"Miecz lata"
Hejo!
Wreszcie zaczęłam ferie. Mogę spokojnie pisać, robić zdjęcia i po prostu odpocząć. No, nie tak spokojnie. Przez ferie czeka mnie trochę nauki, ale już po tych kilku dniach mogę stwierdzić, że upłynęły mi dość twórczo. Porobiłam zdjęcia i trochę porysowałam (czego nie robiłam od ponad roku).
Tego posta pisałam naprawdę długo, ale wreszcie jest! Przychodzę do Was z "Mieczem Lata".
Tytuł: Miecz Lata
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 518
Treść:
Magnus Chase jest sierotą - jego matka została zamordowana dwa lata wcześniej, a ojca nigdy nie poznał. Mieszka na ulicach Bostonu do dnia, w którym jego wuj nie zaczyna poszukiwać. Matka chłopaka ostrzegała go przed tym wujem, mimo to włamuje się do domu swojego krewnego, gdzie zostaje przyłapany. Wuj Randolph zabiera go ze sobą na most, gdzie Magnus ma za zadanie przywołać Miecz Lata - starożytną broń należącą do Frejra, jak się okazuje jego ojca. Na moście chłopaka atakuje Surtr, władca ognistych olbrzymów. Chłopak walczy z nim i umiera. Po śmierci walkiria Samira zabiera go do Walhalli - zaświatów wojowników Odyna. Tam dowiaduje się, że musi odnaleźć z powrotem Miecz Lata.
Moja opinia:
Po tej książce pokochałam jeszcze bardziej twórczość Ricka Riordana. Obawiałam się i myślałam, że mi się nie spodoba, ale jednak jest genialna. Czytało mi się ją bardzo szybko i przyjemnie. Jest gruba, ale nie wiadomo kiedy mija każde 100 stron.
Nie znam mitologii nordyckiej, jedynie znam imiona kilku bogów, ale na pewno nie tak ich sobie wyobrażałam. Oczywiście, przez tą książkę chciałabym choć trochę poznać nordyckie legendy. Tutaj są one opowiedziane z przymrużeniem oka i, naprawdę, jest świetne.
Rick Riordan ma naprawdę genialne poczucie humoru. Nigdy przy żadnej książce tak się nie uśmiałam jak przy tej.
Magnus - tytułowy bohater jest ironiczny i sarkastyczny, ale zabawny. Przypomina mi kumpla (Matthew, jeśli to czytasz to Cię pozdrawiam!) głównie przez poczucie humoru, co jest naprawdę dużym plusem. Niewiele postaci przypomina mi kogoś, kogo znam, a czytając to miałam wrażenie jakby pisał o tym Mateusz (chociaż on by pisał jeszcze bardziej ironicznie).
Samira też jest ciekawą postacią, jednak początkowo nie mogłam się do niej przekonać. Dalej żywię do niej mieszane uczucia. Jest fajna, ale nie przypadła mi do gustu.
Wreszcie zaczęłam ferie. Mogę spokojnie pisać, robić zdjęcia i po prostu odpocząć. No, nie tak spokojnie. Przez ferie czeka mnie trochę nauki, ale już po tych kilku dniach mogę stwierdzić, że upłynęły mi dość twórczo. Porobiłam zdjęcia i trochę porysowałam (czego nie robiłam od ponad roku).
Tego posta pisałam naprawdę długo, ale wreszcie jest! Przychodzę do Was z "Mieczem Lata".
Tytuł: Miecz Lata
Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 518
Treść:
Magnus Chase jest sierotą - jego matka została zamordowana dwa lata wcześniej, a ojca nigdy nie poznał. Mieszka na ulicach Bostonu do dnia, w którym jego wuj nie zaczyna poszukiwać. Matka chłopaka ostrzegała go przed tym wujem, mimo to włamuje się do domu swojego krewnego, gdzie zostaje przyłapany. Wuj Randolph zabiera go ze sobą na most, gdzie Magnus ma za zadanie przywołać Miecz Lata - starożytną broń należącą do Frejra, jak się okazuje jego ojca. Na moście chłopaka atakuje Surtr, władca ognistych olbrzymów. Chłopak walczy z nim i umiera. Po śmierci walkiria Samira zabiera go do Walhalli - zaświatów wojowników Odyna. Tam dowiaduje się, że musi odnaleźć z powrotem Miecz Lata.
Moja opinia:
Po tej książce pokochałam jeszcze bardziej twórczość Ricka Riordana. Obawiałam się i myślałam, że mi się nie spodoba, ale jednak jest genialna. Czytało mi się ją bardzo szybko i przyjemnie. Jest gruba, ale nie wiadomo kiedy mija każde 100 stron.
Nie znam mitologii nordyckiej, jedynie znam imiona kilku bogów, ale na pewno nie tak ich sobie wyobrażałam. Oczywiście, przez tą książkę chciałabym choć trochę poznać nordyckie legendy. Tutaj są one opowiedziane z przymrużeniem oka i, naprawdę, jest świetne.
Rick Riordan ma naprawdę genialne poczucie humoru. Nigdy przy żadnej książce tak się nie uśmiałam jak przy tej.
Magnus - tytułowy bohater jest ironiczny i sarkastyczny, ale zabawny. Przypomina mi kumpla (Matthew, jeśli to czytasz to Cię pozdrawiam!) głównie przez poczucie humoru, co jest naprawdę dużym plusem. Niewiele postaci przypomina mi kogoś, kogo znam, a czytając to miałam wrażenie jakby pisał o tym Mateusz (chociaż on by pisał jeszcze bardziej ironicznie).
Samira też jest ciekawą postacią, jednak początkowo nie mogłam się do niej przekonać. Dalej żywię do niej mieszane uczucia. Jest fajna, ale nie przypadła mi do gustu.
brzmi ciekawie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Szukałam właśnie ciekawych książek na ferie i oto trafiłam do Ciebie ♥ Dziękuję! I te nordyckie legendy mnie zaciekawiły - no cóż, uwielbiam sarkastycznych bohaterów, także pozostaje mi tylko zakupić tę książkę!
OdpowiedzUsuńPolecam :D Naprawdę. :D
UsuńNigdy nie przepadałam za tego typu literaturą, ale po Twojej recenzji byłabym skłonna tę ksiązkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA ja nie do końca jestem przekonana co do tej książki.
OdpowiedzUsuńRiordana czytam od bardzo dawna, kiedyś byłam zakochana w jego twórczości. On zaraził mnie miłością do mitologii. Jednak jego przedstawienie bogów znacznie różni się od tego, co pokazują nam mity. Przy mitologi greckiej mogłam to przeboleć, nie było to tak rażące. Jednak to czara goryczy się przelała.
Rick pokazuje bogów jako cukierkowych i wesołych (w porównaniu do mitologi oni rzygają tęczą i robią kupę na różowo). Rozumiem, że te książki są dla dzieci, więc nie może lać się krew hektolitrami, ale przez to ten prawdziwy duch mitologii został stłamszony i zatarty.
Podziwiam Rordana, zawsze będę. Pisze świetnie, ale nie sądzę by mogła pokochać jego serie z wątkami mitologicznymi, bo ta "mitologia" tak naprawdę nią nie jest. :)
https://szufladowe-banialuki.blogspot.com/