Hejo!
Tydzień temu napisałam ostatnie zaliczenie w sesji, dziś oficjalnie rozpoczyna mi się przerwa śródsemestralna, więc to dobry dzień, aby w pełni pożegnać ten semestr. Wszystko zdane, oceny na poziomie wyższym niż zadowalający. Chcę się po prostu pogłaskać po głowie, powiedzieć, że osiągnęłam to i zrobiłam tyle, ile dałam radę. Wciąż chciałabym pogodzić pisanie na bloga ze studiami, ale jeszcze nie jestem w stanie.
Ogólne odczucia
Studiuję chemię, specjalność chemia środków bioaktywnych i kosmetyków, a także robię specjalizację nauczycielską. Zajęcia miałam prowadzone w trybie hybrydowym — wykłady i język angielski zdalnie, a laboratoria i konwersatoria (czyli ćwiczenia) stacjonarnie. W praktyce miałam poniedziałki i piątki w domu, na zdalnych zajęciach. Szczęśliwie się trafiło, że żadnych chemicznych laboratoriów nie miałam zdalne. Jeśli przechodziło się na zdalne to tylko 2 dni przed świętami i jeden dzień przed sesją.
Sam plan był średni i poplątany, mogło być lepiej, ale w ostateczności i tak nie było tragicznie. Część zajęć dochodziła w trakcie semestru, część odchodziła, inne były co 2 tygodnie, więc takie bardziej intensywnie może były 3 tygodnie (w ciągu 1,5 miesiąca), gdy miałam jedne laboratoria do wieczora. Organizacyjnie było nieco chaotycznie, ale nie było najgorzej. Najbardziej irytująca była zmiana godzin zajęć przez jedną prowadzącą, gdy nam to nie bardzo pasowało.
Semestr oceniam po prostu dobrze. Były okresy bardziej męczące, gdy było więcej zaliczeń, głównie grudzień i styczeń, ale i tak wszystko było jakoś lżejsze, nawet pomimo cotygodniowych wejściówek z chemii organicznej. Nauczyłam się w tym semestrze robienia notatek wcześniej niż w tym samym tygodniu co kolokwium, tak żeby na dwa dni przed kolokwium były gotowe. Wydaje mi się, że było mi lżej, bo były dwa długie weekend i przerwa świąteczna, która trwała 3 tygodnie. Za to w trakcie semestru letniego są 3 krótkie przerwy.
Przedmioty
W tym semestrze doszła mi chemia organiczna i chemia fizyczna, a także kontynuowałam chemię analityczną. Do tego miałam toksykologię i zastosowanie informatyki w chemii. Z modułu nauczycielskiego doszły mi podstawy dydaktyki i podstawy dydaktyki chemii.
Jak oceniam przedmioty?
Chemii analitycznej nie mam już dalej w planie studiów. Z czego się cieszę. O ile w tamtym semestrze te zajęcia były dla mnie przyjemne, tak w tym jakoś mniej. To miareczkowanie zaczęło mnie po prostu nużyć. Na szczęście przestałam się stresować, a co jeśli nie wyjdzie — robię jeszcze jedną próbkę i tyle. Mój rekord to 6 próbek w jednej analizie, ale to były zajęcia, gdzie z góry miałyśmy powiedziane, że 5 to minimum. Kolokwia były wymagające, chociaż dopiero po ostatnim zrozumiałam, jak pisać odpowiedzi, żeby napisać je, jak najlepiej i wykorzystałam to na egzaminie.
Wykład były bardzo ciekawe, ze względu na charyzmatyczną prowadzącą, która swoim opowiadaniem potrafiła zainteresować. Najgorzej wypadły konwersatoria, które po prostu były nudne i można było lepiej zorganizować pracę na nich, czyli po prostu podawać zadania, które będą robione w trakcie zajęć.
Chemia fizyczna podobała mi się najbardziej. Jest taka logiczna, całkiem łatwo wchodzi mi do głowy. Na laboratoriach ćwiczenia robiłyśmy w parach, czasem były trudniejsze, ale wiele z nich dość prostych. W większości robiło się przyjemnie, na całe szczęście sprzęt nam działał za każdym razem. Następnie robiło się sprawozdanie, bardzo często były proste napisania, jakaś tabelka, wykres i wnioski. Większość z nich można było zrobić w godzinę. Chyba najbardziej lubiłam w tych zajęciach to, że mogło nie być idealnie wykonane, ale zawsze wychodziło to, co powinno.
