Hej!
Zamawiając ostatnio książki, nie pomyślałabym, że akurat o "Confess" będę pisać. Myślałam, że będą to "Wszystkie nasze obietnice", ale to właśnie ta powieść zachwyciła mnie na tyle, że czuję potrzebę wylania swoich myśli. Chyba znasz to uczucie, gdy jakaś książka, mimo wad skradnie Wasze serce? Właśnie. Tak, dla mnie to jest taka książka.  Więc przygotuj się na to, że przeczytasz bardzo subiektywną opinię o tej powieści.

Tytuł: Confess
Autor: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 304
Data wydania: 10 maja 2017

Treść:
Auburn próbuje stanąć na nogi po przeprowadzce do Dallas. Zna tam kilka osób, które nie są zbyt skoro do pomocy, a ona potrzebuje pieniędzy. Wracając z pracy, zauważa okno, na którym ludzie przyczepiają swoje wyznania. Pierwszy raz poświęca im więcej uwagi. Obok nich jest oferta pracy. Jak się okazuje artysta, Owen Mason Gentry, poszukuje asystentki na wieczór. Auburn dostaje ją od razu, nawet nie ma dużo do gadania w tej kwestii. Od razu świetnie się rozumieją, a Owen ma przeczucie, że może to być przeznaczenie. Auburn nie ma pojęcia, że ta znajomość może jej wiele utrudnić.


Moja opinia:
Przede wszystkim ta książka mi się podoba w każdym calu. Od pomysłu na nią, przez samą fabułę, po bohaterów i powiązania między nimi. Zdecydowanie na jej plus działa też to, że nie miałam do niej żadnych oczekiwań ani wyobrażeń. Jakieś niewielki pojawiły się tylko w trakcie czytania, ale nie sprawiły, że się zawiodłam.
Ma w sobie pewną lekkość i radość, a nawet jakąś nadzieję. Zaczęłam ją czytać, nie mając humoru, gdy było mi jakoś ciężko na duchu i czułam się wyprana z emocji, a ona nie dość,  że mnie wciągnęła, to jeszcze sprawiła, że dzień był lepszy!

"Confess" jest zbudowane w sposób, jaki bardzo lubię. Dostajemy krótki opis sytuacji, pomijający najważniejsze informacje - co, jak i dlaczego? Wiemy, że Auburn potrzebuje pieniędzy i prawnika, ale na co? Wiemy, że Owen już wcześniej ją widział, ale w jakich okolicznościach? Niesamowicie mnie to intrygowało. Czytałam dalej, bo pragnęłam poznać wszystkie szczegóły. Dowiedzieć się, jak się najwięcej o życiu bohaterów przed tym jak się poznali. Działo się to powoli, ale warto było czekać.

Fabuła z pozoru wydaje się banalna. Dwójka ludzi przypadkiem się spotyka, jedna z nich potrzebuje czegoś, co druga może jej zagwarantować. Zakochują się w sobie, ale okazuje się, że nie może być idealnie. Więc co czyni tę powieść tak wyjątkową?
Wyznania. Wszystkie są prawdziwe. Jak dla mnie jest to jej najmocniejsza strona. Nadają jej takiego charakterystycznego uroku.
Obrazy, które malował Owen. Lubię nawiązania do sztuki czy tworzenia w książkach, a tutaj są nawet reprodukcje obrazów. Dodaje to jeszcze takiej autentyczności.
Motyw przeznaczenia. Podoba mi się, jak został tutaj przedstawiony. Przypadkowe spotkanie, dziwne zbiegi okoliczności i jeszcze coś, co zostało wyjaśnione na sam koniec, ale można było się w pewnym momencie zacząć tego domyślać.
Każdy, kto przeczytał więcej niż jedną książkę Colleen Hoover, zdaje sobie sprawę z tego, że jej bohaterowie zawsze mają problemy.Tutaj jest zupełnie tak samo. Auburn pragnie coś odzyskać, ale, niestety, znajomość z Owenem może to zniweczyć. Owen wpada w niezłe kłopoty, ale czy jest taki zły, jak się wydaje? 
Zakończenie jest nieco za idealne, co mogę tutaj wybaczyć. Z jednej strony logiczne, a z drugiej było trochę za łatwo. Ciekawiej byłoby, jakby nie poszło to tak szybko.

Moim ulubionym bohaterem stąd jest Owen. Przez kilka rozdziałów podejrzewałam go o bycie psychopatą, ale jest to naprawdę porządny facet. Oczywiście, fakt, że jest malarzem stawia go nieco wyżej od innych bohaterów. Podoba mi się jego sposób myślenia i to, że stara się być dobrym człowiekiem.
Auburn jest to niezwykle zdeterminowana kobieta. Potrafi rezygnować z miłości dla szczęścia ważnej dla siebie osoby, mimo że częściowo sama by się unieszczęśliwiła.
Z ważnych postaci jest jeszcze Trey, który, delikatnie mówiąc, jest penisem. Autorka wykreowała go w taki sposób, że ma niewiele pozytywnych cech. Ciężko go polubić, przede wszystkim czuje się do niego niechęć.

Książka mnie urzekła. Wybaczam jej wszystkie wady i pewnie przeczytam jeszcze nie raz. :D

Pytanko do osób, które przeczytały już kilka książek tej autorki. Czy też macie wrażenie, że Colleen Hoover nie lubi policjantów? ;)

9 komentarzy:

  1. Ooo, ostatnio czytałam tą książkę i bardzo mi się spodobała. Haha, odnoszę to samo wrażenie co do policjantów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fabuła bardzo ciekawa! Mogłabym w tym momencie ją przeczytać, bo mam słaby dzień, ciekawe czy i mi poprawiłaby humor ;) Dodaję do zakładek i mam nadzieję, że po nią sięgnę :)
    https://karik-karik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy na każdego tak zadziała, ale warto spróbować! :D

      Usuń
  3. Jakoś nie czuję się zainteresowana książkami tej autorki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam już jakiś czas temu i może nie wiele z niej pamiętam, ale wspominam miło. :)

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!