Filmy, które zrobiły na mniej największe wrażenie











Statystyki 

Obserwatorzy: 148                                                                      | + 17 
Wyświetlenia: ponad 84 000                                                       | + 21 tys.
Napisane posty: 334 opublikowane + 5 wersji roboczych          | + 44 (+2)
Komentarze: 3052                                                                       | + 588




Obserwatorzy: 772                                      | + 137 
Obserwowani: 291                                      | - 246
Posty: 238                                                    | + 107

 
Instagramowe statystyki głównie pokazują, że doszłam do wniosku, że wolę obserwować mniej osób, ale je lubić. Nie tylko kierować się ładnymi zdjęciami, ale też treścią oraz stylem prowadzenia profilu, tym nie estetycznym.

Zapraszam Was na rozdanie z książkę Kirke na moim Instagramie: KLIKNIJ TUTAJ

"Ten sabat nie upadnie" Isabel Sterling

 


Hej!

Pomimo że "Te wiedźmy nie płoną" to nie jest książka, którą zdecydowałam się zachować i przeczytam jeszcze raz, to i tak chciałam sięgnąć po jej kontynuację. Dlaczego? Historia ma potencjał, a pierwsza część do bardzo dobry wstęp do dalszej części. 
Znowu podkreślę, że jeśli chodzi o magię w książkach, a raczej czarownice w takim naszym świecie, to jestem bardzo wymagająca. Mogą być inne wymiary, ale najważniejsze, żeby większość akcji toczyła się w tym świecie. I właśnie sobie sprecyzowałam, jakiej książki o czarownicach potrzebuję - takiej, aby bohaterowie nie tylko musieli walczyć ze złem i ratować świat, ale też radzić sobie z normalnym życiem - coś jak "Sabrina", "Czarodzieje z Waverlyplace". Uwielbiam taki motyw i ciężko mnie w nim zadowolić, bo zawsze mam zastrzeżenia. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu WeNeedYA

Tytuł: Ten sabat nie upadnie
Autor: Isabel Sterling
Seria: Te wiedźmy nie płoną
Wydawnictwo: WeNeedYA
Liczba stron: 348
Moja ocena: 7/10


Zagrożenie rozszerzyło się. Już nie tylko Hannie i Veronice grozi niebezpieczeństwo, ale również wszystkim sabatom, jakie istnieją. Łowcy udoskonalili swoja broń. 


"Ten sabat nie upadnie" tak jak poprzednia część to fajna, lekka powieść. Idealna na oderwanie się od cięższych książek, takie coś lżejszego do czytania. W tej roli sprawdzało się dla mnie idealnie. Jako kontynuacja wyszła rewelacyjnie. Bardzo podoba mi się rozwinięcie wątków z pierwszej części, które były tak mimochodem dodane, bardziej jako ciekawostki. Pozwoliło to zamknąć historię w dwóch tomach bez poczucia żadnej straty. Podobnie jest z postaciami - pojawiają się nowe, ale jest też dużo rozwijania starych. Dla mnie jest ogromny plus tej książki, bo w ten sposób pierwsza część została dopracowana i dopełniona. 

W przeciwieństwie do poprzedniej części, która określałam jako "mętną", nieprecyzyjną, ta książka ma cel. Widać, że fabuła ma dążyć w jakieś konkretne miejsce, jest bardzo wyrazista. Jest to też bezpośrednia kontynuacja, dlatego też bohaterowie ponoszą konsekwencje tamtych wydarzeń, które są bardzo ciekawym pociągnięciem tematu. Jest kilka bardzo dobrych zwrotów akcji, przez które zaklęłam pod nosem, bo tego się nie spodziewałam! Takie zwroty akcji i pewne pytania, które musi sobie czytelnik postawić, nie pozwalają się oderwać. Samo zakończenie jest również bardzo dobre - nie za szybkie, zaskakujące na tyle, na ile może być i niezostawiające więcej pytań. 

Głównym minusem tej książki jest brak opisów emocji bądź rzeczy, które na to wskazują. Zabrakło mi opisów i analizowania przez Hannah mimiki twarzy, tonu głosu i mowy ciała. Jest to w pewien sposób nienaturalne, bo nie pozwala ocenić intencji bohaterów i sprawia, że część dialogów wypada bardzo sztucznie w połączeniu z czynami, szczególnie gdy ktoś zmienia zdanie. 
Negatywnie też to odczuwam w kwestii relacji Morgan i Hanny. Niby wszystkie jest poprawnie, ale jak dochodzi do jakichś ich czułości, to wychodzi to nienaturalnie. Znowu brakuje mi emocji i analizowania. 