Wykłady były zrozumiałe, dobrze się słuchało. Mój największy grzech to nierobienie notatek na nich. Konwersatoria też lubiłam, głównie to były zadania obliczeniowe, czyli coś co lubię.
Do chemii organicznej mam ambiwalentny stosunek. Same zajęcia nie były porywające, laboratoria będę mieć w letnim semestrze. Materiału było bardzo dużo, na szczęście łączył się ze sobą i jakoś mi wchodził. Zwykle nie miałam problemu ze zrozumieniem mechanizmów reakcji, w niektórych tematach musiałam poświęcić więcej czasu. Na konwersatoriach zagadnienia były dobrze wyjaśnianie, za to z wykładów nie jestem zadowolona, trudno mi było z nich cokolwiek wyciągnąć. Do tego zaliczenie było koszmarne — zdałam, ale jakim kosztem! Wolałabym, żeby wykład był po prostu na zaliczenie, bez oceny, a ocena z przedmiotu z tego semestru to ta z kolokwiów na konwersatoriach. W przyszłym semestrze będzie typowy egzamin, mam nadzieję, że stacjonarny i z pytaniami podobnymi do kolokwium.
Na toksykologii się trochę zawiodłam. Laboratoria, a dokładniej substancje, na których pracowaliśmy odbiegły od moich wyobrażeń. Same zajęcia były fajne. Często efekty analiz były po prostu ładne. Czasami coś nie wychodziło, ale raczej nie było źle. Wykład był po prostu ciekawy, było dużo interesujących informacji i trochę, które mogą się przydać w praktyce.
Zastosowanie informatyki w chemii na początku wydawało mi się ciekawe, ale potem odkryłam, że to nie jest bajka dla mnie. Polegało głównie na programowaniu w Pascalu.
Specjalizacja nauczycielska
Z tych przedmiotów wyciągam wiele dla siebie, głównie pomagają mi samej się uczyć i opracowywać efektywne techniki nauki (nie pytajcie, sama na razie nie umiem ich nazwać). W tym semestrze było więcej o uczeniu innych, co przydaje mi się, kiedy pomagam komuś z chemii.
Koło naukowe
Kilka razy wspominałam, że działam w kole naukowym i jestem w jego zarządzie. Ruszyliśmy z przytupem, spotkania dla nowych członków i potem gdzieś to utknęło. Semestr się rozkręcił, inne rzeczy również, potem sesja i nie zrealizowałyśmy wszystkiego, co zaplanowałyśmy. W kwestiach organizacyjnych też nie było dane nam zdobyć więcej doświadczeń.
We wrześniu zrobiłyśmy pokazy na Lubelskim Festiwalu Nauki, gdzie pokazywałyśmy, jak robić mydełka, kremy do rąk oraz balsamy do ust.
Na ten semestr w kole jest już więcej planów i więcej okazji do działania. Na początku znowu czekają nas sprawy organizacyjne, aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl o nich.
Super, że wszystko zaliczone :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńBardzo fajnie, że tak dokładnie to wszystko opisałaś. Podziwiam studentów chemii, bo sądzę, że jest to dość ciężki kierunek i z całą pewnością trzeba mieć do tego pasję.
OdpowiedzUsuńStudiujesz może na Lubelskiej uczelni? O ile mogę zapytać :)
Pozdrawiam serdecznie!
Tak, na UMCS :)
UsuńDziękuję!
Ogólnie to wolę słowo wymagający, bo ciężko jest tylko czasem. :D
Gratuluję serdecznie pomyślnie zdanej sesji.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńRównież gratuluję zdanej sesji :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję :)
UsuńGratulacje rzecz jasna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
Usuń2 semestr przede mną, przerwa międzysemestralna szybko minęła. Zakończyła się niestety słabo i nie do końca udało mi się zrobić to, co zaplanowałam.
OdpowiedzUsuńJa również. Ostatnie dni mam trochę wyjęte z życia.
UsuńBardzo lubię czytać o ty, co ludzie studiują i przebiegu ich studiów ;)
OdpowiedzUsuńMiłego odpoczynku przed następnym semestrem!
Dziękuję bardzo!
UsuńJa zaczęłam ostatni semestr ^^ pisanie pracy mnie przerasta :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Usuń