Siadam do pisania po nieplanowej przerwie. Nie pisałam nic 2,5 tygodnia. Zjadał mnie stres, nie byłam w stanie myśleć. Ba, nawet mało co czytałam. Do tego laptop przestał współpracować. Dosłownie wszystkie prawa Murphy'ego działały w moim życiu. Cieszę się, że zrobiłam notatki z Ballady o nieszczęśliwej miłości i mogę odtworzyć większość wrażeń po przeczytaniu jej. Szkoda tylko, że większość emocji, które czułam, uleciało ze mnie. 

Jestem, wróciłam i siadam do pisania. Mam nadzieję, że w tym miesiącu pojawię się z regularnością. Chociaż została mi praca licencjacka do skończenia i boję się, że przez to znowu blog pójdzie w odstawkę. Co w sumie by było zrozumiałe i rozsądne, ale brakuje mi pisania. Szczególnie że mam do zrecenzowania tak dobrą książkę!

[Materiał reklamowy — współpraca z wydawnictwem Poradnia K]

Tytuł: Ballada o nieszczęśliwej miłości 
Oryginalny tytuł: The Ballad of Never After 
Seria: Baśń o złamanym sercu
Autorka: Stephanie Garber
Tłumaczka: Dorota Dziewońska
Wydawnictwo: Poradnia K


Dalsze losy Evangeliny, która przybyła do Cudownej Północy, i okazuje się, że dzięki niej może spełnić się przepowiednia. Dziewczyna nie dość, że musi się zmagać z towarzystwem Księcia Serc, któremu nie ma zamiaru po tym wszystkim, co jej zrobił, to jeszcze padła ofiarą strasznej klątwy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wymaga to od niej współpracy z Jacksem...

"Ballada o nieszczęśliwej miłości" wywarła na mnie ogromne wrażenie i dołączyła do najlepszych książek tego roku. Wydarzenia z niej przeżywałam kilka dni, pewne kwestie zastanawiają mnie do tej pory. Co więcej! Gdy ostatnio miałam gorsze dni, byłam gotowa zacząć czytać ją ponownie, aby poczuć te wszystkie emocje odnowa i oderwać się od rzeczywistości. I to zaledwie tydzień po jej skończeniu. Szkoda, że nie mogłam utrzymać koncentracji dłużej niż kilka stron. Czuję też, że czytałam tę książkę w odpowiednim czasie. Nie czułam się ostatnio tak przytłoczona fantastyką, jak w grudniu, gdy czytałam "Baśń o złamanym sercu", dzięki czemu dużo szybciej wczułam się w tę historię i wywołała we mnie znacznie więcej emocji! 

Baśnie ożywają 

Baśnie w tej serii robią naprawdę ogromne wrażenie na czytelniku. Czuję, jakby to był jakiś kolejny bohater, który potajemnie wpływa na bieg wydarzeń i mąci w głowie Evangelinie, a przede wszystkim nie daje się poznać takim, jakim jest naprawdę. Ciężko odkryć jego tajemnice, przez co wyraźnie dostrzegam dualizm tych opowieści. Są piękne, robią wrażenie i niosą ze sobą naukę, ale jednocześnie prawda, która za nimi stoi, jest przerażająca. Stephanie Garber po prostu niesamowicie potrafi ukryć okrucieństwo stworzonych przez siebie światów pod ich pięknymi opisami, które zachwycają czytelnika i wywierają na nim ogromne wrażenie. 
Nawiązałam już do światów, ale niech to wybrzmi jasno — baśnie to nieodłączny element Cudownej Północy. Właściwie to dzięki nim jest tak cudowna i temu, że poza Cudowną Północą ich treść się zmienia. Ba, nawet ich treść w książkach w bibliotece w miejscu ich pochodzenia się zmienia, bo te zostały w taki sposób zaczarowane. Ukrywają prawdę. Mylą czytelnika i zwodzą. Historia tego miejsca jest znacznie bardziej rozległa. W tym tomie wraz z Evangeliną poznajemy rody, które mają znaczenie w tym świecie oraz to, w jaki sposób je zyskały. Dowiadujemy się więcej o Valorach, czasach ich władzy i ich upadku. Obraz tej krainy staje się coraz pełniejszy, a nawet pełny. 

