Hej!
Wpis planowany od ponad pół roku. Miałam już początek, miałam jego zarys i książki, które mi tutaj pasowały, ale wszystko straciłam. Serio, nawet roboczej notatki w zeszycie nie umiem znaleźć. Pisanie tego od nowa jest trochę ciężkie, bo nie pamiętałam wszystkiego i w efekcie nawet tytuł się zmienił. Chociaż myślę, że ten jest dużo bardziej adekwatny do tego, co chcę tutaj przekazać. Miało być najpierw o najgorszych książkach o miłości, ale zrezygnowałam z tego,  bo jednak nie wszystkie książki, które tutaj przedstawię są romansami. Zdecydowałam się na zmianę i najgorsze książkowe pary, czyli te których z różnych powodów nie lubię. Ot tak, żeby coś wyróżniło wśród wszystkich walentynkowych wpisów polecających dobre książki o miłości. Stwierdzenie, żeby przestrzec jest co najmniej wyolbrzymione, bo to jest dużo bardziej subiektywne niż pisanie po prostu o dobrych romansach. Zaraz zobaczycie dlaczego!




1. Gin i Step - seria Trzy metry nad niebem Federico Moccia
Pierwsze miejsce dla najbardziej znienawidzonej przeze mnie pary.
Nie no... Tylko się droczę, ale serio uważam, że ten związek powinien się szybko skończyć. Gin ma po prostu obsesję na punkcie Stepa... Śledzi go przez kilka lat, zaprzyjaźnia się z jego matką, żeby się jakoś zbliżyć do niego. No chore...  Step zasługuje na kogoś normalnego, kto będzie po prostu się zachowywał normalnie. Pod tym względem była już lepsza Babi, mimo że nie wykazała się uczciwością wobec Stepa. Do tego on i Babi funkcjonują na zasadzie przeciwieństw, przez co ich związek był znacznie ciekawszy, mimo że bardziej szalony był z Gin.

2.  Ry i Darren - seria Czarny Mag Rachel E. Carter
Nie lubię tej pary za początek ich "miłości". Nawet ciężko mi to nazwać miłością.
Ona - gdyby mogła, to by przypisała całe zło świata Darrenowi. On - pokazuje jej, jak bardzo jest lepszy od niej. Ich relacja w pewnym momencie zaczyna przypominać przyjaźń, jednak taką bardzo cyniczną. Do tego wszystko dzieje się dość, bo ukazywane są tylko najważniejsze wydarzenia dla tej pary, więc jest nienaturalne. Do tego jest bardzo mało przemyśleń Ryiah o jej uczuciach, dopiero się pojawią w "Kandydatce", ale ta część nie ratuje zbytnio ich związku w moich oczach, bo to narzeczeństwo jest przez większość czasu pokłócone lub nie ma ze sobą kontaktu.
Ogólnie seria "Czarny Mag" jest świetna, ale ten wątek miłosny coś nie wyszedł. Zdradzę Wam, że za niedługo pojawi się recenzja trzeciej część, bo nie mogę o niej nie napisać!

3.  Łucja i Dymitr - Prosty układ K. A. Figaro
Para, która myśli narządami rozrodczymi. I właściwie na tym bym mogła skończyć, jednak cały wątek ich relacji jest zły.
Zacząwszy od poznania, czyli nadmiernej agresji Łucji do nowo poznanego  i wulgarnego pytania o seks Dymitra. Znowu relacja od nienawiści do miłości, znowu nie wyszło to jakoś dobrze. Jak dla mnie tego typu relacje są ciężkie do stworzenia i łatwo coś zepsuć, a tutaj chyba wszystko poszło nie tak, jeśli chodzi o ich relację, bo są książki, w których występują te elementy i wyszło one bardzo dobrze. Ich relacja to nie wiem co ani friends with benefits, ani związek. To właściwie tylko seks, który nie jest odpowiedzialny i wynika z przejęcia władzy przez narządy rozrodcze.


4. Mare i Cal - seria Czerwona Królowa Victoria Aveyard
Tym razem para z dwóch różnych światów. Ona nisko urodzona, on z rodziny królewskiej. Podobna sytuacja jak w przypadku Ry i Darrena, ale bohaterowie mają zupełnie inne charaktery.
Pierwszą rzeczą jaka przychodzi mi do głowy, gdy o nich myślę, to ich osobowości. Ona pełna nienawiści, on zbyt idealny. Jednak to jest za mało, żebym mogła powiedzieć, że są złą parą. Myślę, że to głównie przez zachowanie Mare i jej podejście do jej wybranka. Nienawidzi Srebrnych i arystokratów, ale Cal jest wyjątkiem, któremu ufa bardziej niż swoim bliskim. Później jest wściekła, bo każde z nich oczekuje czegoś innego od tej wojny, jakby to nie było czymś oczywistym. Serio, ten romans obrzydziła mi hipokryzja Mare, która wyglądała jak "Nie mogę nikomu ufać... Poza Calem". To po prostu jedna z najbardziej subiektywnych pozycji tutaj.

5. Lake i Will - Slammed Coleen Hoover
A teraz jeszcze bardziej subiektywna najgorsza para, bo będzie mowa tylko o moim guście.
Po pierwsze miłość od pierwszego wejrzenia. Po prostu nie. To nie jest dla mnie. Tym bardziej, że tutaj wyglądało to jak "poczułam motylki w brzuchu, a nigdy ich nie miałam, to miłość". Nie, nie, nie! Trochę za mało jak dla mnie.
Druga rzecz, która wiąże się z pierwszą. Romans nauczyciela z uczennicą, bo bohaterowie nic o sobie nie wiedzą. Jakoś to nie jest w moim guście.
I trzecie powód po prostu nie lubię Lake, bo bardzo się zafiksowała na tym punkcie i nie dochodziły do niej żadne racjonalne argumenty.

Jakie są Wasze ulubione książkowe pary? A których najbardziej nienawidzicie? 

7 komentarzy:

  1. Nie czytałam żadnej z tych książek, więc nie miałam okazji poznać tych par. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko przeczytałam czerwoną królową ale tam nic mi się nie spodobało i nie tylko główna postać reszty niestety nie czytałam chociaż słyszałam o prostym ukłądzie i Slammed
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w pierwszej części "CZerwonej Królowej" podobała się fabuła i genialne zwroty akcji.

      Usuń
  3. Nie czytałam żadnej książki, ale mam w planach Slammed i zobaczę jak ja odbiorę tę parę. Chociaż trochę się obawiam, bo nienawidzę miłości od pierwszego wejrzenia w książkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie polecam :/
      Bohaterowie są wyidealizowanie, idealnie sobie radzą ze wszystkim, pomimo trudności... To takie nieżyciowe.

      Usuń
  4. Z tych wszystkich znam tylko Mare i Cala i raczej byłam wobec nich obojętna. Patrząc na to z innej strony moim zdaniem Mare w ogóle nie nadaje się na jakikolwiek związek.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!