"Vicious: Nikczemni" V.E. Schwab
Cześć!
Dzisiaj recenzja genialnej książki, o
której wielu z Was już pewnie słyszało. "Vicious" jest
to kolejna powieść autorki "Okrutnej pieśni". Victoria
Schwab jest jednym z nielicznych autorów, których mogę uznać za
ulubionych po przeczytaniu tak niewielkiej ilości książek. Raptem
trzy książki przeczytałam, a jestem zachwycona, nawet jeśli
uważam jedną z nich za nieco gorszą od pozostałych. Książki tej
autorki są świetne po prostu – światy, które wykreowała są
wciągające i dopracowanie, bohaterowie"Vicious: Nikczemni"
odebrałam za punkty z portalu czytampierwszy.pl. Przyszła do mnie w
poniedziałek, w piątek skończyłam, a dziś wstawiam recenzję.
Tytuł: Vicious: Nikczemni
Autor: V.E. Schwab
Seria: Złoczyńcy
Liczba stron: 447
Data wydania: 24 kwietnia 2019
Wydawnictwo: We need YA
Victor Vale jest wiecznie w cieniu
swojego przyjaciel Eliota Cardele’a Na studiach, w towarzystwie,
nawet gdy dziewczyna woli wybrać Elia zamiast Victora. Jednak dalej
się przyjaźnią. Łączy ich ambicja, geniusz i zdolności. Gdy
nadchodzi czas pisania prac dyplomowych, Eli wybiera temat ludzi
PonadPrzeciętnych. Zaczyna prowadzić badania, których pomaga mu
Victor. Eli poznaje sposób na otrzymanie takich osób i razem z
Victorem chcą sprawdź swoje rozważania w praktyce. Jednak pierwsza
próba nie przynosi efektów, a druga się udaje, a trzecia przynosi
opłakane skutki i rozdziela przyjaciół na wiele lat. Po dziesięciu
latach Victor pragnie wreszcie zemścić się na dawnym przyjacielu.
Długo zwlekałam z przeczytaniem tej
powieści, ale nie potrzebnie! Jestem zachwycona i nie mogłam się
od niej oderwać. Jak na razie to najlepsza książka, którą
przeczytałam w tym roku i chyba ciężko będzie ją przebić.
Styl pisania autorki jest świetny. Nie
mogłam się oderwać od niego. Opisy były ciekawe, nie nużące, po
prostu je się pochłaniało.
Fabuła jest zbudowana w takich sposób,
jaki lubię najbardziej. Przeplata się się
przeszłość z teraźniejszością i wszystko jest bardzo dokładnie
opisane, więc nikt się nie pogubi. Na początku każdego
rozdział jest podany czas i miejsce wydarzeń z nim zawartych. Jest
także podział na dwie części, zależne od czasu. Pierwsza część
składa się głównie z przeszłości – mamy poprzednią noc na
przemian z wydarzeniami sprzed kilku dni, czyli wszystkie
przygotowania do ponownej konfrontacji starych przyjaciół, jak i
sprzed dziesięciu lat, które opisują początki przyjaźni Eliego i
Victora oraz badań PonadPrzeciętnymi. Druga część to ten dzień,
kiedy mają się spotkać, ale też czas, który Victor spędził w
więzieniu. Odczułam, że pierwsza część została bardziej
poświęcona Victorowi i Sydney, a druga Eliemu i Mitchowi.
To historia, z której czuć
zazdrość, wygórowane ambicje, momentami byłam przerażona tym, co
czytam. Szczególnie krew w moich żyłach zmroziły opisy tego,
jak Eli i Victor próbowali stać się ponadprzeciętny. Niby nie
było to nic wielkiego, ale jakoś mnie to przeraziło. Może chodzi
o sam fakt, ile ktoś może poświęcić dla celów, które sobie
postawi, a które nie mogą wnieść wiele dobrego.
Żaden bohater nie został pominięty, wydaje mi się, że każdemu poświęcono tyle uwagi, ile tylko się dało. Ich kreacja była po prostu cudowna. To książka, gdzie nie ma dobrych, są źli i gorsi. Ten motyw skojarzył mi się z opowiadaniem Andrzeja Sapkowskiego „Mniejsze zło”. Wracając do bohaterów, mnie bardziej do gustu przypadł Victor. A przynajmniej ciężej było mi znieść Elia.
