Hej!
Od jakichś dwóch miesięcy próbuję czytać więcej książek polskich autorów, bo zauważyłam, że czytam ich niewiele, a szkoda. Liczę na to, że uda mi się znaleźć więcej ciekawych powieści, cudowności jak "Strażnik" Pauliny Hendel (recenzja). Przykład nie do końca pasujący do tego posta, bo jednak tam fantastyka, a tutaj coś młodzieżowego, gdzie nie ma wiele miejsca na fantastykę (Ale Harry Potter został wspomniany!). Książka, która zachwyciła mnie swoją prostotą.
Uparłam się całkowicie, że zdjęcie musi pasować do tytułu książki."Nowe jutro" - aż samo się prosi o zdjęcie na tle wschodu słońca. Oczywiście nie udało się, bo chmury, bo deszcz. Jest za to zdjęcie z zachodem, nad którym się namęczyłam. Widać fragment mojej codzienności, a tak książka taka jest - codzienna, o życiu, o problemach.

Tytuł: Nowe jutro
Autor: Agata Polte
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 28 stycznia 2019

Treść:
W życiu Oliwii wydarzyła się ogromna tragedia rodzinna, która dotknęła wszystkich i sprawiła, że wszystko się zmieniło, a jej rodzina została zniszczona. Pomimo tego, stara się prowadzić życie normalnej nastolatki - nauka, spotkania z przyjaciółmi, imprezy, ale też wolontariat i praca, aby odłożyć na swoje potrzeby. Nie zaprasza nikogo do domu, bo nigdy nie wie, co może tam zastać po powrocie do domu. Podczas wolontariatu poznaje Mikołaja, który nie zyskuje jej sympatii. Im więcej się o nim dowiaduje, tym staje się bardziej nieufna, ale w końcu zbliżają się do siebie. Jednak nic nie może cały czas być dobrze.


Moja opinia:

Dawno nie czytałam takiej książki. Bardzo szybko i przyjemnie mi się ją czytało. Przeczytałam ją w kilkanaście godziny z przerwą na sen. Chyba po prostu potrzebowałam czegoś takiego, bo jest to naprawdę lekka książka, która jednocześnie skłania do myślenia, poruszając dość ciężki temat.

Nie przeszkadzało mi to, że nie ma nawet trzystu stron, a zawarty jest w niej cały rok szkolny. Czas leciał tak szybko, jak w życiu. Nie było wielkich zwrotów akcji ani nagłych, wielkich problemów, które burzyły świat bohaterów, bo on już był zburzony. Rodzina Pawlików miała ciężko od początku, nauczyli się żyć z tymi problemami, mimo że czasem się one nasilały lub dochodziły nowe, to dalej próbowali walczyć. Każdy z tej trójki miał też własny sposób na walkę z tragedią, jaka ich spotkała.

Duża część akcji dzieje się w szkole, do której chodzi Oliwia. Opisy niektórych lekcji i funkcjonowania w szkole bawiły mnie, ale czasem wydawały mi się zbyt stereotypowe, a jednocześnie prawdziwe. Niektóre rzeczy bardzo mi się kojarzyły z moją szkołą, więc chyba te stereotypy skądś się wzięły. Podobało mi się zwracanie uwagi na drobne szkolne rzeczy, takie szczegóły, ale zabrakło mi opisu studniówki. Było tylko wspomniane, że już po. Może to z powodu, że główna bohaterka nie przywiązywała do niej wielkiej wagi? 

Wątek miłosny, czyli najważniejsza rzecz. Jest dobrze zrobiony. Mikołaj początkowo wzbudza niechęć do siebie w Oliwii, strasząc przedszkolaka, ale później stara się to naprawić. Oboje są uparci w swoich dążeniach, więc powoduje to kilka zabawnych momentów. Kiedy się schodzą to są jedną z najlepszych par książkowych. Takimi normalnymi, zakochanymi nastolatkami, dla których ta relacja jest ważna i potrafią czerpać z niej to, co najlepsze. Mają małe kłopoty, bo przecież w każdej bajce jest zła królowa. Przepraszam! Tutaj to „teściowa”, która nie akceptuje związku swojego syna z dziewczyną z „niższych” sfer.
Obok tak dobrego związku mamy też relację toksyczną, niszczącą. Właściwie to nie jeden taki związek, ale niestety dwa. Skupię się tylko na jednym, gdzie młoda bohaterka się zmienia i odrzuca stare przyjaźnie, na rzecz zauroczenia, które ciągnie ją tylko w dół.

Myślę, że Oliwię mogę uznać jedną z moich ulubionych bohaterek. Jest silna, pomimo tego że nie ma super mocy, nie przewodzi buntom, nie walczy z potworami, ale wytrzymuje tą sytuację w domu, stara się szukać rozwiązań, aby w końcu mieć normalną rodzinę. Jest też bardzo rozsądna, ale potrafi się zabawić. Jest też sarkastyczna, za co ma ogromny plus. Mimo krzywd wyrządzonych przez życie, daje sobie świetnie radę, ale ma też kilka chwil słabości, co czyni ją autentyczną. 
Reszta bohaterów nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia. Mikołaj to prostu dobry, uczciwy chłopak. Tamara jest po prostu osobą żywiołową, czasem lekkomyślną i podatną na negatywne wpływy, za co naprawdę miałam ochotę nią wstrząsnąć. Dziewczyno weź się ogarnij!
Szkoda, że tak mało było Nikoli, siostry Mikołaja, bo bardzo ją polubiłam. Wnosiła do tej historią taką radość i energię, że każda jej wypowiedź potrafiła wzbudzić uśmiech. Szczególnie, gdy doradzała Oliwii. Jest niesamowicie ciepła i kochana.

Książka pokazuje historię, która może być autentyczna, co bardzo doceniam. Mogłaby dotyczyć jakiejkolwiek mijanej przez nas na ulicy osoby i właśnie to mnie w niej urzekło. Dobrze od czasu do czasu przeczytać coś, co dzieje się w świecie rzeczywistym, tym bardziej, jeśli ukazuje poważne problemy. Ta książka skłania do myślenia i pokazuje, że zawsze warto walczyć o nowe, lepsze jutro.

8 komentarzy:

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!