Gdy mi smutno...
Hej!
Dzisiejszy post jest o tym, co robię gdy mi smutno. Być może są osoby, które nie wiedzą co wtedy ze sobą zrobić.
Kiedy jestem smutna bardzo często z kimś piszę. Są rozmowy, które potrafią polepszyć humor w znacznym stopniu. Nawet jeśli sama rozmowa nawet lekko nie rozweseli, zawsze jest lżej, kiedy się komuś powie o powodzie smutku. Osoba może spróbować nam pomóc, zrozumieć lub rozweselić.
Muzyki słucham prawie cały czas. Rzadko kiedy nie mam odpalonego Winampa na komputerze, ale kiedy jestem smutna mam dwie "specjalne" playlisty. Jedna jest bardziej "dołująca". Piosenki, których wtedy słucham są wolniejsze, mają dla mnie urzekający tekst i kręci mi się przy nich łezka w oku. Większość utworów z tej "dołującej" jest TUTAJ.
Druga jest nieco żywsza, bardziej radosna. Mam na niej piosenki, przy których zazwyczaj chce mi się tańczyć, mam ochotę wyśpiewać (wykrzyczeć) ich tekst. One dodają mi w pewien sposób energii.
A oto dwie z nich, które najbardziej poprawiają mi humor.
Kukiz i Piersi - Całuj mnie
Piosenka ma w coś takiego, że chce mi się ją śpiewać, mam ochotę wstać i tańczyć, szaleć.
Acid Drinkers - The Joker
Tej piosenki mogę słuchać non stop. Niezależnie od nastroju, humoru. Daje mi ona mocnego kopa.
Czytanie nie zawsze pomaga, ale pozwala na chwilę oderwać się wszystkich smutków. Można wtedy zapomnieć o wszystkim i przeżywać przygody swoich ulubionych (albo i nie) bohaterów książkowych. Człowiek może udać się na randkę z książką, kocykiem, herbatą , uciekając jednocześnie do magiczne świata zapisanego na kartkach.
Jeśli ktoś nie lubi czytać, może obejrzeć film. Na smutek dobra jest komedia, a jeśli ktoś ma ochotę popłakać, bo tego potrzebuje, to melodramat. Film można oglądać pod kocykiem, z kubkiem herbaty/kakao/gorącej czekolady i jakimiś słodyczami.
Komedia może rozweselić. Nawet jeśli będą to chwile śmiechu, to zawsze to jest lepsze niż smutek. W takich chwilach każdy uśmiech jest ważny.
Melodramat pomoże wypłakać trochę tego smutku. Zawsze w trakcie jego oglądania można się napawać cudownymi bądź ulubionymi scenami, a jeśli są, to momentami szczęścia filmowych postaci.
To jest 6 rzeczy, które najbardziej mi poprawiają humor. Jeśli jedna nie działa, próbuję innej.
Mam nadzieję, że notka Wam się spodobała. :)
Dzisiejszy post jest o tym, co robię gdy mi smutno. Być może są osoby, które nie wiedzą co wtedy ze sobą zrobić.
1. Pisanie z kimś.
Kiedy jestem smutna bardzo często z kimś piszę. Są rozmowy, które potrafią polepszyć humor w znacznym stopniu. Nawet jeśli sama rozmowa nawet lekko nie rozweseli, zawsze jest lżej, kiedy się komuś powie o powodzie smutku. Osoba może spróbować nam pomóc, zrozumieć lub rozweselić.
2. Słuchanie muzyki.
Muzyki słucham prawie cały czas. Rzadko kiedy nie mam odpalonego Winampa na komputerze, ale kiedy jestem smutna mam dwie "specjalne" playlisty. Jedna jest bardziej "dołująca". Piosenki, których wtedy słucham są wolniejsze, mają dla mnie urzekający tekst i kręci mi się przy nich łezka w oku. Większość utworów z tej "dołującej" jest TUTAJ.
Druga jest nieco żywsza, bardziej radosna. Mam na niej piosenki, przy których zazwyczaj chce mi się tańczyć, mam ochotę wyśpiewać (wykrzyczeć) ich tekst. One dodają mi w pewien sposób energii.
A oto dwie z nich, które najbardziej poprawiają mi humor.
Kukiz i Piersi - Całuj mnie
Piosenka ma w coś takiego, że chce mi się ją śpiewać, mam ochotę wstać i tańczyć, szaleć.
Acid Drinkers - The Joker
Tej piosenki mogę słuchać non stop. Niezależnie od nastroju, humoru. Daje mi ona mocnego kopa.
3. Czytanie.
Czytanie nie zawsze pomaga, ale pozwala na chwilę oderwać się wszystkich smutków. Można wtedy zapomnieć o wszystkim i przeżywać przygody swoich ulubionych (albo i nie) bohaterów książkowych. Człowiek może udać się na randkę z książką, kocykiem, herbatą , uciekając jednocześnie do magiczne świata zapisanego na kartkach.
4. Oglądanie filmów.
Jeśli ktoś nie lubi czytać, może obejrzeć film. Na smutek dobra jest komedia, a jeśli ktoś ma ochotę popłakać, bo tego potrzebuje, to melodramat. Film można oglądać pod kocykiem, z kubkiem herbaty/kakao/gorącej czekolady i jakimiś słodyczami.
Komedia może rozweselić. Nawet jeśli będą to chwile śmiechu, to zawsze to jest lepsze niż smutek. W takich chwilach każdy uśmiech jest ważny.
Melodramat pomoże wypłakać trochę tego smutku. Zawsze w trakcie jego oglądania można się napawać cudownymi bądź ulubionymi scenami, a jeśli są, to momentami szczęścia filmowych postaci.
5. Sen.
Jeśli nic już nie pomaga najlepiej położyć się i pójść spać. Po przebudzeniu zawsze jest choć trochę lepiej.6. Bycie niezdarą.
Jestem straszną pierdołą. Zawsze coś upuszczę, o coś walnę, w coś "wejdę", coś pomylę. Kiedyś miałam wręcz fatalny humor. Rozweseliłam, kiedy przypadkiem napiłam się octu. Nie smakował najlepiej, ale do końca dnia miałam dobry humor i się śmiałam z siebie.To jest 6 rzeczy, które najbardziej mi poprawiają humor. Jeśli jedna nie działa, próbuję innej.
Mam nadzieję, że notka Wam się spodobała. :)
Jaką Wy macie "receptę" na smutek?
Mój sposób to słuchanie muzyki albo po prostu pisanie z przyjaciółką ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Ja zazwyczaj nie jestem smutna...
OdpowiedzUsuńU mnie odpada punkt 5. W dzień śpię tylko gdy jestem chora, a i wtedy mam z tym opory ;__;
OdpowiedzUsuńJa też ;-; Choć bym zasnęła gdybym miała 100% ciemności
UsuńMi chodzi, ze w nocy/wieczorem i całą noc XD
W nocy to co innego :P Ale w dzień nigdy xd
UsuńSmakował ocet? :D
OdpowiedzUsuńOh, ja wręcz zatapiam się w książce, wtedy zapominam o smutku. Do tego najlepsza jest jeszcze świeczka zapachowa i kawa. <3 No, albo oglądam anime! :)
japanese--child.blogspot.com
Zgadzam się z Gabi :D Ja NIGDY nie zasnę w dzień.
OdpowiedzUsuń