Cześć!

Napisałam dziś ostatnio egzamin i się zastanawiam, co ja chcę tutaj napisać. W weekend dotarło do mnie, że mam kryzys, jeśli chodzi o bloga. Tylko teraz, gdy siedzę w końcu i piszę, to nie wiem, co ja mam napisać. 

Dopadło mnie zwątpienie, jeśli chodzi o samo prowadzenie bloga. Czy to ma w ogóle sens w mojej sytuacji? Czy ktoś to jeszcze czyta? Nie wiem, czy w tym roku odwiedziłam czyjkolwiek blog, naprawdę. W tym semestrze studia doprowadzały mnie na skraj wytrzymania. Przed świętami doszłam do momentu, że miałam tak dość nauki, że po prostu nie chciało mi się uczyć i robiłam absolutne minimum, aby przetrwać. W styczniu było odrobinę lepiej, przynajmniej na początku, ale 3 ostatnie tygodnie to była po prostu jazda bez trzymanki. W dwa tygodnie miałam łącznie 8 zaliczeń + dzisiaj ten jeden egzamin. Strasznie źle zorganizowany semestr mieliśmy. Gdyby inaczej zajęcia rozłożono, to by było nam lżej przed sesją. Szkoda po prostu. 

Przez to właśnie nie miałam czas na nic. Audiobooki do nauki, weekendowe poranki z książki i tyle, a nawet i to nie zawsze.

Czuję, że po prostu mam kryzys. Przez brak czasu czuję, że nie ma sensu tego robić. Regularności nie ma, aktywności z mojej strony na innych blogach nie ma. Z SEO wypadłam, nie mam ochoty się bawić w optymalizację, aby się wyżej w Google wyświetlać (chociaż może pomyślę?). Z Instagramem udaje mi się działać, bo wrzuciłam po prostu na luz — nie pozuję, robię zdjęcia telefonem, robię zwykłe selfie, nie robię kompozycji albo po prostu robię prostą grafikę w Canvie, aby wyszło szybciej. 

Z blogiem jest ciężej. Nie chcę się cofać, nie chcę się uwsteczniać, ale nie daję rady działać w ten sposób, w jaki działałam. Nie chcę przestawać pisać. Może to tylko przyzwyczajenie. 

Tak się zastanawiam, czy ten kryzys nie wynika też tego, że czuję, że nie mam, o czym pisać? W tym sensie, że nie czuję, abym mogła ostatnio napisać coś ciekawego. Nie wiem. Może przejdę do krótszych form, ale bardziej konkretnych. Postaram się pisać tak, jak czuję. Jeśli wyjdzie mi długo, to będzie długo.

Wiem tyle, że teraz mam już wolne i wolną głowę. Chciałabym dokończyć to, co zaczęłam. Dać w końcu ten wpis o ograniczaniu kupowania książek. Zrealizować nowe pomysły, które wpadły mi do głowy w natłoku tego wszystkiego. Może uda się to zrobić przed rozpoczęciem nowego semestru i coś uda mi się ogarnąć na zaś. Oby, chciałabym się tego nauczyć. Stworzyłam nawet zeszyt na pomysły!

2 komentarze:

  1. Czasem warto dać sobie chwilę przerwyz aby móc zatęsknić za blokowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale Cię rozumiem ponieważ mój blog też stoi odłogiem i nie ma tam kompletnie regularności, a jeśli chce napisać coś od siebie, od serca, pogadać z kimś, opowiedzieć o swoich przemyśleniach, odczuciach, mam takie - oh wait... ten wariat co mnie nawiedza co jakiś czas na blogu będzie to czytał, a ja nie chce, żeby to czytał... i nie pisze... myślałam, że mój blog to taki mój mały kącik gdzie mogę czuć się bezpiecznie... otóż not anymore ;/ teraz swoje myśli przelewam na discordzie do zaufanych mi osób, a blog jest blogiem niemalże w stu procentach z książkami. Czy mi to przeszkadza? Tak. Czy chce to zmienić? Tak. Czy to zrobię? ....Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!