Bohaterowie też nabierają charakterów. Nie są już tacy drugoplanowi, przejawiają więcej cech (tutaj mowa o jakichkolwiek cechach charakteru), które głównie objawiają się w ich działaniach. 
Hannah w pierwszej części to nieszczęśliwie zakochana bohaterka, z którą łatwo jest się utożsamiać nastolatkom. Zaczyna nabierać więcej charakteru - staje się bardziej asertywna, widać w niej wolę pomocy i przestaje być "Zosią samosią". Wydaje mi się, że nieco mniej lekkomyślna albo przynajmniej nie miała do tego okazji. Oprócz tego znowu jest w ciężkiej sytuacji, bo ją dotknęły najdotkliwsze konsekwencje tamtej części. 
Jej była, czyli Veronica... Cóż... W moich notatkach pomyliłam imię i napisałam Victoria, więc to chyba tłumaczy, jaka to postać, skoro ciężko mi zapamiętać, jak się nazywa. Irytująca zołza, ale znacznie mniej jest jej tutaj. 
Gemma z kolei zabłysnęła jako świetna przyjaciółka. Oprócz tego widać, że to bohaterka z pasją i jak się na jakiś temat zakręci, to chce jak najwięcej zgłębić. Jest też bardzo pomocna i bystra. 
Morgan... Hm... Trudno mi o niej coś napisać. To postać, która ma łamać wyobrażenie o Krwawych Wiedźmach i zdecydowanie jej się to udaje, ale jednocześnie nie umiem o niej napisać za wiele, bo zbyt mocno osadzona jest w roli dziewczyny głównej bohaterki, które zawsze pomoże i ją wspiera w trudnych momentach. 


Wydaje mi się, że magia i świat tej historii nie zostały tak wykorzystane, jakby mogły. W tej części poznajemy legendę, skąd wiedźmy mają magię. Dowiadujemy się więcej o czarach Czyniących i Krwawych, wraz z bohaterami widzimy rozwój magii i zdolności. Poznajemy też relacje pomiędzy klanami czarownic. Zabrakło mi perspektywy Krwawych Wiedźm, bo wydaje mi się bardzo ciekawa! Tylko brakuje mi tutaj takich drobnych szczegółów, które wzbudzają zachwyt nad światem, bo nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. 

Fajnie było przeczytać i zakończyć swoją przygodę z tą książką. Pomimo wad spędziłam naprawdę miłe wieczory. Widać tutaj rozwój autorki, udało się dopracować to, czego zabrakło w poprzedniej części. Nie udało mi zajarać tą książką, ale bez problemu znajdą się osoby, które to pokochają. Jeśli macie ochotę na tę serię - polecam od razu mieć obie części, bo po prostu lepiej przeczytać to jakoś jedność, a samo "Te wiedźmy nie płoną" może być niewystarczające. 


 Akredytacja 02/05/2020


Podsumowanie: I kwartał 2021


 

Hejo!

Format ulubieńców mi się znudził, męczył mnie już, a że lubią podsumowania, to zaczynam podsumowania. Raz na trzy miesiące wystarczy. Jeszcze będę to doskonalić, postaram się o tym nie zapominać i myśleć więcej, co tutaj mogę wrzucić. Jak macie pomysły to chętnie przyjmę!


Co u mnie? 

Zastanawiam się, czy robiłam coś "ciekawego w życiu", ale chyba pochłonęły mnie studia. Do tego pandemia, zima, mieszkanie na wsi... No sporo niesprzyjających wychodzeniu rzeczy, ale źle nie było.  Jako początek roku zdecydowanie i tak na plus, bo był to bardzo satysfakcjonujący mnie czas. Mocny motywacyjny kop otrzymałam po sesji. Jednak początek drugiego semestru studiów jest jakiś rozmemłany i nieogarnięty. Serio, niby ponad miesiąc minął, a ja nie ogarniam za wiele, a pomyśleć, że trzy tygodnie i zaliczę część przedmiotów! Heloł! Ja się jeszcze nie wczułam w ten semestr, a już mają mi przedmioty odejść. Liczę na to, że w tej przerwie trochę nadrobię notatki, a nie rozreguluję się jeszcze bardziej. 


1. Książki

Ile?
Przeczytałam 23 książki. 9 książek to książki tradycyjne, reszta to audiobooki. Nie wiem, czy bardziej mnie boli to, że tak mało czasu miałam, żeby zatracić się w książce, czy cieszy fakt, że znalazłam super alternatywę i mimo braku czasu poznałam wiele świetnych historii. Co więcej! Łączyłam audiobooki z nauką.


Co polecam?
Miałam szczęście albo znam swój gust na tyle, że coraz trafniej wybieram książki. Średnia ocen, które dałam to prawie 8/10, pomimo jednej jedynki. Trudno mi wybrać, co chcę wyróżnić, bo było tyle genialnych książek, ale nie zostawię Was z pustymi rękami. 

"Nomen Omen" Marta Kisiel - świetna historia, poszukiwania demonicznego pradziadka mi się śniły, co znaczy, że książka wywarła na mnie ogromne wrażenie.  Doceniam Martę Kisiel za styl pisania. To jedyny audiobook, gdzie czuję to tak wyraźnie. Autorka tak się bawi słowami, że to piękne.

Trylogia "Okrutny Książę" Holly Black - no dobra, 2/3 trylogii przeczytałam. Piękny, magiczny świat. Uznałam, że ta seria smakuje jak jedzenie elfów - słodka, gorzka, pełna wielu emocji, przyciąga, pochłania, nie można jej się oprzeć. 

