Hej!
Jak widać szkoła mnie jeszcze nie zabiła (tak, tak to jest w tytule, ale nie wiedziałam jaki dać tytuł). :D Przychodzę do Was z wielkim weekendowym entuzjazmem. Miejmy nadzieję, że uda mi się go Wam przekazać. :D

Post będzie raczej luźniejszy. Niedługo jak się zawezmę powinnam dodać kilka recenzji. Miejmy nadzieję, że uda mi się je napisać i nie zabraknie mi słów. Miały się pojawić w wakacje, a pojawią się kiedyś indziej.
Zdjęcie z tumblra. Bardzo mi się spodobało. 

Jak mi mijają szkolne dni? 

Szczerze mówiąc, to źle nie jest. Zawsze mogłoby być lepiej, ale w sumie na razie mamy proste rzeczy. Mieliśmy tylko 2 kartkówki. Lekcji też nam wiele nie zadają.
Jako 3 gim nie zrobiliśmy jeszcze nic szalonego. Zdążyliśmy się pokłócić z nauczycielką, która nie rozumie o co nam chodzi. My o jednym, ona o drugim. Kończę ten temat, bo mi się humor psuje.
Przez szkołę jestem dość wyczerpana i nie mam czasem siły czegokolwiek napisać. Nawet nie mam chęci czytać, a muszę. "Antygona" i "Kapłanka w bieli" same się nie skończą. 




Co ciekawego u mnie poza szkołą? 

Najciekawszym zdarzeniem, którym w sumie chcę się chwalić, jest to, że przyjechał na 2 dni mój kuzyn z Argentyny! Nie mówił on za dobrze po polsku, więc musiałam służyć za tłumacza. To było dla nas duże zaskoczenie. Wiedziałam, że mam tam rodzinę, ale nigdy nie spodziewałam się, że ktoś z nich nas odwiedzi. Początkowo ciężko było mi tłumaczyć, ale potem mój mózg włączył funkcję tłumacza i nawet do prababci chciałam mówić po angielsku. Nigdy w życiu nie myślałam, że jako tako dogadam się z kimś po angielsku, ale jednak wyszło! Mój angielski jest na nieco wyższym poziomie niż "I feel train to you", ale rozmowa z kimś, a wyłapywanie słówek z słuchań i pisanie maili, to duża różnica. Moja mama nawet nie myślała, że mi się uda. Powiem szczerze, że to było bardzo ciekawe przeżycie. Rozumiałam dość dużo, ale gorzej było u mnie z mówieniem. Ze stresu też zapominałam słówek, czasów i innych przydatnych zwrotów (np. takie "enough"), które by mi się przydały. Ciężko było, ale jednak mi się dogadałam! :D Moje siostry też trochę zrozumiały. 

Chyba to już tyle, z tego, co mogę tu napisać.  
Chyba nie udało mi się przekazać, tego mojego dobrego nastroju. XD Więc wierzcie mi na słowo.
Do napisania!

EDIT: Jak ja to robię, że zawsze zapominam o "nie"? 

3 komentarze:

  1. Gadanie na co dzień po angielsku to przydatne doświadczenie. Po szkole mam podobnie, nie mam energii na nic. ;)
    bgrenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie już się zaczęło. Nauka i jeszcze raz nauka. W przyszłym tygodniu 2 sprawdziany. 3 klasa gimnazjum to jskaś masakra, Jakoś my nie kłócimy się z nauczycielami. Bogu dzięki trafili się nam normalni. Ja mam bardzo fajną panią od angielskiego. Mi nie idzie najlepiej ale nie narzekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy multum godzin dodatkowych przed sprawdzianem.
      Niestety, raz na jakiś czas musimy się z jakimś nauczycielem pokłócić. A tamta jest najmniej ogarniętą ze szkoły.
      Nauki też nie odczuwam. Staram się uczyć na bieżąco i takie tam.

      Usuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!