Hejo!
Temat kosmetyczny to coś, co chciałam prowadzić od dawna. Do tej pory pojawił się, tylko jeden wpis - 2 lata temu i od tego czasu wiele się zmieniło. Przede wszystkim znalazłam kosmetyki, których używam regularnie, moja skóra i włosy je lubią. W pielęgnacji włosów zaszłam dużo, dużo dalej i doszłam do etapu, w którym chcę dzielić się moją wiedzą. Ten wpis to taki zalążek tematów włosowych, jakie będą się tutaj pojawiać. Myślę, że w tym miesiącu powinna się pojawić recenzja trzech produktów do włosów, a później zacznę od opowiedzenia mojej włosowej historii. Pomysły na inne kosmetyczne wpisy też są. :D Jednak pielęgnacja włosów jest mi najbliższa i w nią najbardziej się zagłębiłam.
1. Żel enzymatyczny Tołpa Super Seed
Moim totalnym hitem, jeśli chodzi o oczyszczanie twarzy jest żel enzymatyczny Super Seed z tołpy. Dobrze oczyszcza, po użyciu nie zostawiał mi bardzo ściągniętej skóry. Na zdjęciu jest chyba moje 4 opakowanie, więc naprawdę dobrze mi się sprawdza. Jeśli nie jestem do czegoś przekonana w pełni i czuję, że może być lepiej — próbuję coś innego, a to jedyny żel, który mi się tak sprawdził, żebym go kupiła ponownie. Czasem sobie kupię inny do domu, ale ten Super Seeds zawsze jest. Poza działaniem jestem zadowolona z jego konsystencji. Zawsze narzekam na żele z Tołpy, że są za rzadkie i wypływa ich za dużo. Ten ma idealną konsystencję — odpowiednio gęsty, aby nie wylewało się pół opakowania.
Miałam też jego kolegę ze zdjęcia i zdenkowałam, więc mogę ponarzekać. Żel z kultowej linii Tołpa 3 Enzymy powielił ten sam problem, czyli konsystencja. Dobrze oczyszcza, jednak lepiej sprawdzał mi się stosowany kilka razy w tygodniu niż codziennie. Przy zbyt częstym stosowaniu miałam wrażenie, że przesuszał mi twarz. Do tego konsystencja — tak rzadka, że nie trzeba było naciskać, a sam wylatywał z opakowania.
Cena: ok. 18 zł
EDIT 17.05.2022 r.: Niestety nie widzę ostatnio tego żelu w Rossmanie. Kupiłam nową wersję z linii Enzymatyczna Odnowa Malina i dzika róża i będę testować. Na stronie Tołpy jeszcze jest ta wersja z dynią i sezamem.
2. Krem Tołpa nawilżona skóra
Ten krem to moje największe zaskoczenie. Używam go stosunkowo krótko, bo od początku lutego. Już po pierwszym użyciu byłam oczarowana — wyraźnie czułam nawilżenie na twarzy, żadnego ściągnięcia, rolowania czy pozostawiania dziwnych warstw. Również nie zapychał mnie, nie pozostawiał na twarzy tłustej warstwy. Nie miałam problemu z utrzymaniem się korektora.
Przy regularnym stosowaniu naprawdę czuć, że skóra jest elastyczna, bardziej napięta (w pozytywnym sensie) i nawilżona. Bardzo lubię nakładać pod niego żel aloesowym lub Seal the Deal z HairyTale Cosmetics (o tym produkcie będzie niedługo).
Ma bardzo prosty skład - 12 składników, żadnych kompozycji zapachowych, które mogłyby podrażniać. Jedynie powinny uważać osoby wrażliwe na Benzoic Acid, który jest tutaj konserwantem.
Produkt jest w aluminiowej tubce, co jest dla mnie dużą zaletą. Przede wszystkim jest to rozwiązanie higieniczne i wygodne. Tubki aluminiowe są łatwiejsze w ponownej obróbce.
