Studia semestr #2 - podsumowań czas
Co się ogólnie działo?
Jakie miałam przedmioty?
Jak oceniam przedmioty?
Fizykę i matematykę oceniam tak samo, czyli ciężko, ale do zdania. Nie są to jakieś wybitnie ciekawe przedmioty, ale miałam świadomość, że po prostu trzeba to zdać, żeby pójść dalej. Na temat tego czy to jest faktycznie aż tak potrzebne, nie będę się rozwodzić. Jedynie uważam, że na egzaminach i kolokwiach z matematyki powinny karty wzorów, bo zapamiętanie takiej ilości wzorów nie ma większego sensu, a ważniejsza jest umiejętność zastosowania ich w praktyce.
Mikrobiologia była przez większość zdalnie. Pierwsze trzy zajęcia odbywały się stacjonarne i bardzo mi się podobały. Cała reszta była zdalnie, co też nie miało większego sensu, ponieważ na tych zajęciach liczyła się praktyka laboratoryjna, a tego nie da rady nauczyć przez komputer. Zaliczenie tego przedmiotu też było źle zorganizowane - przez cały semestr kolokwia śródsemestralne na laboratoriach i na koniec jeszcze jedno kolokwium z całego semestru z labów. Było to po prostu bez sensu, bo cały semestr się uczyliśmy, zaliczałyśmy kolokwia właściwie po nic. Nie było możliwości zwolnienia się z tego głównego kolokwium, bo nie, a jednocześnie mieliśmy inne przedmioty do zaliczenia, które TRZEBA było zaliczyć w sesji. Po prostu lepszym wyborem jest albo jedno, albo drugie.Z kolei histologia z elementami anatomii tylko dobrze brzmiała. Ten przedmiot wyszedł po prostu źle i to największa zmora tego semestru... Wykłady były w drugiej części semestru, laboratoria przez cały semestr. Zaliczenie obydwu oddzielnie. Organizacyjnie ktoś zawiódł. Na laboratoriach przepisywanie prezentacji, później mieliśmy prezentację przesyłaną, więc właściwie słuchałyśmy tego, co się dzieje. Czasem oglądałyśmy preparaty i tyle. Nie wyrabialiśmy się z materiałem, temat przewidziany na dwoje zajęć laboratoryjnych robiliśmy przez cztery... A w dodatku były to kości! Litości, na chemii nie potrzebuję znać nazwy każdej kości śródstopia i każdej guzowatości kości piszczelowej. Rozumiem, żeby poświęcić więcej czasu skórze, układom krwionośnym, dokrewnym czy nerwowemu, ale wykuwanie na pamięć kości jest stratą czasu. Do tego sześć kolokwiów, z których 5 trzeba było napisać w 1,5 miesiąca. Coś nie wyszło.
Przynajmniej chemie trzymały poziom! Chemia analityczna była równie przyjemna, co wymagająca. Tutaj zdalnie niewiele dało radę zrobić. Jedynie zajęcia, które wymagało sprzętu, który nie zawsze działał, były zaplanowane w ten sposób. Tutaj jedynym wątpliwym elementem są kolokwia, ALE tylko i wyłącznie w przypadku mojego roku, ponieważ wykłady zaczęłyśmy z trzytygodniowym opóźnieniem, przez co same musiałyśmy się uczyć do kolokwiów bez wiedzy z wykładów. Była kartka z wymaganiami i na tej podstawie opracowałyśmy zagadnienia, ale mimo tego wprowadzało to dużo chaosu, bo nie zawsze wiedziałyśmy, czy wszystko jest dobrze i uczymy się odpowiednich rzeczy. Sama obecność w labie i po prostu wykrywanie związków było super, mimo że na początku był stres, a "co jak nie wyjdzie?". Jednak wszystko mi wychodziło, wykrywałam i odpowiednio wyliczałam.
Chemia nieorganiczna to trochę love-hate. Zdalne z tego przedmiotu były koszmarne. Strasznie mnie irytowało to, jak rozwiązane były. Stacjonarne były fajne. O wiele luźniejsze niż chemia analityczna, ale stworzone idealnie pod mój kierunek. Trochę pracy z kosmetykami, trochę pracy z produktami spożywczymi, a wcześniej sporo ćwiczeń z innymi substancjami. Czasem to naprawdę była fajna zabawa!
Jakaś wybitnie niezorganizowana jednostka musiała prowadzić u ciebie tą histologię (wewnętrznie mnie boli tak złe prowadzenie tego przedmiotu, bo anatomia jest bardzo ciekawa). Cóż... W każdym razie gratuluję, że przeżyłaś i zdałaś ten semestr i powodzenie w następnym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na rozszerzonej biolce lubiłam tematy z człowieka i myślałam, ze tutaj będzie podobnie, bo anatomia, a jednak dupa... Dużo teorii, nie wszystko potrzebne. Coś nie wyszło, ale opinia na usosie poszła. :)
UsuńDziękuję bardzo!
Najważniejsze że zdałaś.
OdpowiedzUsuńTo prawda!
UsuńGratuluję zdania semestru! Niestety studia techniczne, ścisłe są trudniejsze do zdania.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
To prawda. Niby każde studia nie są proste, każdy wydział ma swoje dziwactwa, ale jednak po moich rozmowach ze znajomymi widzę, że moje studia są trudniejsze do zdania. :)
UsuńDziękuję!
Najważniejsze, że semestr zaliczony :)
OdpowiedzUsuńSuper, że semestr zaliczony. Ja już studia skończyłam kilka lat temu i dobrze wspominam te czasy, choc były takie semestry, że nie miałam kompletnie czasu na życie prywatne ;)
OdpowiedzUsuńsuper, że przebrnęłaś. Ja studiowanie mam już dawno za sobą i cieszę się, że miałam okazję studiować "normalnie" a nie zdalnie :P matma i fizyka to dla mnie czarna magia xD
OdpowiedzUsuń