Naprawdę nie sądziłam, że na stwierdzenie "2022 rok to wrzód na dupie" ten rok rak szybko powie "Potrzymaj mi piwo", a mamy marzec... Mamy 20 marca, a ja już wyczekuję końca tego miesiąca, bo zgodnie z prawem Murphy'ego — co może pójść nie tak, to pójdzie. I poszło nie tak. 
Trochę przemyśleń, trochę co u mnie. To wszystko przeplecione zdjęciami z tego roku, z tych lepszych momentów. 

Nie sądziłam, że aż tyle rzeczy mogło pójść nie tak. Zacznijmy od głównego powodu, przez który nie pisałam — miałam w laptopie klawiaturę do wymiany. Po blisko 10 latach pisania bloga, jedyne co z niego mam, to klawiatura do wymiany. Naprawdę, powinnam zacząć współpracować za pieniądze, skoro mam takie wydatki. A wydatek był naprawdę spory. Ogólnie ten miesiąc to był najgorszy czas, aby mi się ta klawiatura zepsuła. Przede wszystkim powinnam zacząć pisanie pracy licencjackiej, ale myślę, że w kwietniu z tym ruszę. Ważniejsze teraz jest to, że do końca miesiąca mam do napisania abstrakt na konferencję. Pocieszają mnie w tym dwie rzeczy. Pierwsza rzecz jest taka, że już mam mojego laptopa i mogę normalnie pisać. Druga taka, że stymuluje mnie dedlajn. Fakt, że czas się kurczy działa na mnie motywujące, więc wiem, że ja to na pewno napiszę. 

Z tym abstraktem i ogólnie licencjatem sprawa jest dość ciekawa, bo wyniki moich badań są niejednoznaczne. W sumie to nie wiem, o co w nich chodzi. Trudno jest ich warunki powtórzyć i nawet, jak coś mi wychodziło, to potem metoda analityczna nie dawała wyników. Szczerze, jestem zdziwiona, że robiąc pracę licencjacką, to będzie mi szło jak krew z nosa. Najgorsze jest to, że w programie moich studiów jest na to przewidziany jeden semestr, a ja mam poczucie, że niewiele ruszyłam do przodu. Trochę się tego obawiam, co mogę tam napisać. Pociesza mnie, że o problemach związanych ze związkiem, który syntezuję, jest naprawdę dużo artykułów. Pod tym względem to mnie naprawdę ratuje.

Apogeum wszystkiego złego był poprzedni tydzień. Najpierw dwa dni biegania po dziekanacie, aby dopiąć wszystko. Później była środa, w którą kilka osób zatroszczyło się o moje ciśnienie. Naprawdę. Musiałam zmienić plany, bo ktoś zawiódł. Zebrałyśmy ochrzan od dwóch ważnych osób na uczelni. To nas przełamało, że jednak musimy być asertywne i jasno stawiać granice w kole, bo to my odpowiadamy przed władzami uczelni. Niestety. Cały wieczór kłótni i wniosek, że trzeba spore zmiany wprowadzić i być asertywnymi. 

Oprócz tego podłamałam się lekko moim wzrokiem. Chyba nie w pełni świadomie, ale jednak przez to również nie ciągnęło mnie tak do spędzania czasu przy laptopie. Do książek czytania też nie. Trochę nie miałam czasu, trochę nie miałam siły. Taka dziwna mieszanka. 

Na szczęście czuję się psychicznie lepiej. Mniej zmęczona. Odzyskałam moc sprawczą i zaczynam z powrotem działać. Przypomniało mi się, że istnieje coś takiego jak przesilenie wiosenne. W tym roku chyba mi się pokryło z upierdliwym i ciężkim tygodniem. Mam nadzieję, że moją moc sprawczą odzyskałam w pełni i mogę się zająć spokojnie wszystkim, co mam do zrobienia i też tymi przyjemniejszymi rzeczami. 

8 komentarzy:

  1. Kochana trzymam kciuki żeby wszystko zaczęło układać się po Twojej myśli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co ten miesiąc ma do siebie, ale każdy wokół mnie też ma już go dość i czeka aż się skończy. Nic tylko życzyć, aby było lepiej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie 2022 był rokiem zmarnowanym. Mentalnie, ponieważ w rzeczywistości był nawet fajny, tak w mojej głowie był okrutnym gnojem, przez którego nie potrafiłam się cieszyć kompletnie z niczego... nawet z kupna nowego samochodu, bo stary już przy podnoszeniu go na podnośniku, bałam się, że pęknie w pół od rdzy... W tym roku luty spędziłam na L4 i wbrew pozorom, zrobiło mi to dobrze na banie. Przestawiam właśnie kilka spraw w pracy. Staram się być "na odległość"... uważam, że byłam zbyt otwarta przez co ludzie pozwalali sobie na zbyt wiele, co mogłam zaobserwować właśnie na L4. Sytuacje typu dzwonienie do mnie na messangerze o 22:00 z pierwszym textem "pokaż się" nie były miłe. Ponadto każdy wiedział o mnie za dużo rzeczy, które powinnam zachować dla siebie. Teraz ponoszę tego konsekwencję, ale także wprowadzam nowe zasady, by czuć się sama ze sobą w porządku. Po wielu bataliach w 2022 w końcu poszłam do lekarza. A to z kaszlem a to z USG a to z brzuchem... jest co nadrabiać, mam nadzieję, że nie trzeba leczyć, a raczej zapobiegać. Póki co, 2023 jest dla mnie rokiem zmian w mentalności, widzę że staram się być odważniejsza w niektórych obszarach życia, pracuję nad sobą i mimo że nie zawsze jest łatwo, to póki co 2023 jest o 100% lepszy od 2022. Tobie natomiast życzę wszystkiego dobrego. Odpocznij, poukładaj sobie wszystko. Krok po kroku, powoli. Wiem, że czas ucieka ale postaraj się też znaleźć go dla siebie, by się zresetować. Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki! Obyś wszystko było po Twojej myśli. I dużo zdrowia!

      Usuń
  4. Witam serdecznie ♡
    Kochana, mam nadzieję że wszystko ułoży się po twojej myśli i że ostatecznie ten miesiąc nie będzie spisany na straty. Zostało kilka dni, może wydarzy się coś pięknego? :) Mam nadzieję, że jak już wszystko się poukłada to weźmiesz większy oddech, ruch, praca, problemy- to sprawia, że czasem wszystko działa na nasza niekorzyść. Trzymaj się, jesteś dzielna, silna a ja w Ciebie wierzę! :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!