Cześć!

Powracam do życia po obronie. Dojście do siebie naprawdę zajęło mi kilka dni, ale teraz faktycznie czuję się zmotywowana do działania. Myślę, jak to rozwiązać, aby mieć napisany wpisy na zapas, bo zawsze ciężko z tym u mnie. Nie wiem, czy o tym pisałam, ale znowu jestem na etapie pewnych zmian w treściach. Po prostu po eksperymentach zobaczyłam, które treści sprawiają mi samej przyjemność i tego chcę się trzymać. Na razie zaczynam od nadrobienia recenzji ze współprac. W międzyczasie postaram się dodawać też inne wpisy, aby nie było zbyt monotonnie. Muszę przejrzeć moje pomysły i rozpoczęte wpisy, bo wiem, że mam tak trochę fajnych rzeczy i chciałabym je w końcu zrealizować. 

Przede wszystkim dziękuję wydawnictwu Muza za możliwość współpracy, ale również przepraszam za taką zwłokę z publikacją recenzji. 

[Post sponsorowany — współpraca z wydawnictwem Muza]

Tytuł: Pod szepczącymi drzwiami 
Oryginalny tytuł: Under the Whispering Door
Autor: TJ Klune
Tłumacz: Arkadiusz Nakoniecznik 
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 382

Pod szepczącymi drzwiami  to nie jest książka, po jaką zwykle sięgam. Była dla mnie czymś nowym, czymś innym, co bardzo mi się spodobało. Nie do końca wiem, jaką formę przybierze ta recenzja, bo trudno mi się ustrukturyzować w mojej głowie. Dodatkowo nie pomaga fakt, że już minęły 2 tygodnie od jej przeczytania, a ja czytałam ją ponad miesiąc. Mam spisane wrażenia i przemyślenia, ale nie wiem, jak je ubrać w słowa i jak je odpowiednio uporządkować. 

Spokój 

Myśląc o tej książce, czuję taki wszechogarniający spokój. Inaczej nie umiem tego opisać, ale trochę o tym jest ta książka. Jest to dążeniu do osiągnięcia spokoju i o akceptacji. Akceptacji własnej śmierci. Wallace, główny bohater, umiera już w pierwszym rozdziale. Przez ten pierwszy rozdział możemy go poznać takim, jakim był za życia. Nie ma cenzuralnych słów, które wystarczająco dobrze opisują, jaki był. Mogę to ująć w jednym brzydkim słowie, ale dziś to sobie odpuszczę. Wallace był egoistą, sknerą i człowiekiem, który żył dla zarabiania pieniędzy. Nic poza pracą nie liczyło się dla niego. Inni ludzie to tylko maszynki, które pozwalają mu się bogacić, a jak popełnią najmniejszy błąd, to należy się ich pozbyć, nie patrząc na nic. Poznajemy go, kiedy zwalnia swoją wieloletnią pracownicę. Generalnie, jest to współczesna wersja Ebenezera Scrooge'a z "Opowieści wigilijnej", ale ich historia jest diametralnie różna. A później umiera. W jego przypadku śmierć to moment zwrotny. Na początku jej nie akceptuje. Nie wierzy, że umarł. Kiedy zaakceptował, pragnie powrócić i pragnie żyć dalej. 

Akceptacja

Akceptacja swojej własnej śmierci nie przyszła sama. Tutaj jest pora, aby wyjaśnić, jak autor przedstawił to, co jest po śmierci. Określenie życie po śmierci nie pasuje mi do tego stanu, który został przedstawiony w książce. Odczuwam to jako etap pośredni między życiem ziemskim a życiem po śmierci. 
W tej książce po śmierci przychodzi żniwiarz, który zabiera duszę. Z niektórymi jest prościej, z innymi ciężej. Następnie Żniwiarz prowadzi zmarłego do przewodnika, który pomaga w przeprawie. W ten sposób Wallace trafia do Przeprawy Charona. Urokliwej kawiarni pośrodku niczego, która z wierzchu wygląda jak zlepiona z różnych, niepasujących do siebie budynków. Przyprowadza go tam Mei — pełna energii, młoda Żniwiarka. Właściwa osoba na właściwym stanowisku — jest cierpliwa wobec udręczonych i zszokowanych dusz, tłumaczy tyle, ile może powiedzieć, ale jednocześnie potrafi być stanowcza. Przewodnikiem, do którego trafia Wallace, jest Hugo — człowiek bardzo spokojny, pełen empatii, współczucia i zrozumienia. Co najważniejsze, ogromny miłośnik herbaty i jej znawca. Po prostu nie można trafić pod lepsze skrzydła!

