RESET
Hejo!
W piątek w nocy wróciłam z 3 dniowej wycieczki. Mogę powiedzieć, że była naprawdę udana! Zrobiłam dość mało zdjęć zabytków i czegokolwiek, co mogłabym tu dodać. Mam o wiele więcej zdjęć znajomych, ale ich tu nie wstawię.
Ta wycieczka pozwoliła mi się zresetować. Mogłam odpocząć i wyciszyć. Dla osób, które tam były może to być dziwne, bo przecież nie byliśmy tak cicho i po 3 godzinach snu trudno jest być wypoczętym. ;) Chodzi bardziej o odpoczynek od codzienności i rodzeństwa. Po prostu odzyskałam siły.
Pierwszego dnia byliśmy w Krakowie i Wadowicach.
W Krakowie byliśmy na Wawelu. Najpierw byliśmy pod smokiem, gdzie pan przewodnik opowiedział świetną historyjkę, której nie przytoczę, bo po prostu nie wypada. ;) Później byliśmy w Kaplicy na Wawelu, a następnie weszliśmy na Dzwon Zygmunta. Byliśmy także pod Kościołem Mariackim, gdzie specjalnie dla nas odegrano hejnał! Taki zaszczyt! :D Odwiedziliśmy także dziedziniec Uniwersytetu Jagielońskiego.
W Wadowicach zwiedziliśmy Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II. W sumie to mi się tam podobało, choć dużo rzeczy o papieżu wiedziałam wcześniej po wieczornicy.
W czwartek pojechaliśmy do Cieszyna. Później byliśmy w Istebnej w chacie Kawaluka (czy jakoś tak), którą gorąco polecam! Było tam naprawdę fajnie i ciekawie! Bardzo dużo się wszyscy śmieliśmy! Oprócz tego mieliśmy spacer po Wiśle, gdzie kupiłam pamiątki.
Ostatniego dnia wjeżdżaliśmy na Czantorię, a potem do Oświęcimia.
W Auschwitz było dla mnie bardzo mocne i wstrząsające. Były momenty, kiedy delikatnie leciały mi łzy. Przez większość czasu chciało mi się płakać. Jak dla mnie straszniejsze było Auschwitz I niż Birkenau. Chyba tak jest ze względu na te wszystkie wystawy, których w Birkenau wiele nie było. Szczerze mówiąc, co na wspomnienie tego co tam było dalej mam łzy w oczach, a zwiedzanie tego trochę rozwaliło mnie psychicznie. Przewodniczka stamtąd pochwaliła naszą grupę za to, że się dobrze zachowywaliśmy. Podobno "dawno nie miała takiej grupy", co mnie strasznie dziwi. Nie rozumiem, jak można było się tam zachowywać jakoś niekulturalnie czy coś. Przecież sama świadomość, że chodzi się po miejscu, gdzie na każdym kawałku ziemi ktoś umarł, moim zdaniem powinna odebrać chęć do wygłupów, ale są różni ludzi...
Ale tak czy siak, najfajniejsze na wycieczce były noce! Siedziałyśmy i gadałyśmy głupoty z chłopakami, trochę też graliśmy w butelkę. Te noce są niezapomniane! :D Dowiedziałam się przy okazji, że można w miarę normalnie funkcjonować po 3 godzinach snu, tylko mój mózg nie wytwarzał za dużo sensownych rzeczy, ale mniejsza o to... Przy okazji udało mi się zaliczyć największy przypał, którym się chwalić nie będę.
Do napisania!
W piątek w nocy wróciłam z 3 dniowej wycieczki. Mogę powiedzieć, że była naprawdę udana! Zrobiłam dość mało zdjęć zabytków i czegokolwiek, co mogłabym tu dodać. Mam o wiele więcej zdjęć znajomych, ale ich tu nie wstawię.
Ta wycieczka pozwoliła mi się zresetować. Mogłam odpocząć i wyciszyć. Dla osób, które tam były może to być dziwne, bo przecież nie byliśmy tak cicho i po 3 godzinach snu trudno jest być wypoczętym. ;) Chodzi bardziej o odpoczynek od codzienności i rodzeństwa. Po prostu odzyskałam siły.
Wieża Kościoła Mariackiego |
Pierwszego dnia byliśmy w Krakowie i Wadowicach.
W Krakowie byliśmy na Wawelu. Najpierw byliśmy pod smokiem, gdzie pan przewodnik opowiedział świetną historyjkę, której nie przytoczę, bo po prostu nie wypada. ;) Później byliśmy w Kaplicy na Wawelu, a następnie weszliśmy na Dzwon Zygmunta. Byliśmy także pod Kościołem Mariackim, gdzie specjalnie dla nas odegrano hejnał! Taki zaszczyt! :D Odwiedziliśmy także dziedziniec Uniwersytetu Jagielońskiego.
