Witam wszystkich!

Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętacie. Aktualnie siedzę nieco zestresowana tym, ile mam jeszcze do zrobienia i jakie ja mam zaległości z jednego przedmiotu (spojrzałam na wczorajszą listę rzeczy do zrobienia i okazuje się, że wszystko zrobiłam). Oczywiście, że uznawałam, że jest to najlepszy czas, aby w końcu napisać tę recenzję. Najbliższy tydzień zapowiada się lżej, więc to nie jest aż taka strata, że przez weekend porobię coś innego. Ogólnie ten weekend jest dla mnie nieco spokojniejszy — bez żadnych korepetycji, trochę nauki, trochę porządków i jakoś spłynęło. 

[Materiał reklamowy — współpraca z wydawnictwem You&YA]

Tytuł: Revelle 
Autorka: Lyssa Mia Smith
Tłumacz: Andrzej Goździkowski 
Wydawnictwo: You&YA
Data wydania: 22 listopada 2023 r. 

Przez prohibicję rodzina Revelle nie może zarabiać — robią niesamowite pokazy, które przyciągają tłumy, a ludzie oddają im swoje klejnoty. Klejnoty dla Revelle to zapłata za magię. Ich zdolność pozwala manipulować emocjami, a to pozwala na manipulowanie człowiekiem. Co ma do tego alkohol? Pijany klient to hojny klient. Luxe Revelle ma pomysł, jak temu zapobiec — uwiedzie Deweya Chronosa, członka rodu władającego wyspą, który zaczął się parać przemytem alkoholu. Jednak w wyniku pomyłki spotyka Jamisona Porta. 

 "Revelle" to książka z ogromnym potencjałem, który został tak zmarnowany, że to aż boli. Niestety, widzę w tej historii więcej minusów niż plusów, a i jej zalety opierają się głównie o potencjał lub sam pomysł na wątki, których rozwinięcie koniec końców nie trafiło do mnie. Mam poczucie, że ta książka jest albo niedopracowana, albo nieprzemyślana. Ewentualnie, jakaś dziwna mieszanina obu tych rzeczy. Widzę w niej ogromny potencjał, tylko trzeba było jej dać więcej uwagi — gdzieniegdzie coś zmienić, aby nabrało to więcej sensu, a inne rzeczy po prostu rozwinąć.

Świat i fabuła — nieliczne plusy

Zarówno świat, jak i pomysł na jego funkcjonowanie jest niezwykle ciekawy. Rodziny, które mają zdolności magicznie, mieszkają na wyspie, z daleka od stałego lądu. Mają własne zasady, własną walutę, ale mimo to prawo zwykłych ludzi jednak na nich wpływa — czego przykładem jest prohibicja. Podobnie ciekawy jest podział wyspy na dwie dzielnice — Nocną i Dzienną. 
Na tej wyspie mieszkają zwykli ludzie oraz pięć magicznych rodzin. Rodzina Revelle manipuluje emocjami i potrafi wywoływać wizje. Rodzina Chronosów ma zdolność podróży w czasie, a jednocześnie władają całą wyspą. Pozostałe trzy rodziny mają mniejsze znaczenie dla fabuły, ale ich zdolność są pokazane. Edwardianie czytają w myślach. Strattori mają zdolność uzdrawiania (a bardziej przenoszenia obrażeń na kogoś innego), a Effigenowie potrafią zwielokrotniać jakąś cechę.

Zamysł na fabułę też oceniam bardzo dobrze. Wątek pozorowanego małżeństwa oraz wątek chłopaka, który przybywa na wyspę i odkrywa, że już kiedyś tutaj był. Oczywiście też sam motyw magii. Jak wiecie — jak uwielbiam magię w książkach, dlatego też mam do niej duże wymagania. 
Tylko problem jest taki, że w tej książce wszystko brzmi i przebiega nieźle, dopóki człowiek nie zagłębi się w szczegóły. 