Kurde, nawet nie wiecie, jak ciężko
mi znaleźć coś pozytywnego w nich. Poza tym, że obaj są zdolni i
inteligentni. Victor robi złe rzeczy, chce zrobić złego, żeby
ograniczyć większe zło. Eli, myśląc, że robi coś dobrego,
działając w imię wyższej idei, niszczy, robi coś jeszcze
gorszego. I dlatego ciężko mi było znieść jego postać. Eliot
był fanatykiem, wielce oddany swojej idei, zbyt zaślepiony i
uważający się za wysłannika Boga. To mi w nim przeszkadzała,
bo wielu było takich na kartach historii. I znów wracając do
Victoria, szczególnie w jego młodości, można było dostrzec w nim
zazdrość. Było w nim wiele tej negatywnej cechy, chciał być
lepszy od swojego współlokatora za wszelką cenę. Nie będę
próbować zdiagnozować ich, nie znam się na tym, chociaż w jednej
recenzji spotkałam się z określeniem Vale’a jako socjopaty, co
wydaje mi się dość interesującym spostrzeżeniem.
Pozostaje jeszcze Sydney, Mitch i
Serena.
Zacznę od końca, bo z nich wszystkich
Serenę najmniej lubiłam. Jej moc po prostu mi nie przypadła do
gustu, a w połączeniu z jej charakterem spowodowała, że ta
bohaterka mogła robić wszystko, wszystko szło po jej myśli. To
było irytujące (i jednocześnie ciekawe). Nie umiem jej wybaczyć
tego, co zrobiła swojej siostrze, Sydney.
Za to Sydney jest najjaśniejszą,
najczystszą postacią w tej powieści. Mimo że jej moc przeczy
naturze, to jednak ta bohaterka ma w sobie coś dobrego i uczciwego.
Jest inna niż wszyscy, którzy ją otaczają.
Mimo że Mitch nie został pomięty,
jego historia jest bardzo fajnie opisana, jednak bardzo ciężko mi
coś o nim napisać. Naprawdę, jest lepszy niż dwóch głównych
bohaterów, bo ma w sobie więcej człowieczeństwa, nie jest tak
przesiąknięty tymi negatywnymi emocjami. I pomaga Victorowi.
Jeśli chodzi o skalę cyfrową, to
jestem skłonna ocenić tę książkę na 10/10. Świat jest bardzo
dobrze wykreowany, nie zauważyłam w nim żadnych niedociągnięć.
Bohaterowie tak samo, ich historie są dopracowane, nie są nudni,
mam wrażenie, że mogliby istnieć naprawdę. Fabuła nie dość, ze
zbudowana w mój ulubiony sposób, to jeszcze oryginalna i niezwykle
ciekawa. Rozdziały są krótkie, w obu częściach jest ich 37, a
książka ma 447 stron, co także wpływa na szybkość czytania.
Książka podoba się też graficznie od okładki, przez początki
rozdziałów, po (najważniejsze) fragmenty z książek Vale’ów z
zamazanymi słowami, tak aby wyszły zupełnie inne zdania. Pięknie
to wyglądało.
Jak widać powieść zachwyciła mnie
pod każdym względem i nie mogę się doczekać aż przeczytam
następną część. Co prawda trochę się obawiam, bo kontynuacja
„Okrutnej pieśni” nie spełniła moich wymagań, więc pewnie
trochę z tym będę zwlekać.
Książkę odebrałam za punkty na portalu czytampierwszy.pl.
Nie jest to mój gatunek czytelniczy ale cieszę się, że książka Ciebie zachwyciła. 😊
OdpowiedzUsuńRównież byłam (i wciąż jestem) zachwycona tą książką - jest prze genialna, no ale ta autorka tak ma :D Nawet jak czytałam ją po raz drugi to odbierałam ją tak samo jak wtedy gdy czytałam ją po raz pierwszy, więc to coś znaczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zapiszę sobie ten tytuł do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńWidziałam tą książkę u Ciebie na Instagramie, do tej pory nie słyszałam o niej. Nie wiem czy to książka jest dla mnie, jest ciekawa i taka hm.. minimalistyczna bym powiedziała, a jednocześnie to nie jest coś co bym chętnie wzięła. Nie wiem, poczytam o niej więcej ☺
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale po krótkim opisie wnioskuje, że raczej nie mój gust :(
OdpowiedzUsuńBLOG
YOUTUBE
Bardzo ciekawy opis. Ja póki co czytam codziennie Harry'ego Pottera, kończę więźnia z Azkabanu. Szczerze mówiąc to nie słyszałem o tej książce, która opisujesz, ale może kiedyś się skuszę na jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuńJeżeli interesuje cię rozwój osobisty to zapraszam na mojego bloga