Herbata

Przeprawa Charona to klimatyczne miejsce. Czuć w nim rodzinną atmosferę. Każdy z klientów jest znany i lubi wracać w to miejsce. Z kolei zmarłe dusze witane są herbatą — zawsze idealnie dopasowaną do danej osoby. Następnie ich czas mija na rozmowach z Hugo, z Mei oraz Nelsonem. Umożliwia to inne spojrzenie na własne życie i oswojenie z tym, że to już koniec. Chociaż koniec to za dużo powiedziane. Nie ma tam końca, jest przejście — drzwi na suficie, zza których słychać szepty. Kiedy zmarły jest gotowy, przechodzi dalej. Czas, który można spędzić w Przeprawie, nie zawsze bywa spokojny. Wszystko zależy od zmarłego. Jednym akceptacja przyjdzie szybko, innym stosunkowo wolno i będą się zmagać z trudnymi emocjami. Jeden dość szybko przejdzie dalej, inny będzie potrzebował więcej czasu. 
Taka wizja czasu po śmierci bardzo mi się podoba. Jest spokojnie, jest czas na rozmyślania. Nie jest strasznie w żaden sposób. Znaczy, może trochę, jeśli chcesz się oddalić od Przeprawy Charona, ale tak poza tym to jest cisza, spokój i herbata. 

Zmiany

Właśnie to miejsce i ci ludzie — Hugo, Mei i Nelson — są przyczyną zmian, które zaszły w głównym bohaterze. Wallace z początku wydaje się przypadkiem beznadziejnym, któremu nic nie pomoże. Jednak po pewnym czasie, przychodzi coś więcej niż akceptacja swojej śmierci. Przypomina sobie swoje życia, zaczyna rozumieć, co go ukształtowało i w jakich momentach popełnił największe błędy. Doznał pierwszy raz czułości i wsparcia od ludzi. Obserwowanie jego zmiany było świetne, lubię taki rozwój postaci i ukazanie całego procesu. Po pierwszy stronach poczułam, że ja się z tym bohaterem nie polubię. Jednak później wszystko się zmienia — on sam zaczyna się troszczyć o innych, nawet jeżeli ich nie zna. Zaczyna pomagać innym, wspierać i chce po prostu, aby im było lżej. O tej zmianie trzeba samemu przeczytać i zobaczyć to na własne oczy. 

Miłość

Najbardziej w tej książce zaskoczyła mnie obecność wątku romantycznego. Zupełnie się go nie spodziewałam. Relacja romantyczna rozwija się naprawdę powoli, na początku trudno w ogóle zauważyć, że to idzie w tę stronę. Jednak idzie, o czym czyta się bardzo przyjemnie. Bohaterowie zaczynają pałać do siebie uczuciem po wielu szczerych rozmowach. Naprawdę, bardzo dobrze się czyta o związku, który rozpoczyna się w taki sposób. Sam w sobie jest on dość nietypowy. Jedyne co wzbudziło moją konsternację, to różnica wieku między bohaterami. Chociaż może ona nie być aż taka duża, jak w mojej w głowie — niestety moje wyobrażenia na temat postaci na podstawie ich imienia potrafią być silniejsze niż ich opisy w książkach. Wydaje mi się, że dokładnie opowiedzenie o nim będzie zbyt dużym spoilerem, więc na tym zakończę ten wątek.

Pod szepczącymi drzwiami to książka, którą warto sięgnąć. Jest dość nietypowa, ale z pewnością pozostawi coś po sobie. Nie jest w żaden sposób moralizatorka, ale daje czas na przemyślenia. Pozwala zwolnić, zastanowić się i ukoić. Można znaleźć w niej kilka złotych myśli, ale nie jest ona nimi przeładowana. To mnie właśnie zaskoczyło, bo myślałam, że będzie tutaj więcej pojedynczych cytatów, które można zaznaczyć (spotkałam się raz taką książką, że fabularnie było średnio, styl bardzo surowy, ale jednocześnie była przeładowana takimi złotymi myślami).
Ogólnie — ta książka jest faktycznie dobra dla fanów Dobrego miejsca! Przypadkiem wyszło tak, że w podobnym czasie oglądałam ten serial i czytałam książkę. Takie doświadczenie było świetne — zderzały się ze sobą dwie różne wizje tego, co po śmierci. Dwie różne budowy wszechświata. 

Poniższy widget jest afilacją - jeśli zakupicie książkę, klikając w niego, to dostanę prowizję.

12 komentarzy:

  1. Tylko kwestią czasu jest, kiedy na pewno przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko kwestią czasu jest, kiedy na pewno przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wątek romantyczny w takiej historii jest rzeczywiście zaskakujący. Będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo zachęcająca recenzja! Mam ochotę sięgnąć po książkę w okresie urlopowym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie nietypowe książki, chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię poznawać różne wyobrażenia życia po śmierci, a to bardzo mi się podoba <3. Koniecznie muszę tę książkę przeczytać. A co do romantycznego wątki i dużej różnicy wieku, to tak mi przeszło przez myśl, że przecież po śmierci wiek nie ma absolutnie żadnego znaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to trzeba przeczytać, żeby zrozumieć. :D Naprawdę, dla mnie tylko ta różnica jest taka, że ja nie wiem.

      Usuń
  7. Ja spodziewałam się romansu, ponieważ wcześniej przeczytałam Dom nad błękitnym morzem tego autora. Czytałam też Pod szepczącymi drzwiami i zgadzam się z twoją opinią.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!