Hejo!

Trochę zmieniam nazwę, bo "Kwartalnik" brzmi nieco lepiej niż "Podsumowanie kwartału". Zmienię też w poprzednich postach, bo przecież nikt mi nie zabroni. Poza tym jestem spóźniona dobre trzy tygodnie, bo studia. Innych wpisów też nie było, bo studia, praktyki i przeczytacie dalej, co jeszcze wymyśliłam.


Co u mnie?

Okej, ostatnie 3 miesiące składały się z sesji, dwóch miesięcy najdziwniejszych wakacji i praktyk w szkole. Zdecydowanie to był dla mnie intensywny czas. Lipcowi wolę się nie przyglądać, to zdecydowanie nie był mój ulubiony miesiąc. 
Później był sierpień, który spędziłam w rozjazdach. Znajomi, Kraków i Zator. Sporo jeżdżenia, było fajnie. Wspominam z uśmiechem. 
I przyszedł wrzesień. Widmo studiów, widmo praktyk, a ja co? A ja w pierwsze dwa tygodnie wymyśliłam sobie malowanie! Najpierw malowanie mebli, potem malowanie pokoju. I tak mi się zeszło z tym dobrze dwa tygodnie, bo meble dwie warstwy, a farba się skończyła. Tu na sobotę trzeba czekać, żeby jednego dnia to załatwić. I potem tydzień sprzątania po malowaniu... A ten nałożył się z praktykami! Uwierzcie, w tym roku sprzątanie to moja największa zmora i jest poza moją listów priorytetów. Cóż... Blog wypada jakoś na końcu tej listy, tylko brak porządku wokół i ogólnie widmo obowiązków jakoś sprawia, że w mojej głowie jest ciągły bałagan i wciąż brakuje mi czasu. Dobrze, że  spać mogę.
Praktyki przeżyłam, dokumentację ogarnęłam i pozostało mi odrobaczyć! O profilaktycznym odrobaczeniu przypominam, szczególnie osobom, które mają wychodzące zwierzęta (albo koty, które z okna są w stanie ptaka złapać).


Książki

Czytelniczo wypadło znacznie lepiej niż wcześniejsze trzy miesiące! Poza wrześniem. Wrzesień wypadł śmiesznie. Trochę czytałam, dwie książki nawet zaczęłam! A nie, jedną miałam dokończyć, drugą zaczęłam i... Jedną przeczytałam, a drugą przesłuchałam. Więc w październik wchodzę z dwoma książkami do dokończenia.
Lipcu przeczytałam pięć książek, w sierpniu dziewięć i we wrześniu dwie. Czyli łączny wynik 16. Najważniejsze, że na żadnej książce się nie zawiodłam, a nawet dałam kilka dziesiątek! 


Co polecam?

1. W głowie się poprzewracało Hania Es — książka, którą polecam każdemu. Pigułka wiedzy psychologicznej. Wiedza przekazana w bardzo przystępny sposób, maksimum treści, która jest merytoryczna i łatwo ją zrozumieć. Wszystko poparte badaniami, dzięki czemu książka ma bardzo obszerną bibliografię i można bardziej zgłębić tematy, które nas zainteresują. 10/10

2.  Niewidzialne życie Addie LaRue V.E. Schwab — cudowna książka, bardzo spokojna. To nie książka, której akcja brnie nie wiadomo jak szybko, nie ma szokujących zwrotów akcji, ale jest piękna. Po prostu świetnie się czyta, piękne opisy i bardzo ciekawy opis życia dziewczyny, której nikt nie pamięta. Coś piękne, niesamowicie impresywne. 10/10 

3. Cud, miód, malina Aneta Jadowska — książka, której recenzji nie udało mi się napisać. Cóż... Książka cudowna. Wreszcie! Zbiór opowiadań o polskiej rodzinie czarownic. Świetnie działająca magia, zabawne sytuacje, ciekawe bohaterki. Cud, miód i orzeszki! Czy jakoś tak! 10/10


Filmy

Mało filmów utknęło mi w pamięci. Dużo było takich, które oglądałam już kilka razy i lubię do nich wracać. Były takie, które zaczynałam i nie kończyłam — podejrzewam, ze to właśnie one przeważają. Nie miałam aż takiej ochoty na oglądanie filmów, a przynajmniej mało sama z siebie odpaliłam. To też się pewnie łączy z tym, że oglądałam dużo seriali. U mnie się to przeplata.  Raz więcej filmów, raz więcej seriali. 