Cena: ok. 31 zł
3. Żel aloesowy SOQU
O tym produkcie wspominałam parę razy na blogu. Rzeczy najbardziej uniwersalna z całej tej listy. Żel aloesowy używam zarówno do twarzy, jak i do włosów. Zdarzyło mi się nakładać go także na ciało, kiedy słońce mnie spaliło.
Najczęściej stosuję go pod krem do twarzy lub SPF, rzadko się zdarza, żebym stosowała go solo na twarz. Szybko się wchłania, krem na nim się nie roluje. Stosowany samemu nie pozostawiał uczucia ściągnięcia, gdy się wchłonął, jak czasem takie lekkie produkty potrafią.
Oprócz tego stosuję go na włosy. Zwykle służy jako podkład do olejowania włosów. Czasem stosuję po prostu do nawilżania i nakładam na włosy przed myciem. Później spłukuję, myję głowę szamponem i na to odżywka emolientowa.
Wykorzystuje to też do nawilżania skóry głowy. Po prostu czasem przed snem nakładam na skórę. Co ciekawe, przedłuża mi to świeżość włosów, więc po nałożeniu rano albo je umyję, albo nie.
Cena: ok. 25 zł
4. Wcierka Joanna Konopie
Najbardziej nawilżająca wcierka do skóry głowy, jaką znam! Stosuję ja najczęściej na mokrą skórę głowy, bezpośrednio po myciu. Kiedy stosuję na sucho, obciąża mi włosy, wyglądają na przetłuszczone, więc unikam tego. Czasem stosuję w dzień przed myciem głowy, jeśli wiem, że nie będę nigdzie wychodzić i nie zależy mi na widocznej świeżości.
Najważniejsze jest działanie. Koi skórę głowy, nie mam żadnego uczucia swędzenia, jakie zdarza mi się, gdy mam przesuszoną skórę głowy, co zdarza się często, bo mieszkam w miejscach, gdzie bardzo często woda jest koszmarnie chlorowana. Moja skóra głowy ją dosłownie pije.
Wadą jest atomizer, który czasem przecieka podczas stosowania i nie "strzela" tak, jak powinien.
Cena: ok. 11 zł
5. Anwen Emolientowa Róża
Używam tej odżywki od września 2020 roku i chyba wykorzystałam ją na wszystkie możliwe sposoby. Dedykowana jest włosom o wysokiej porowatości, jednak moim średnioporom minus sprawdza się najlepiej. Jest to moja ulubiona emolientowa odżywka.
Najważniejsze, co mogę o niej powiedzieć — dociąża, ale nie obciąża. Opakowanie o pojemności 200 ml starcza mi na jakieś pół roku, a używam jej niemalże co mycie.
Używam jej po myciu skóry głowy, a następnie spłukuje. Czasem po prostu nakładam ją po myciu, wczesuję i zostawiam bez spłukiwania. Wszystko zależy od moich chęci. W myciach nieemelioentowych stosuję ją jako odżywkę bez spłukiwania pod stylizatory. Na moich włosach przyczyniła się do tego, jak mój skręt wygląda oraz nadaje blasku.
Dostępne są dwie pojemności: 100 ml w aluminiowej tubce oraz 200 ml w plastikowej. Niedawno pojawiły się opakowania o pojemności 500 ml.
Cena: ok. 18 zł/100 ml
ok. 30 zł/200 ml
ok. 55 zł/500 ml
6. Odżywka proteinowa OnlyBio
Kolejny produkt, który zużywam tubkami. Nie jest aż tak wydajny, jak ta odżywka z Anwen, ale też jedno opakowanie zużywam jakieś 4 miesiące. Najczęściej używam tej odżywki raz w tygodniu. Na początku stosowałam jej jako odżywki przed myciem szamponem, ale później, kiedy zrezygnowałam z metody OMO, nakładałam ją tylko jako drugie O. Bardzo ładnie podbija skręt, włosy po niej są lekkie, ale takie mięsiste. Włosy mniej się plączą po jej użyciu. Również nadaje włosom błysku.
