Hej!
Budowanie nawyków to bardzo dobry sposób samodoskonalenia się i pracy nad sobą. Pomaga ukształtować pewna zachowania i cechy charakteru, ale wymaga to dużej samodyscypliny, aby się upilnować i to robić, chęci, żeby nie zrezygnować i przede wszystkim czasu. Jest to dość ciężka droga, ale warta tego wszystkiego. Kiedy wyrobimy sobie nawyk, nie będziemy musieli poświęcać na daną czynność tyle wysiłku, bo nasz mózg będzie to robił odruchowo i nie będzie się przy tym męczył. 
Od ponad miesiąca staram się zbudować sobie pewne nawyki. Jest w dużej części związane z przeczytaniem książki "Chcę być kimś! czyli jak osiągać cele w czasach, gdy wszyscy dookoła mają wywalone. Część 1" Michała Zawadki. W rozdziale dotyczącym samodyscypliny było zadanie dotyczące wprowadzania nawyków w życie przez trzy tygodnie, a po jego wykonaniu należy się tym podzielić - u mnie jest wpis na bloga. Nie postępowałam zgodnie ze wszystkimi radami, bo najlepiej by było, jakbym wpisywała w tej książce moje nawyki i w przeznaczonym miejscu odznaczała, czy to wykonałam, ale nie jestem jedyną osobą, która ją czyta, więc wykorzystywałam do tego mój własny kalendarz.


Wcześniej kilka razy próbowałam wyrobić sobie jakieś przyzwyczajenia, ale zwykle to nie wychodziło, bo zapomniałam, bo się nie chciało... Albo udało mi się je wyrobić, były przez jakiś czas, a później przychodziły dni, gdy byłam przemęczona i nic nie robiłam, więc zanikły. Po prostu brakowało mi samodyscypliny. Na razie nie jest na jakimś wysokim poziomie, ale jest już co raz lepiej. Tym razem tak, że nie od razu mi się udało. Jest to moje drugie podejście, bo pierwsze zaniedbałam po jakimś tygodniu i niecałe dwa tygodnie później zaczynałam od nowa.

1. Uprawiać sport codziennie
Do tej pory niewiele aktywności fizycznych lubiłam. Gry zespołowe idą mi beznadziejnie, "boję się" piłki i nigdy nie nauczyłam się dobrze w nic grać. Lekkoatletyka to zło, a bieganie to już w ogóle okropieństwo! W gimnastyce nie wszystkie ćwiczenia potrafiłam wykonać... Do tego bardzo nie lubię ćwiczyć na wf, bo wtedy sport nie sprawia mi takiej przyjemności, jaką by mógł, a samej nigdy mi się nie chciało ćwiczyć. W końcu zaczęłam zwalczać moje lenistwo i w tej kwestii, ale z tym jest najciężej. W ciągu tego miesiąca odpuściłam to sobie jakieś cztery razy, bo byłam już tak zmęczona, że tylko chciałam iść spać. Nie jest to dobra wymówka, bo nie wymagam od siebie nie wiadomo czego. Chodzi mi tylko o wyrobienie sobie nawyku uprawiania sportu.
Półtora tygodnia temu postanowiłam biegać. To nie jest takie straszne, jak wcześniej się wydawało. Zresztą inaczej biega się samemu, a inaczej na ocenę czy z grupą na wf. Ze wszystkich ćwiczeń, które robiłam do tego mam najwięcej chęci.

2. Uczyć się codziennie
Za naukę wzięłam się rychło w czas -  w ostatnim semestrze szkoły. Źle się się wyraziłam - za regularną naukę. Na całe szczęście jestem tym typem człowieka, który łatwo przyswaja wiedzę. We wcześniejszych latach, aby być przygotowaną do kartkówki wystarczało mi zrobić notatkę lub tylko uważać na lekcji, a do sprawdzianu przeczytać podsumowanie z podręcznika i ponownie notatki i będzie piątka. Tutaj to tak niestety nie działa, ale w końcu udało mi się znaleźć najlepszy sposób na naukę - robienie zadań lub notatek. Jest to czasochłonne, ale owocne. Od początku miesiąca staram się codziennie się czegoś pouczyć - słówek na lekcję angielskiego, porobić zadania z chemii, żeby coś sobie powtórzyć. Raczej z tym nawykiem nie mam problemu, wychodzi to dość nieźle. Pewnie będę to podtrzymywać tylko do matury, a później w to miejsce wstawię coś innego.

3. Czytać codziennie
Ten nawyk zaczęłam budować nie do końca świadomie. Na Instagramie stały się modne kalendarze przeczytanych stron i sama zaczęłam spisywać ich liczbę w moim kalendarzu. Moja ambicja musiała się odezwać i, oczywiście, starałam się, aby jak najrzadziej wpisywać zero, i jakoś tak wyszło, że przeczytałam w marcu te 2550 stron oraz cztery dni, w które nie przeczytałam ani jednej strony. W miesiącu również zaczęłam to prowadzić i efekty zobaczymy na koniec. :D

Nie jest to mój koniec z dbaniem o te nawyki, aby weszły do mojego życia na dobre, jest jeszcze długa droga przede mną, ale myślę, że teraz będzie już łatwiej, bo najgorzej jest coś zacząć.

4 komentarze:

  1. Ja od kwietnia miałam zacząć ćwiczyć regularnie, ale zwichnęłam nadgarstek i cały plan diabli wzięli. Miałam też uczyć się regularnie słówek z angielskiego, ale to też nie wypaliło. Muszę się wziąć za siebie!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj z zapisywaniem i nagrodami za wykonanie lub karami za zawalenie. :) I nie bój się chwalić, że coś osiągnęłaś lub jesteś zadowolona z siebie! :D

      Usuń
  2. Łatwo powiedzieć "codziennie", trudniej zrobić :D

    Zapraszam na nowy post. Będzie mi bardzo miło jeśli wpadniesz ♥
    Pozdrawiam! BITHERPHOBIA - Klik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budowanie nawyku wymaga poświęcenia i samodyscypliny. :) Trzeba po prostu się starać i się pilnować - sama przez to przechodziłam i dalej nie jest rewelacyjnie, ale chcę żeby było lepiej.

      Usuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!