Najlepszą herbatę wypijesz po śmierci - Recenzja "Pod szepczącymi drzwiami" TJ Klune
Powracam do życia po obronie. Dojście do siebie naprawdę zajęło mi kilka dni, ale teraz faktycznie czuję się zmotywowana do działania. Myślę, jak to rozwiązać, aby mieć napisany wpisy na zapas, bo zawsze ciężko z tym u mnie. Nie wiem, czy o tym pisałam, ale znowu jestem na etapie pewnych zmian w treściach. Po prostu po eksperymentach zobaczyłam, które treści sprawiają mi samej przyjemność i tego chcę się trzymać. Na razie zaczynam od nadrobienia recenzji ze współprac. W międzyczasie postaram się dodawać też inne wpisy, aby nie było zbyt monotonnie. Muszę przejrzeć moje pomysły i rozpoczęte wpisy, bo wiem, że mam tak trochę fajnych rzeczy i chciałabym je w końcu zrealizować.
Przede wszystkim dziękuję wydawnictwu Muza za możliwość współpracy, ale również przepraszam za taką zwłokę z publikacją recenzji.
[Post sponsorowany — współpraca z wydawnictwem Muza]
Pod szepczącymi drzwiami to nie jest książka, po jaką zwykle sięgam. Była dla mnie czymś nowym, czymś innym, co bardzo mi się spodobało. Nie do końca wiem, jaką formę przybierze ta recenzja, bo trudno mi się ustrukturyzować w mojej głowie. Dodatkowo nie pomaga fakt, że już minęły 2 tygodnie od jej przeczytania, a ja czytałam ją ponad miesiąc. Mam spisane wrażenia i przemyślenia, ale nie wiem, jak je ubrać w słowa i jak je odpowiednio uporządkować.
Spokój
Myśląc o tej książce, czuję taki wszechogarniający spokój. Inaczej nie umiem tego opisać, ale trochę o tym jest ta książka. Jest to dążeniu do osiągnięcia spokoju i o akceptacji. Akceptacji własnej śmierci. Wallace, główny bohater, umiera już w pierwszym rozdziale. Przez ten pierwszy rozdział możemy go poznać takim, jakim był za życia. Nie ma cenzuralnych słów, które wystarczająco dobrze opisują, jaki był. Mogę to ująć w jednym brzydkim słowie, ale dziś to sobie odpuszczę. Wallace był egoistą, sknerą i człowiekiem, który żył dla zarabiania pieniędzy. Nic poza pracą nie liczyło się dla niego. Inni ludzie to tylko maszynki, które pozwalają mu się bogacić, a jak popełnią najmniejszy błąd, to należy się ich pozbyć, nie patrząc na nic. Poznajemy go, kiedy zwalnia swoją wieloletnią pracownicę. Generalnie, jest to współczesna wersja Ebenezera Scrooge'a z "Opowieści wigilijnej", ale ich historia jest diametralnie różna. A później umiera. W jego przypadku śmierć to moment zwrotny. Na początku jej nie akceptuje. Nie wierzy, że umarł. Kiedy zaakceptował, pragnie powrócić i pragnie żyć dalej.
Akceptacja
Herbata
Zmiany
Właśnie to miejsce i ci ludzie — Hugo, Mei i Nelson — są przyczyną zmian, które zaszły w głównym bohaterze. Wallace z początku wydaje się przypadkiem beznadziejnym, któremu nic nie pomoże. Jednak po pewnym czasie, przychodzi coś więcej niż akceptacja swojej śmierci. Przypomina sobie swoje życia, zaczyna rozumieć, co go ukształtowało i w jakich momentach popełnił największe błędy. Doznał pierwszy raz czułości i wsparcia od ludzi. Obserwowanie jego zmiany było świetne, lubię taki rozwój postaci i ukazanie całego procesu. Po pierwszy stronach poczułam, że ja się z tym bohaterem nie polubię. Jednak później wszystko się zmienia — on sam zaczyna się troszczyć o innych, nawet jeżeli ich nie zna. Zaczyna pomagać innym, wspierać i chce po prostu, aby im było lżej. O tej zmianie trzeba samemu przeczytać i zobaczyć to na własne oczy.
Miłość
Najbardziej w tej książce zaskoczyła mnie obecność wątku romantycznego. Zupełnie się go nie spodziewałam. Relacja romantyczna rozwija się naprawdę powoli, na początku trudno w ogóle zauważyć, że to idzie w tę stronę. Jednak idzie, o czym czyta się bardzo przyjemnie. Bohaterowie zaczynają pałać do siebie uczuciem po wielu szczerych rozmowach. Naprawdę, bardzo dobrze się czyta o związku, który rozpoczyna się w taki sposób. Sam w sobie jest on dość nietypowy. Jedyne co wzbudziło moją konsternację, to różnica wieku między bohaterami. Chociaż może ona nie być aż taka duża, jak w mojej w głowie — niestety moje wyobrażenia na temat postaci na podstawie ich imienia potrafią być silniejsze niż ich opisy w książkach. Wydaje mi się, że dokładnie opowiedzenie o nim będzie zbyt dużym spoilerem, więc na tym zakończę ten wątek.
Poniższy widget jest afilacją - jeśli zakupicie książkę, klikając w niego, to dostanę prowizję.
Tylko kwestią czasu jest, kiedy na pewno przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńTylko kwestią czasu jest, kiedy na pewno przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńWątek romantyczny w takiej historii jest rzeczywiście zaskakujący. Będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńOj, jest zaskakujący :D
UsuńBardzo zachęcająca recenzja! Mam ochotę sięgnąć po książkę w okresie urlopowym.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba
UsuńLubię takie nietypowe książki, chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zachęciłam!
UsuńLubię poznawać różne wyobrażenia życia po śmierci, a to bardzo mi się podoba <3. Koniecznie muszę tę książkę przeczytać. A co do romantycznego wątki i dużej różnicy wieku, to tak mi przeszło przez myśl, że przecież po śmierci wiek nie ma absolutnie żadnego znaczenia :)
OdpowiedzUsuńOj, to trzeba przeczytać, żeby zrozumieć. :D Naprawdę, dla mnie tylko ta różnica jest taka, że ja nie wiem.
UsuńJa spodziewałam się romansu, ponieważ wcześniej przeczytałam Dom nad błękitnym morzem tego autora. Czytałam też Pod szepczącymi drzwiami i zgadzam się z twoją opinią.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk