Cześć!

Przychodzę do Was z niedawno zapowiedzianą recenzją. Brakowało mi dłuższego pisania o książkach, zaczęłam też inną książkę pod kątem recenzji, ale nie mogłam się w nią wczuć i zrobiłam sobie od niej chwilową przerwę. Mam nadzieję, że niedługo ją skończę.

Trylogia "Nieodgadniony" to seria, która kojarzy mi się z wakacjami. Niby akcja dzieje się w szkole, ale czytałam tę serię latem, gdy za oknem świeciło słońce i było przyjemnie. Pamiętam, jak byłam zawiedziona, że "Ręka na ścianie" to koniec. Zagadka zaginięcia w Akademii Ellinghama została rozwiązania. Nawet nie sprawdzałam, czy autorka szykuje coś jeszcze. A tu proszę!  „Skrzynia w lesie” to czwarty tom przygód Stevie i jej przyjaciół. Jest poza trylogią o „Nieodgadnionym”, a rozwiązanie nowej zagadki mieści w tym tomie.  Przed jego przeczytaniem nie trzeba odświeżać sobie trylogii, ale lepiej będzie czytać te serie w kolejności wydania. Nie ma spoilerów do poprzednich tomów, lecz są nawiązania, które mogą być mylące.


Tytuł: Skrzynia w lesie
Autorka: Maureen Johnson
Tłumacz: Paweł Łopatka
|Wydawnictwo: Poradnia K
Liczba stron: 404
Data wydania: 27 października 2021 
Moja ocena: 9/10


W wakacje Stevie Bell, uczennica Akademii Ellinghama, która rozwiązała tajemnicę tej szkoły, nie ma co robić. Pracuje w sklepie, dopóki nie dostaje zaproszenia na letni obóz. Szczęśliwe Sosny to miejsce, gdzie wcześnie znajdował się obóz Wodospad Cudów, w którym na koniec lat siedemdziesiątych doszło do tragedii. Jeden z uczestników został znaleziony martwy, a jego przyjaciele, z którymi się wybrał do lasu, nie powrócili z niego. Rozwiązanie tej zagadki to zadanie dla Stevie Bell.  W porównaniu do zagadki Nieodgadnionego powinno być prościej – świadkowie tych wydarzeń wciąż żyją, są trzy prawdopodobne wersje zdarzeń, lecz czy któraś z nich jest prawdziwa? Stevie może i ma łatwiejszy dostęp do informacji, ale jest to sprawa dużo bardziej niebezpieczna. 


Początkowo obawiałam "Skrzyni w lesie", bo „Nieodgadniony” to dla mnie jest z najlepszych trylogii pod względem jej budowy. Moje obawy dotyczyły tego, że autorka nie zmieści się w tym tomie, będzie wątek, którego rozwinięcie mnie nie zadowoli albo zostanie wciśnięte po łebkach. Na całe szczęście, historia zgrabnie się zmieściła na 400 stronach, które pochłonęłam w jeden dzień. 

Po prostu się płynie! 

W historii są dwie linie czasowe – 1978 rok, w którym doszło do tragedii, i teraźniejszość, kiedy Stevie rozwiązuje zagadkę. Na początku więcej jest wspomnień z tej tragedii, które bardzo zachęcają do czytania. Teraźniejszość, dopóki Stevie nie trafia do obozu, nie jest zbyt wciągająca, ale jednocześnie chce się czytać dla scen z przeszłości. Dopiero kiedy zaczyna zapoznawać się ze sprawą, cała akcja nabiera tempa, zaczyna dziać się dużo więcej, a czytanie, jak dziewczyna rozwiązuję tę zagadkę to czysta przyjemność. Tak jak poprzednie tomy, ta historia zmusza do myślenia i rozwiązywania jej razem ze Stevie. Udało mi się odgadnąć, kto stał za jedną sprawą. Jednak to było dość proste i celowe, a w kwestiach kluczowych, czyli wydarzeniach z lat siedemdziesiątych, Maureen nie zawiodła mnie, a nawet trochę zmyliła. Rozwiązanie zagadki mnie zaskoczyło. Było naprawdę przemyślane i inteligentne, a ja nie mogłam przez to odłożyć tej książki.

Gdzieś do połowy książki akcja jest mało dynamiczna, jednak czytając po prostu się płynie przez historię. Jest to spowodowane tym, że Stevie skupia się na poznaniu historii, dlatego jej działań jest nieco mniej. Jednocześnie historia czwórki zamordowanych jest intrygująca i po prostu trzeba poznać jej zakończenie, dlatego czyta się dalej. Później Stevie zaczyna działać i wszystko przyspiesza, a do tego robi się niebezpiecznie. 

