Hej!
Czerwiec zaczynam naprawdę dobrze. :D Mam nadzieję, że cały ten będzie dość podobny do tego niecałego tygodnia. Dwa dość spontaniczne wypady za mną, ogarniane się w domu wychodzi. "Bullet book" doszedł, więc powoli go uzupełniam, tylko nie mam jeszcze do końca pomysłu na niego. Jest to jeden z tych gotowych BuYo. Na początek wydaje mi się w sam raz, bo wątpię, żebym miała cierpliwość do tworzenia własnych ozdób, chociaż brakuje mi tam kilku rzeczy np. miejsca na tworzenie kół czasu i jest parę rzeczy, z których na pewno nie będę korzystać. To chyba nie będzie jakimś wielkim problemem, bo pewnie wykorzystam je w inny sposób, ale jeszcze nie mam pomysłu w jaki. O rany... Sama się podziwiam za te długie zdania, ale, niestety, tak wyglądają moje myśli. Tu coś wtrącę, tam podejdę z innej strony, bo nagle dostrzegam coś innego.
I z tym pozytywnym akcentem, przechodzi do tematu posta, który będzie mniej pozytywny. Trochę więcej frustracji, czyli bohaterki książkowe, które najbardziej mnie irytowały. Tak sobie myślę, że chyba dużo więcej jest postaci płci żeńskiej, które są tak wkurzające, że zapadły mi w pamięć. Teraz przychodzi mi tylko dwóch bohaterów, którzy mnie tak strasznie irytowali, ale u obu jest to bardziej sposób w jaki zostali stworzenie, a nie samo zachowanie. W sumie ich zachowanie też jest tworzone przez kogoś. Już przestaję się plątać i przechodzę do głównego tematu.