Ludzkie oblicze Mojrów

Ballada o nieszczęśliwej miłości pozwala nam też lepiej poznać Mojrów i odkryć ich drugą twarz. W trylogii Caraval były to istoty nieludzkie, okrutnie i zdające się żywić ludzkim cierpieniem. Tutaj dalej traktują ludzi jak zabawki czy pionki w grze, a ich poczucie moralności jest zupełnie inne niż to, jakie znamy z naszego życia. Bardzo mi się podoba, że w tej części czytelnicy mają szansę bliżej poznać tok myślenia Mojrów. Przyznam się, że nie pamiętam, czy w Baśni o złamanym sercu było to dokładniej opisane. Jednak właśnie w tej drugiej części była scena, która szczególnie mi utknęła w pamięci — gdy jedna z Mojr tłumaczy Evangelinie, co ją popchnęło do podjęcia takiej, a nie innej decyzji (doceńcie moje starania, żeby nie spoilerować). 
Teraz przejdźmy do najważniejszej kwestii — Jacks! W końcu poznajemy historię Księcia Serce i dowiadujemy się, w jaki sposób stał się Mojrem. Czy jest to w pełni wyjaśnione? Nie całkiem, brakuje tutaj tylko takiego technicznego aspektu, co jeszcze może zostać nadrobione. Sama historia Jacksa jest niesamowita i... Porusza czytelnika? Uderza czytelnika?  Nie wiem, jakich słów użyć, ale z pewnością zostaje w pamięci. Wraz z odkrywaniem kolejnych kart historii Księcia Serc i z biegiem fabuły czuję, że ten Mojr odzyskuje ludzkie oblicze. Jest w nim lęk, jest nadzieja. Coś się zmienia w tym świecie. 

UWAGA! SPOILER! JEŚLI CHCESZ GO POMINĄĆ, PRZESKOCZ DO KOLEJNEGO AKAPITU.

Zupełnie nie mam pojęcia, czy to wybrzmiało w poprzedniej części, ale LaLa to kolejna z Morj, z którymi mamy do czynienia w tej serii. Jej postać jest kolejnym powodem, dla którego uważam, ze autorka pokazuje ludzką twarz tych bóstw. Ta bohaterka również opowiada swoją historię, skąd się wzięła i na czym polega jej klątwa. Na tyle polubiłam jej postać, że chciałabym, aby w kolejnej części miała znacznie większą rolę. 

A co z główną bohaterką?


Evangelina dołącza do grona moich ulubionych bohaterek i to oficjalnie! Przede wszystkim podoba mi się w niej to, że nie boi się podejmować trudnych decyzji, a to jest od niej wymagane. Cierpi i robi wszystko, aby ten okrutny dla niej czas się zakończył, ale jednocześnie jej decyzje są naprawdę racjonalne. Konkretniej widać w nich racjonalność, mimo podejmowanego ryzyka — niestety, dla głównej bohaterki jest ono koniecznością, ale dla czytelnika to czysta przyjemność. 


Kiedy piszę o tej czystej przyjemności, myślę, że już mogę się zbliżyć do końca. Fabułą tej części bardziej przypadła mi do gustu — tajemnice, poszukiwania, klątwy... Podoba mi się to, że bohaterka ma konkretny cel, do którego dąży, bo jej po ludzku zależy. Nie przyniesie to jej bogactwa, nie zbawi świata, ale wierzy, że dzięki temu w końcu będzie szczęśliwa. Jednocześnie wszystko, co się dzieje, przeszkadza jej w tym, ale ona nie wątpi. 
Dla mnie jako czytelniczki, ta książka jest idealna. Dostarcza wielu emocji, zachęca do zastanawiania się, jaki będzie kolejny krok i przede wszystkim — nie daje o sobie zapomnieć. Nie bez powodu przeżywałam zakończenie tej książki przez dwa dni. Ba, do tej pory ono nie daje mi spokoju, kiedy o nim pomyślę. Zakończenie tej historii jest jednym z tych, po którym czytelnik chce dość do siebie, a jednocześnie chce przeczytać NATYCHMIAST kolejną część, bo musi wiedzieć, co będzie dalej. Autorka zdecydowała się na bardzo odważne posunięcia, chce się powiedzieć, że bez odwrotu. Jacks miał swój najlepszy moment w ciągu całego swojego istnienia. Zakończenie było dla mnie naprawdę mocne i szokujące. To chyba najlepsze słowa, jakich mogę użyć. 

Czy Wam polecam? Jeśli nie chcecie w cierpieniu czekać kilku boleśnie długich miesięcy, aż będzie można poznać finał tej historii, to nie czytajcie tego. A pisząc poważnie, to boli mnie, że ta seria nie jest tak popularna. Uważam, że to jedna z lepszych serii, jakie czytałam w ostatnich latach. Niesamowity, wciągający i nietuzinkowy świat, który rządzi się własnymi regułami i może żyć. Bohaterowie, którzy są nietypowi, nie darzą się sympatią, ale się potrzebują... I ich charaktery! Jeśli nie przypadł Wam Caraval do gustu, to nie bójcie się sięgnąć po tę serię. Mimo że akcja ma miejsce w tym samym uniwersum, to znajomość Caravalu nie jest niezbędna, aby przeczytać Baśń o złamanym sercu. Natomiast jeśli planujecie czytać Caraval, to lepiej czytać w kolejności wydania, aby uniknąć spojlerowania sobie zakończenia całej trylogii Caraval

5 komentarzy:

  1. Czasami tak jest, że wszysto jest przeciwko nam. A książkę polecę mojej kuzynce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie jesteś moją ulubioną książkarą :) zawsze zaciekawisz lekturą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden z najmilszych komentarzy, jakie przeczytałam!
      Dziękuję ślicznie! <3

      Usuń
  3. I think this book should be awesome, This book made a strong impression on me.

    online shopping in Canada
    women’s jewelry

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!