Hej!
Siedzę i piszę, co chcę pisać. Po prostu taka potrzeba serca, duszy czegokolwiek. Wokół upały, a ja potrzebuje deszczu, żeby móc spokojnie siąść przed laptopem, ogarnąć wszystko, porobić coś przyjemnego samej i nie mieć poczucia, że tracę przy tym czas. 
No nie do końca... Wracam do tego postu po, chyba, trzech dniach.  Nie wiem dobrze. Pewnie trochę pozmieniam, bo nie pasuje to do nowej koncepcji. Jeszcze się się okażę. Nie chcę zmienić za dużo, żeby pozostało to, co z siebie wylałam, ale musi też pasować do tytułu, którego wcześniej nie było. Tak, to od piosenki Krajewskiego.





Czasem mam wrażenie, że jestem za mało zorganizowana albo to doba jest za krótka. Tydzień ma za mało dni, dni godzin, godzina minut. I w ogóle wakacje są za krótkie, czas za szybko leci. A ja co? Jasne, udaje mi się wypełniać cele. Jasne, wychodzę gdzieś, choć ostatnim czasem mam wrażenie, że za rzadko. Mam potrzebę życia. Czerpania z niego jak najwięcej, a jednocześnie czuję, że dobrze by mi zrobił dzień w pełni dla siebie. Nikt nie pisze, nikt się nie odzywa, nikt nic nie chce. Jestem sama albo z książką, albo z myślami, albo filmem, albo zeszytem. Nie wiem, co bym wolała: jakiś fajny dzień, pełen wrażeń, nowych rzeczy albo chociaż przyjemnych rzeczy czy zaszyć się w pokoju i delektować ciszą.

Niby to wszystko jest w porządku, ale czuję się jak ten mały lisek z memów. Wloką się ze mną obowiązki. Im bliżej września, tym bardziej to odczuwam. I tu zaczyna brakować dnia, bo tu chcę sobie spokojnie poczytać, bo tu może coś na bloga napisać, a może jeszcze coś w domu porobić czy gdzieś wyjść. A tu co? Leży ten podręcznik od biologi, z którego miałam wypisać, co najbardziej przydatne przed sprzedaniem. Obok gdzieś widzę te repetytoria z angielskiego. Może w końcu zrobię sobie ten zeszyt tylko na gramatykę? O, i sorka słówka kazała powtarzać. Jeszcze powinnam porobić zadania z tej chemii, żeby to wszystko przypomnieć sobie i utrwalić. Niektóre nawet przyjmie się robiło. Tylko szkoda jednej rzeczy... Szkoda tych wakacji. Mogłabym sobie zorganizować ten czas jakoś godzinami, porami dnia, ale po co popadać w rutynę? To męczy. 

I po co to wszystko?
Jest nowy tydzień. Jest lepiej niż w tamtym tygodniu. Więcej czasu dla mnie, ale i tak to pędzi. I ja pędzę. Aż się samo ciśnie tutaj na usta "Czemu pędzę?". Aż ciśnie mi się na usta stwierdzenie, że lubię jak pomyślę o dzisiejszym dniu.
Chciałabym przelać więcej optymizmu wynikającego z nowego tygodnia. Nawet poniedziałek był dobry! A to przecież poniedziałek, którego nienawidzę. Ot, budzę się i mam więcej siły. Pewnie to w dużej mierze to zasługa tego, że przespałam pół doby. Ale mam energię? Mam! Zapowiada się intensywny czas, który postaram się wykorzystać jak najlepiej. A momenty tylko dla mnie też się znajdą. 

9 komentarzy:

  1. Przypomniałaś mi, że to już zbliża się wielkimi krokami klasa maturalna :o
    Ja powinienem powtarzać WOS, angielski i polski... Jak narazie to patrzę się tylko na te książki z daleka i mówię sobie 'matura to bzdura'. Jednak gdzieś z tyłu głowy słyszę głos mamy "SKOŃCZY SIĘ WYCHODZENIE Z DOMU! TERAZ NAUKA" -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj tam, nie trzeba od razu popadać w skrajności. Jasne, trzeba trochę więcej spędzić czasu nad nauką, ale trzeba też przy czymś odpocząć.

      Usuń
    2. Moi rodzice tego nie rozumią a zwłaszcza mama :(

      Usuń
  2. Ja też wykorzystuję jak najlepiej końcówkę moich wakacji. O szkole wolę nie myśleć!
    pozdrawiam, mvrtyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czasami nie wyrabiam na zakrętach, ale chyba każdy tak ma 😘😅Pozdrawiam i zapraszam na:
    magdabobruk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie te 2 tygodnie będą z jednej strony u mnie ciekawe, lubię ciągle coś robić, ale z drugiej strony będę pewnie zawalona, bo z jednej strony chcę łapać chwile, a z drugiej strony chcę zrobić wszystko też do szkoły, co sobie wyznaczyłam, w tym przeczytać lekturę, przerobić trochę zaległego materiału itp :d

    http://live-telepathically.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Mnie czekają na początku roku dwa testy z wiedzy z drugiej klasy. O ile chemię ogarniam, nie muszę wiele powtarzać tylko niektóre rzeczy przypomnieć, to jednak z biologią jest nieco gorzej. Nie uczyłam się systematycznie w pierwszym semestrze i teraz mam.

      Usuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!