Hej!
Nie będę pisać o obecnej sytuacji. Wystarczy, że powiem, że większość z Was pewnie jest w domu, więc przychodzą z pewną propozycją książki dla fanów kryminału. Albo po prostu dla osób, które chcą poczuć powiew świeżości w książkach. Sama rzadko sięgam po kryminały, o czym pewnie wspominałam przy ostatniej recenzji jakiegoś kryminału. Dlaczego? Nie mam pojęcia, jakoś mi nie po drodze. Łatwiej mi kupić jakąś książkę fantasy czy młodzieżową, a kryminały jakąś nie chcą stawać na mojej drodze. Ale i tak mam pewne oczekiwania do książek z tego gatunku, więc czy "Powódź" im sprostała?


Tytuł: Powódź
Autor: Paweł Fleszar
Data wydania: 24.10.2019
Wydawnictwo: Księży Młyn Dom Wydawniczy
Liczba stron: 212
Moja ocena: 6,5/10



Kris wraca do Krakowa, gdy dowiaduje się o śmierci swojego przyjaciela z młodości, Kuby. Chce wesprzeć ojca zmarłego w tych trudnych chwilach, jednak coś zaczyna budzić jego wątpliwości co do samobójstwa przyjaciela. W liście pożegnalnym wspomina o Zuzie, którą „zabrał zły człowiek”, a o której Kris nigdy nic nie słyszał. Stan jego domu, rozmowa z policjantem, to wszystko zasiewa w nim wątpliwości i skłania go do poprowadzenia własnego śledztwa, w którym pomaga mu dwójka nastolatków. 


Zastanawiam się od czego zacząć tę recenzję. Suche to „serio dobra książka” to nieco za mało, ale tak jest. To naprawdę dobra książka, tylko to nie jest mój „typ kryminału”. Wiem, że takie książki też maja rzesze fanów. Mam tutaj taką sytuację jak ze „Zamianą” Rebeci Flat, zabrakło mi trzymania mnie w napięciu i nie umiałam się wczuć w tę książkę. „Powódź” wypada nieco lepiej niż tamto. 

Miałam spory problem, aby usiąść i czytać tę książkę. Zupełnie nie wiem czemu, bo fabułą jest interesująca. Gdy tylko przeczytałam więcej niż 15 stron, to szło już po 50, ale gdy musiałam przestać, to nie szło wcale. Może to kwestia, że czytałam ebooka, głównie na telefonie. Na komputerze poszło mi to o wiele lepiej i sprawniej. Po prostu taki standardowy problem z mobilizacją, który niestety mógł wpłynąć na odbiór.
Styl pisania autora jest dobry, nie ma błędów, przyjemnie się czyta – nie mam nic do zarzucenia. Bardzo fajnie wplata się w język żargon wojskowy, który dodatkowo jest objaśniany, więc każdy może wszystko zrozumieć. 

Fabuła i budowa książki to najmocniejsze jej punkty. Ta historia jest serio nietypowa, nigdy się nie spotkałam z takim połączeniem wątków – samobójstwo, powódź i handel ludźmi. Do tego gdzieś się przewija życie nastolatków, czterdziestoletniego żołnierza, który wrócił z misji… I, o dziwo, to się łączy w naprawdę spójną całość. Mimo że początkowo fabułę byłam w stanie opisać jako mętną. Nie odbierzcie tego negatywnie! Na początku fabuła jest niejasna. Ale naprawdę mętna bardziej mi pasuje. Tak jak patrzenie przez mętną wodę – widzisz coś, ale jest niewyraźne, schowane za tym wszystkim. Tak samo jest tutaj. Masz jakieś poszlaki, ale w rzeczywistości nie masz pojęcia, czy ci się to przyda, czy na pewno podpowiada i czym to tak właściwie jest. Czytając tę książkę czułam się, jakby szła w górę rzeki – na początku jest „brudno”, ale później znajdujesz się nad górskim potokiem, gdzie woda jest przejrzysta i wszystko możesz w niej zobaczyć. Tak samo jest tutaj. No dobra. Może i historia jest bardziej jasna i klarowna, ale jednocześnie "brudna", bo ujawniane są ciemne interesy.
Akcja książki trwa 7 dni i jest podzielona według kolejnych dni z kalendarza. Na początku każdego z rozdziałów mamy „przegląd prasy” – po trzy artykuły z gazet, stron internetowych na różne tematy – porwania, powódź czy nielegalne filmy przedstawiające prawdziwe zbrodnie. Wszystkie są ciekawe, a niekiedy nawet przydatne (np. artykuł o przebiegu zgłaszania zaginięcia). 
Słabe jest zakończenie. Wszystko działo się tam za szybko. Najpierw dzieje się jedno, potem dzieje się drugie i wszystko się dobrze kończy… Wolę bardziej rozbudowane zakończenia. 

Nie spodobali mi się bohaterowie. Nie udało mi się ich poznać tak, jak lubię. Wydali mi się tacy nudni, nierozbudowani. Nawet nie umiem o nich nic sensownego powiedzieć, bo ani ich nie polubiłam, ani mnie nie wkurzali. Jakby byli automatami bez charakteru, które są zaprogramowane na doprowadzanie zadania do końca. Takie pionki w grze, przez co zabrakło mi w tej książce emocji, czyli tego co się liczy dla mnie najbardziej. 
To książka, która mnie zaintrygowała, ciekawiła mnie jej fabuła, ale brakowało mi innych emocje. Dwa czy trzy razy się zaśmiałam, ale to dalej nie to, czego bym oczekiwała. Zabrakło czego, co mnie zaszokowałoby albo po prostu zbudowałoby większe napięcie i skłoniłoby mnie to myślenia o tej książce, do własnego szukania przyczyń i rozwiązań tych sytuacji. Po prostu do przeżywania tego wszystkiego razem bohaterami. 

Nie mogłam też wczuć się w klimat Krakowa. Myślę, że miasto zostało dobrze odwzorowane, jeśli chodzi miejsca, ale zabrakło mi jakoś uroku tego miasta. Co prawda, nie jest to taki urok, jaki znam, ze względu na to, że miasto było przedstawione w trakcie klęski, a brakowało mi przemycenia tych wrażeń. 


Myślę, że bez problemu mogę polecić ją fanom kryminału. Nie każdy stawia na pierwszym miejscu emocje, więc książka znajdzie swoich zwolenników. Na jej korzyść naprawdę przemawia fabuła, więc jeśli macie dość oklepanych wątków w kryminałach i chcecie poczuć powiew świeżości, to śmiało sięgajcie. Sama pewnie dam jej jeszcze jedną szansę, ale za jakiś czas. Może uda mi się wtedy bardziej wczuć w te wszystkie wydarzenia.


Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania książki.

5 komentarzy:

  1. Jestem już po lekturze tej książki i podobała mi się. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj kryminały to zdecydowanie nie mój typ książek. Chociaż kto wie może uda mi się przemóc. Na razie czytam to co wcześniej mi wpadło w oko. Jednak zapiszę tytuł :D
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam kryminały, ale nigdy nie czytałam Polskiego. Chyba pora to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uh... Nie lubię kryminałów, więc sobie odpuszczę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kryminały zawsze lubiłam i nadal bardzo lubię, uwielbiam ten tajemniczy klimat zagadek :)
    Ale raczej sięgałam po zagraniczne książki, jakoś uciekam od polskich książek, jak i filmów, ale myślę, że ze zwykłej ciekawości bym po to sięgnęła :)

    http://live-telepathically.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!