Prosi się o rozwinięcie — magia i czas akcji

Nie jest wyjaśnione, skąd się wzięła magia w tym świecie. Wiadomo tylko, jak te rody znalazły się na wyspie. Dalej to powoduje kolejne pytania, czy każdy Revelle jest ze sobą spokrewniony? Czy magia jest tak jakby genem dominującym? Podobnie nie ma dobrego wyjaśnienia, skąd się wzięła magia krwi. Wiadomo tylko, jak ta magia działa, ale to też nie do końca. Możemy to zwalać na to, że nikt w nią nie wierzy, Tylko... Tylko zawsze w książce powinien być ktoś, kto ma większą wiedzę od nich innych (ale nie jest poważany) albo inna osoba, która przypadkiem znajduje jakieś stare pisma, które to tłumaczą. Jest jeszcze opcja powolnego odkrywania swoich mocy i sprawdzania granic, ale też tego tutaj nie było. Brak dokładnego wyjaśnienia sprawił, że czułam, że nie jest to dopracowany pomysł. Ogólnie w moich całe występowanie magii wymaga dopracowania, bo ja lubię wiedzieć, DLACZEGO postaci władają magią, a nie tylko JAK władają.

Nie tylko kwestie magii w świecie nie są rozwinięte, ale po prostu jego kreacja jest słaba. Akcja dzieje się w trakcie prohibicji w USA, czyli mniej więcej w latach 20 XX. Zupełnie nie czuć, że są inne czasy. Autorka praktycznie nie skupiła się na opisie ówczesnej poza magicznej codzienności. Nie było opisanych strojów bohaterów ani wyglądu ulic, które przypominałyby czytelnikowi, że akcja jest osadzona sto lat temu.

Prohibicja, alkohol i oznaczenie wiekowe...   

Pojawienie się wątku prohibicji wzbudziło we mnie mieszanie uczucia. Początkowo byłam odrzucona, bo w ciągu pierwszych kilkudziesięciu stron alkohol był naprawdę wszechobecny i miał ogromne znaczenie dla bohaterów, co gryzło mi się z oznaczeniem wiekowym. Jednocześnie sam pomysł, aby pokazać wpływ regulacji śmiertelników na magiczną społeczność, wydał mi się ciekawy, ale koniec końców i tak z biegiem akcji ten wątek stracił na znaczeniu, bo wątki romantyczne były ważniejsze. Moje zastrzeżenia co wątku alkoholu w tej historii wynikają głównie z tego, że nie jestem pewna, czy przeciętna osoba w wieku gimnazjalnym (wybaczcie, ale wygodnie mi się używa tego określenia w kontekście wieku, mimo że gimnazja zostały zlikwidowane) zrozumie jego sens. Dla mnie jako 23-latki byłoby bardzo ciekawe — wpływ prohibicji na magiczną społeczność oraz metoda manipulacji klientami, gdyby tylko zostało to rozwinięte... Polski nastolatek przede wszystkim nie wie zbyt wiele o prohibicji i obawiam się, że taki motyw wywołałby bezrefleksyjne "OMG! WOW! ALKOHOL!".

Dwa dobre wątki i jeden słaby

Wątek Luxe i Deweya polubiłam, bo ja po prostu lubię udawane związki i ogólnie wątek pozorowanego małżeństwa. Szczególnie kiedy obie strony nie są w pełni uczciwe i szczere wobec siebie, a każdej z nich zależy na osiągnięciu swoich korzyści. 

Sama historia Jamisona i to, jak on odkrywa swoją przeszłość, jest bardzo ciekawe! Jeszcze bardziej kiedy okazuje się, jak wszystko jest ze sobą powiązanie. Cudowne! Początkowo nie czułam, aby wątek Jamisona pasował do tej historii, bo myślałam, że ograniczy się tylko do relacji z Luxe (o tym, jak irytująca jest to relacja, to za chwilę). Teraz myślę, że jest to najciekawszy i jednocześnie najważniejszy wątek tej historii.

Ogromnym minusem tej historii jest relacja Luxe i Jamisona. Przede wszystkim jest to typowe instant love. Okej, ona rzuca na niego swój urok. Wszystko by było spoko, gdyby mu przeszło, ale nie... On nie wiadomo czemu leci na laskę, która nie jest dla niego miła. Ba, ona zaczyna interesować się typem, który ją wyraźnie irytuje. Ogólnie rozwój relacji nie ma sensu. Szczególnie nie rozumiem, dlaczego doszło do tak idiotycznej pomyłki — jakim cudem Luxe nie wiedziała, jak wygląda syn burmistrza (czyli Dewey), od którego zamierzała załatwić alkohol?