"Złączeni pokusą" Cora Reilly - książka, która wkradła mi się do serca. To historia, którą pokochałam w podobny sposób jak "Trzy metry nad niebem". Jest przesłodzona, trochę wyidealizowana, poznałam wady, ale jednocześnie to pierwszy audiobook, przy którym się popłakałam. Wzbudziło to we mnie wiele emocji, historię pokochałam  i po prostu czułam się znowu, jak ta 12-letnia Kasia, która po pierwszym obejrzeniu "Trzy metry nad niebem" płakała przez trzy dni.  


Czego nie?
Był jeden shit. Dosłownie shit. Trafiłam na tak złą książkę, ze świadomością, że to będzie albo genialne, albo słabe. Nic pomiędzy nie mogło. Wiecie, to książka tak zła, że nawet jej tytułu nie podam, bo jest mało znana. Trafiła na zaszczytne miejsce obok "Syzyfowych prac" i "Stary człowiek i morze", czyli książek których nie przebrnęłam lub ciężko przebrnęłam. To trzecia książka, która dostała 1/10. Męczyła mnie stylem pisania, przemocą, światem, który był tylko czarno-biały, z przewagą zła. Brakiem logiki, jakiejkolwiek spójności. Nawet nie chciałam się doszukiwać tam filozoficznych rozważań, bo ta przemoc mnie odrzucała. 


2. Filmy 

Ile? 
Obejrzałam 12 filmów, a nawet udało mi się pójść do kina pierwszy raz od roku.

Co polecam?
"Palm Springs"
bardzo ciekawa komedia! Fajne żarty, ciekawi bohaterowie i do troszkę nauki. Genialne. Do tego szłam na ten film znając tylko tytuł i gatunek, w ogóle nie wiedziałam, o czym to jest! Super doświadczenie.
Obejrzałam też "Jak wytresować smoka 2 i 3". Wyłam jak bóbr na obu. Cudowne, polecam.

Czego nie?
Trafił się jednak średniak. No, nawet nie średniak. Po prostu film, który mnie nudził z oklepanym tematem i schematem - "Mayday". Równie dobrze można by było dać tytuł "Och, Karol 3" i nazwać głównego bohatera Karol. Naprawdę, nie wiem, czy to kwestia Adamczyka czy co. Nudziło mnie to, brakowało mi wyjaśnienia, jakim cudem nikt się nie dopatrzył, że typ ma dwie żony, jak to się stało. I po prostu wolę tę starą wersję "Och, Karol".


3. Seriale

Obejrzałam w całości jeden serial (i już wiem, dlaczego obejrzałam tak mało filmów). "Daybreak" - po prostu genialne. Doceniam niepoważne twory, w których przejawiają się poważne tematy. Tutaj mamy specyficzny, postapokaliptyczny świat bez dorosłych, tylko nastolatkowie. Ich sposoby na przetrwanie. To jest serial, o którym myślałam cały dzień. Nie mogłam się mu oprzeć i męką było czekanie na weekend aż obejrzę go z chłopakiem (gdyby obejrzał odcinek beze to bym mu wybaczyła, bo bym mogła sama wcześniej obejrzeć!). Zyskałam serialowego crusha, uśmiałam się i po prostu jestem zachwycona. Poza zakończeniem. Zakończenie jest irytujące, bo TAK NIE POWINNO BYĆ, PRZECIEŻ JOSH WSZYSTK OGARNĄŁ.


4. Zmiany

Wycieniowałam włosy! Drobna zmiana, a układają się znacznie lepiej!

I szczerze mówiąc, to tyle ze zmian, co jest dla mnie nieco przytłaczające, bo lubię zmiany i zaczynam się nudzić wszystkim, a potem wchodzi moja potrzeba zmian i w obecnej rzeczywistości czuję frustrację, że nie mogę nic zmienić. Chyba dlatego też zrobiłam duże porządku w szafie - kilka rzeczy wystawiłam na vinted (niżej dam link), a kilka poszło do worka.

Ah... I taka zmiana, że nie ma ulubieńców, a jest to, co widzicie. 

4. Jestem dumna z... 

Zdania sesji w pierwszym terminie - pewnie pisałam to tutaj i na Instagramie. 
Zauważenia, co mnie blokuje w pisaniu na bloga - przesyt laptopem i narzucane przez siebie samą terminy, których nie mogę potem zrealizować, bo wszystko układa się inaczej albo chcę po prostu odpocząć od laptopa. 
Dobrego rozpoczęcia nowego semestru, pomimo totalnego zdezorientowania i dużego nieogarnięcia, to jednak dobrze mi idzie, a nad ogarnięciem moich czterech liter również pracuję!
I jestem też dumna z tego, że dojrzałam do decyzji, aby sprzedać część ubrań, w których już nie czuję się tak dobrze lub ich wcale nie założę, bo i tak pewnie kupię coś nowego. Jestem okropnym chomikiem, jak z czymś wiążę dobre wspomnienia, to mogę to trzymać latami! 



Gdzie mnie znajdziecie: 

VINTED: kasiulek1770

TWITTER: mysliwylatujace

INSTAGRAM: myslizglowywylatujace