Co polecam?

1. Sok z żuka — wzięłam się wreszcie za twórczość Tima Burtona. Coś niesamowitego. To jeden z tych filmów, które się dobrze zestarzały. Przyjemny klimat, nietypowa aranżacja i ciekawa fabuła — małżeństwo duchów stara się wypłoszyć osoby, które zamieszkały w ich domu. 

2. Ulica strachu — Mam na myśli wszystkie trzy części. "Przyjemny horror", bardzo w moim guście, Są czarownice, jest fabuła, jest historia, która sięga wiele lat wstecz i jest przemyślana. Kwestia tego, jak był krwawy — dla mnie w granicach tolerancji.  Nie był to film, od którego dużo oczekiwałam, ale wciągnął mnie i dobrze mi się go oglądało. 

3. Mroczne cienie — Tim Burton again! Ciekawa historia, bardzo fajny pomysł na historię o wampirze, któremu po latach udało się uwolnić z grobu. Wraca do swoich potomków i poznaje życie we współczesnych czasach. Świetnie się bawiłam podczas oglądania.  Znowu super efekty specjalne.


Seriale


Jak wspomniałam, seriali było sporo. Po prostu wychodziły premiery kolejnych sezonów seriali, które lubię i tak wyszło. Znaczy się, te nowe sezony trzech seriali to dla mnie  sporo. Co więcej, mam powiedzieć? 

Co polecam?

1. Dom z papieru 5: cz. 1 - jest z osób, które lubią absurd. Po trzecim i czwartym sezonie spodziewałam się, że będzie mocno. Nie wiedziałam, co wymyślą. I wiecie co? Podobało mi się. Było dużo emocji, zżyłam się z bohaterami, więc przeżywałam to bardzo mocno. Co prawda, było absurdalnie, ale akurat mi to nie przeszkadza. 

2. Sex education 3 - świetny sezon! Wydaje mi się najlepszy ze wszystkich, wzbudził we mnie dużo emocji. Szczególnie lubię wątek mamy Otisa (poza jego zakończeniem). Podoba mi się to, co się dzieje w życiu Meave. Zawiodłam się na postaci Erica — chociaż wątek jego życia miłosnego był prowadzony sztampowo, to jednak spodobał mi się. Tutaj zaszła spora zmiana, która nie pasowała mi do tej postaci i mnie zirytowała. Całość oceniam bardzo dobrze, super się bawiłam. Jeśli jeszcze nie oglądaliście tego serialu, to ostrzegam — drugi sezon był okej, ale nie zapadł mi szczególnie w pamięć.

3. Jeszcze nigdy 2 - serial z bohaterką, która większość osób strasznie irytuje. Ja go jakoś polubiłam, przyjemnie mi się go ogląda. Największą jego zaletą są aktorzy, którzy często nie wpisują  się w kanon piękna i przez nich przyjemnie mi się to oglądało. Nie mam jakoś ulubionych wątków, to taki luźny serial


Jestem dumna z...

Myślę i myślę, i myślę... Z jednej strony nie przychodzą mi do głowy żadne bardziej wybitne osiągnięcia, a z drugiej uświadamiam sobie, że przecież było tego sporo. Zdana sesja letnia! Zaliczone praktyki! Dobrze poprowadzona godzina wychowawcza!
A jednak chyba najbardziej mnie cieszy przeprowadzenia pokazów na Lubelskim Festiwalu Nauki. Był to mój pierwszy udział w czymś takim i po prostu się tym jaram! Przygotowałyśmy pokaz z preparatyki kosmetyków. Były to proste przepisy, które spokojnie można zrobić samemu w domu - balsam do ust, krem do rąk i mydełko. Niestety, nie mam zdjęć, ale wiem, że to nie ostatnie takie pokazy.



Komentarze

Prześlij komentarz

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!