Niesamowity pomysł i nijacy bohaterowie

Minęło już trochę czasu od przeczytania tej książki i muszę to otwarcie napisać. Bohaterowie są naprawdę nijacy i bezbarwni. Początkowo wyróżniał się Dewey, który był postacią bardzo charyzmatyczną i umiejętnie wykorzystał to w relacjach z innymi bohaterami. Z czasem zrobił się po prostu irytujący. Luxe z kolei należy do typu bohaterek, jakich nie lubię — niezbyt sympatyczna, unikająca wszystkich i odstraszająca ludzi od siebie. O Jamisonie nie mam za wiele do powiedzenia — jest najnudniejsza postać w tej książce. Jest naprawdę bezbarwny, mimo że jego wątek okazał się dla mnie najciekawszy.

Jak to w takich książkach bywa — ktoś musi być tym złym. Ja w trakcie czytania coś podejrzewałam, ale nie do końca. Później gdy przeczytałam, którąś recenzję, to wydawało się faktycznie oczywiste. Patrząc na budowę książki i podwójną narrację, faktycznie można wywnioskować, kto jest czarnym charakterem. 

Czy polecam Revelle?

Po przeczytaniu tej książki byłam naprawdę nieusatysfakcjonowana tym, co przeczytałam. Taki pomysł, a tak skopany. Tym bardziej że autorka sama potknęła się o swój pomysł, czyniąc tę książkę bezsensowną, o czym napiszę niżej, bo będzie to OGROMNY spoiler, ale jednocześnie jest to tak głupio zrobione, że:
1) czuję frustrację, gdy sobie przypomnę o tym.
2) chcę, żebyście zrozumieli (jeśli nie przeszkadza Wam spoiler), jak bardzo to jest głupie i nieprzemyślane potknięcie.

Przez całą książkę nie wiedziałam, jak ocenię tę historię. Z jednej strony była ciekawa, ale taka niedopracowana... Dopiero 30 stron przed końcem wiedziałam, że ta ocena będzie niska. Nie polecam tej książki. Pomimo ciekawego pomysłu, to nie uważam, że warto poświęcać czas na jej przeczytanie. Jest wiele lepszych książek, które są po prostu dopracowane i mają równie ciekawą fabułę. 

Poniżej znajduje się spoiler.

Czarnym charakterem jest Dewey Chronos, który podobnie jak Luxe włada magią krwi. Połączenie tego z jego zdolnością do podróżowania w czasie sprawia, że jest wszechmogący, bo dzięki dodatkowej zdolności nie starzeje się za skorzystanie z mocy, tylko zapłatę przekłada na inną osobę. Z czego korzysta, bo okazuje się, że wszystko, co się przytrafiło Luxe i Jamisonowi było zaplanowane przez niego. Sprawdzał różne wersje wydarzeń i wpływał na przyszłość tak, aby wszystko potoczyło się zgodnie z jego planem. No dobra, dlaczego to powoduje, że książka jest bez sensu?

Wróćmy zatem do początku — Luxe planowała zaprowadzić Deweya po pokazie do domu uciech. Wiedziała tylko, jak będzie ubrany. Jednak Dewey przed spektaklem oddał swoją marynarkę Jamisonowi, przez co Luxe ich pomyliła. Rozumiecie? Koleś, który cofał się w czasie, aby kontrolować WSZYSTKO, nie cofnął się, aby nie dawać swojemu konkurentowi swojej marynarki, co doprowadziło do szybszego zapoznania tej dwójki.

3 komentarze:

  1. Witam serdecznie ♡
    Wspaniała recenzja, szkoda, że książka mimo cudownego potencjału nie okazała się być czytelniczą perełką- cóż, zdarza się. Niejednokrotnie obserwowałam bezsens w książce czy filmie, rozumiem, że to fikcja zależna od twórcy, ale ci, do których skierowana jest historia z pewnością zwracają na takie sprawy uwagę. Spojlery mi nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie, cieszę się, że są :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodzi, że niby twórca może wszystko, ale w sumie sam się ogranicza i musi się wpasować w ramy, jaki postawił w którymś momencie.

      Usuń
  2. Całkiem ciekawa książka :D
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!