Cena: 22,99 zł
7. Pomadka Isana Classic
Pomadka idealna. Bezbarwna, bezzapachowa i tania. Nie jest za twarda ani za miękka Nawilża i odżywia usta i jest mało na nich wyczuwalna. Nie wchłania się za szybko, ale też nie zostaje na ustach godzinami. Nie pozostawia tłustej warstwy na ustach. Po prostu działa tak, jak powinna i daje efekty.
Swoją drogą, to pierwszy balsam do ust z Isany, jaki kupiłam i przepadłam. Potem próbowałam jeszcze dwóch balsamów. Czerwony lepiej się sprawdzał jako pomadka ochronna na zewnątrz, bo zostawiał tłustą, niewchłaniającą się warstwę, a różowego nie rozumiem — twarde, jakoś nakłada się na usta, ale nie zauważam takich efektów, jak ta niebieska.
Cena: ok. 6 zł
Lubię markę Tołpa :)
OdpowiedzUsuńJa mam love-hate. Te dwa produkty kocham, inne są okej, a jeszcze inne tylko mnie wkurzały.
Usuńbardzo ciekawe produkty ;)
OdpowiedzUsuńIch działanie jest również warte uwagi :)
Usuńz tołpą mam dość trudne relacje. Miałam kiedyś świetny płyn micelarny i tak jak nie lubię miceli, to ten uwielbiałam. Potem pasta z aktywnym węglem, która miała oczyszczać a zapychała... potem peeling, który w sumie nie robił nic prócz podrażnień... no i podchodzę już do tych kosmetyków z dużą rezerwą. Za to odżywki do włosów only bio oraz anwen bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat te kosmetyki nie krzywdziły, ale znalezienie tych perełek zajęło mi dwa lata. Dwa żele do twarzy - kto wpadł na to, żeby dać je tubki? Wylewało się pół opakowania na raz, a potem potrafiły wysuszać. Jeszcze inny krem - rozświetlający, ale jak za dużo się nałożyło to pozostawiał dziwną warstwę i się rolował.
UsuńBardzo ciekawe zestawienie kosmetyczne. Znam żel aloesowy i pomadkę.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że te dwie rzeczy są najpopularniejsze stąd :)
UsuńMarki kojarzę, ale produktów nigdy nie używałam. Z Isany miałam wiele produktów do pielęgnacji, ale pomadki akurat jeszcze nie :D
OdpowiedzUsuńTa pomadka to istny game changer!
UsuńMarki kojarzę, ale produktów nigdy nie używałam. Z Isany miałam wiele kosmetyków do pielęgnacji, ale pomadki jeszcze nie :D
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z opisanych produktów ale, kocham tołpę. Co bym nie wypróbowała, wszystko mi się sprawdza. Mam od nich rewelacyjną maskę i peeling do rąk :) Isanę też lubię, chodź nie wszystkie produkty mi się sprawdziły (np. dezodoranty) :) Resztę musze wypróbować. Świetny wpis!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Ja właśnie z tołpą mam love-hate. :D Z Isany tylko ten balsam mnie do siebie zachęcił. :D
UsuńTołpa ma super produkty. Mam ich peeling i bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mój blog: Wildfiret
Ten 3 enzymy? Kusi mnie, żeby go spróbować, chociaż obecnie mam kwasowy.
UsuńKosmetyki z aloesem uwielbiam! Muszę wyprobować ten żel :)
OdpowiedzUsuńPolecam! To tak uniwersalny produkt, że warto go mieć w domu.
UsuńNie znam tych produktów :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować. Szczególnie polecam ten krem do twarzy. :)
UsuńNiestety nie znam żadnego z tych produktów, jednak bardzo ciekawi mnie ten nawilżający krem z tołpy. Brzmi super :)
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej go polecam. :)
Usuńo też mam takie produkty! aczkolwiek z tych nie znam żadnego :D
OdpowiedzUsuńMnie ich znalezienie trochę zajęło, ale myślę, że łatwo ich nie opuszczę.
UsuńCzytałam dużo pozytywnych opinii o tym kremie z tołpy. Zaintrygowała mnie wcierka 😊
OdpowiedzUsuńOba polecam!
Usuń