Wakacyjny klimat

Klimat tego tomu jest zupełnie inny niż trylogii. W trylogii dominowała aura tajemniczości i zagadek, które z czasem stawały się coraz bardziej mroczne. „Skrzynia w lesie” klimatem bardziej przypomina mi drugą część filmowej „Ulicy strachu”, gdzie akcja również miała na obozie i w podobnych latach. Wiecie, klimat takiego horroru dla nastolatków, niekoniecznie slashera (nie jest tutaj tandetnie), gdzie niby czuć wakacyjną lekkość, nie jest przerażający, ale czuć ten mrok i odrobinę grozy. Z założenia jest to kryminał, jednak to skojarzenie z horrorem jest dużo mocniejsze.

Bohaterowie

Kwestia bohaterów jest ciekawa. Ze wszystkich dominuje najbardziej Stevie, następnie za nią wysuwają się osoby zamordowane i siostra jednej z ofiar. Jest tutaj więcej Davida, a pozostałe postaci, w tym Nate i Janelle, to po prostu tło dla fabuły. 

W Stevie lubię jej sposób rozwiązywania zagadek. Jeśli nie znajduje rozwiązania zagadki od razu, to cały czas ją to nurtuje i powraca do tego myślami, dopóki nic nie wymyśli. Jest mi to naprawdę bliskie, sama tak mam w trakcie nauki czy robienia raportów. Później przychodzi olśnienie. W najmniej oczekiwanym momencie i pozornie sposób, w jaki ono przychodzi, jest bez sensu, Jednak Stevie (i ja także) jesteśmy w stanie przedstawić swój tok myślenia tak, że wszystko jest logiczne i wiadome. Nie mogę nie wspomnieć, że Stevie zmaga się ze stanami lękowymi. W moich oczach czyni ją to bardziej autentyczną i wciąż uważam to za dobrą odmianę po bohaterkach, które wciąż są odważne i altruistyczne.

Cieszę się z powrotu Davida. Mój stosunek do niego się zmieniał. Najpierw nie przepadałam za nim, potem go polubiłam, potem mnie wkurzał, ale chyba wreszcie mogę naprawdę powiedzieć, że lubię tę postać. W tym tomie jest sympatyczny i stara się zrozumieć Stevie i jej pomóc. Podoba mi się jego podejście do swojej sytuacji, bo jest naprawdę dojrzałe.
Janelle nie rozwijają się w tym tomie, za to w Nicku zachodzi drobna zmiana. Ich obecność jest po prostu miłym dodatkiem. Mają swój czas, ale nie są tutaj najważniejsi. 

Podoba mi się przybliżenie wszystkich czterech ofiar. Stały się naprawdę realne, mimo że nieco stereotypowe. Todd – chłopak z bogatej rodziny, który sprawia kłopoty. Diana – zagubiona rockmenka. Eric – zabawny chłopak, wzbudza sympatię i jest dilerem. I Sabrina, która zupełnie do nich nie pasuje. Idealna uczennica, idealna siostra, idealna córka. Sabrina to największa zagadka tej historii, którą trzeba rozwiązać. 

Nie mogłam się oderwać od historii. Im bliżej końca, tym ciężej mi było zostawić tę książkę. Uparcie czytałam, aż poznałam zakończenie, przez które zaniemówiłam. Naprawdę mózg mi wybuchł i trudno było mi zebrać myśli. Podoba mi się zmiana klimatu. Jest naprawdę wakacyjnie, lekko i jak z horroru dla nastolatków (co ja poradzę, lubię ten klimat). Cieszę się, że ta powieść powstała, bo widzę, że przygody Stevie Bell mają potencjał na bardzo rozbudowaną serię powieści kryminalnych dla młodzieży. Dobrze, że autora nie ograniczała się tylko do murów Akademii Ellinghama i zaczyna maksymalnie wykorzystywać jej potencjał. Na jesieni będzie premiera piątego tomu, ale nie wiem, czy w Polsce, czy za granicą. 


Sprawdź, gdzie kupić: 


Widżet działa jak link afiliacyjny. Gdy kupisz produkt, wchodząc do sklepu przez ten widżet, otrzymam prowizję od sprzedaży.

9 komentarzy:

  1. Pomimo Twoich pozytywnych wrażeń sama raczej nie sięgnę po książkę, gdyż nie są to moje klimaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam pierwszy tom i nadal się waham przed sięgnięciem po kolejne. Z jednej strony była przyjemna i mogłabym skończyć tę serię, ale z drugiej jakoś nie ciągnie mnie aż tak bardzo i mam dużo innych książek, które ciekawią mnie bardziej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Myślę, że możesz po nią sięgnąć, gdy będzie potrzebować czegoś lżejszego do czytania, jako tak przerywnik.

      Usuń
  3. Dam znać chłopakowi o tym tytule, on kocha takie historie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś nadarzy się okazja by się z nią zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tę serię całym sercem. Steve to idealne połączenie tych klasycznych detektów typu Herkules, Sherlock no ją się po prostu kocha. Też byłam szczęśliwa, na powrót tych bohaterów.

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!