W Wadowicach zwiedziliśmy Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II. W sumie to mi się tam podobało, choć dużo rzeczy o papieżu wiedziałam wcześniej po wieczornicy.
Pomnik Jana Pawła II w Wadowicach |
Widok z Czantorii |
W Auschwitz było dla mnie bardzo mocne i wstrząsające. Były momenty, kiedy delikatnie leciały mi łzy. Przez większość czasu chciało mi się płakać. Jak dla mnie straszniejsze było Auschwitz I niż Birkenau. Chyba tak jest ze względu na te wszystkie wystawy, których w Birkenau wiele nie było. Szczerze mówiąc, co na wspomnienie tego co tam było dalej mam łzy w oczach, a zwiedzanie tego trochę rozwaliło mnie psychicznie. Przewodniczka stamtąd pochwaliła naszą grupę za to, że się dobrze zachowywaliśmy. Podobno "dawno nie miała takiej grupy", co mnie strasznie dziwi. Nie rozumiem, jak można było się tam zachowywać jakoś niekulturalnie czy coś. Przecież sama świadomość, że chodzi się po miejscu, gdzie na każdym kawałku ziemi ktoś umarł, moim zdaniem powinna odebrać chęć do wygłupów, ale są różni ludzi...
Ale tak czy siak, najfajniejsze na wycieczce były noce! Siedziałyśmy i gadałyśmy głupoty z chłopakami, trochę też graliśmy w butelkę. Te noce są niezapomniane! :D Dowiedziałam się przy okazji, że można w miarę normalnie funkcjonować po 3 godzinach snu, tylko mój mózg nie wytwarzał za dużo sensownych rzeczy, ale mniejsza o to... Przy okazji udało mi się zaliczyć największy przypał, którym się chwalić nie będę.
Do napisania!
Około dwunastej dziwny dźwięk zbudził ze snu pewną brązowowłosą dziewczynę. Ta przetarła oczy, wyciągnęła słuchawki z uszu (w mojej wizji śpisz z słuchawkami w uszach, tak jak ja xD) i zatrzymała piosenkę z MP3. I uniosła głowę z poduszki. Wszystko było zamazane i niewyraźne, sięgnęła ręką do szafki by wziąć swoje okulary. Jednak nic nie znalazła. Przeklinając pod nosem, odsunęła cieplutką kołderkę i zwlekła się z łóżka. Złorzecząc na swoje młodsze siostry, które śmiały "ukraść" jej ukochane bryle, bez których średnio widzi. Obiła się kilka razy o meble, a raz zarąbała w ścianę mrucząc pod nosem: "Też cię kocham. Jednak teraz muszę skopać pełen młodociany tyłek." Rozciągając się na środku korytarza, otworzyła drzwi do salonu. Było ciemno, za ciemno. Kasia zmrużyła oczy i poszukała włącznika światła, jej dłoń przesuwała się po ścianie, a ta ziewnęła przeciągle, zanim natrafiła na przełącznik. Kliknęła go i zmarła.
OdpowiedzUsuń- Co do...? - nie skończyła.
- HAPPY BIRTHDAY! - krzyknął tłumek os siedzących u niej w salonie.
- Co? - zapytała niezbyt przytomnie, myśląc jedynie że jest jedynie w żłto-niebieskiej piżamie (nawet nie m, że masz inną. Zobacz do szafki, potem kliknij przycisk piżama, zaczekaj 30 minut, potem okręć się o 360 stopni i masz taką piżamkę xD) i, że w sumie to niezły outfit (czy jak to się tam pisze xD) na dzisiejszą imprezę.
- Jak to co?! - z tłumu wyłoniła się dziewczyna z bliżej nieokreślonym kolorem włosów w dwóch parach okularów. - Dzisiaj masz urodziny, kochana!
- Taaa...? - ściągnęła swoje okulary z nosa koleżanki. - Serio?
- Kasia!
- No co? - dziewczyna wyszczerzyła zęby. - Teraz się kłaniaj i składaj życzenia.
- Okay! - zaczęła podskakiwać. - No to życzę ci... Zdrowia... Tak wiesz, mało kreatywnie, ale zdrowie jest ważne! A tak przy okazji! - przysunęła się bliżej starszej dziewczyny. - Nie pij tej wody w zielonej butelce, jest ohydna. Chciałam ją wywalić, ale twoja mama mi nie pozwoliła! - tupnęła nogą. - Ale wracając! Jeszcze życzę ci szczęścia! No i miłości... I hajsu, dużo - zaczęła robić młynka palcami. - I czego by tu jeszcze... WENY! TAK WENY ŻYCZĘ! - zaczęła podskakiwać ciesząc się, że jakoś wybrnęła. - No i obserwatorów, komentarzy, prawdziwych przyjaciół i wiesz... No wszystkiego! HAPPY BIRTHDAY! - przytuliła się do niej i pobiegła po kawałek tortu dla solenizantki.