Hej!
Tak się zastanawiam, jak bardzo chcę pisać ten post. Mam wątpliwości, czy na pewno chcę się tak otwierać tutaj. Czy to nie będzie za prywatne, czy nie będę za bardzo narzekać. Nikt nie lubi cudzego narzeka, nie ukrywajmy to odpycha.
Ludzi przyciąga entuzjazm, radość. Kto chce słuchać o tym, że komuś coś nie wychodzi? Nikt. Nawet jeśli ktoś odczuje satysfakcję, że jest mu lepiej, to nie zostanie dłużej by o tym czytać. Do tego jak to skomentować? Dać radę? Może nie lepiej, bo przecież nie znamy tej osoby, nie wiemy jak do tego podchodzi. Jakieś suche "przykro mi"? No nie wiem... Jest właśnie suche i często nieszczere. Do tego nie każdy lubi wyciąganie prywaty w Internecie. Na przykład. Tutaj podaję głównie rzeczy ogólne, które nie dotyczą bezpośrednio mojego prywatnego życia.  A radość, zadowolenie z życia?  Może "zadowolenie z życia" to za dużo powiedziane, ale zwykłe pozytywne nastawianie. To serio przyciąga ludzi. Dużo milej się czyta, gdy ktoś pisze o pozytywnych rzeczach, że jest mu dobrze. Ludzie chcą o tym czytać, dlatego tyle tego jest. Dlatego też często jest to aż tak przerysowane, wyidealizowane. Udaje się, że nie ma tej drugiej, smutnej, negatywnej strony z problemami. Są ludzie, którzy w to nie wierzą. Są tacy, którym jawnie się to nie podoba, ale to sprawia, że dlatego na to uwagę zwracają.  Nawet, gdy jest ktoś zazdrosny, nie podoba mu się to, to zdarzy mu się tam wejść, aby sprawdzić, czy może coś się zmieniło na gorsze. A może po prostu potrzebuje się dobić, bo nigdy mu tak dobrze nie będzie. Inny popatrzy na to i sam zacznie marzyć o tak idealnym życiu, a potem mu się zrobi przykro, bo dla niego nierealne. 




W sumie... Mnie chyba to nie dotyczy, ale nie mam pewności. Zbyt duży chaos jest u mnie ostatnio i nie umiem niczego ogarnąć w moim życiu. A przez to czuję, że wiele rzeczy mi nie wychodzi lub efekty nie są takie, jakich bym sobie życzyła. A skoro nie ma efektów, nie ma motywacji. Więc trochę mi ciężko. Tym bardziej, że zauważyłam, że mam problem z docenianiem samej z siebie. Nie widzę moich postępów. Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że stoję w miejscu, ale nie widzę, żebym się ruszała. Może to zwykły zastój. Słabszy okres. W ubiegłym roku w listopadzie miałam podobnie. Spadek chęci, większe zmęczenie... Z tego co pamiętam przeczytałam wtedy tylko "Kirke", która też mi się nie spodobała. W tym roku więcej czytam, więcej coś robię, ale nie umiem zobaczyć. Albo nie umiem być z nich zadowolona. 
Spada też moja chęć do istnienia w social mediach, dlatego nie odpowiadam na komentarze, nie za bardzo mam ochotę z Instagrama korzystać, a facebook jest, bo jest. Najlepiej jakby go nie było, ale, niestety, na studiach się przydaje. 
Żeby nie było, biorę się w garść. Zaczynam spisywać to, co mi wyszło danego dnia, z czego jestem zadowolona. Muszę też wprowadzić pewne rzeczy, aby ogarnąć sobie to wszystko nieco bardziej się zorganizować. Już mogę powiedzieć, że wpisy na blogu będą w weekendy, raz w tygodniu.  Jeszcze dobrze nie wiem, który dzień. Czy w sobotę, czy w niedzielę. 


4 komentarze:

  1. Hej Kasiu ♥ Wiesz jakie mam zdanie na ten temat. Te wszystkie social media można o tyłek potłuc i taka jest prawda. Ludzie idą za modą, wrzucają zdjęcia ale nie bardzo chcą być aktywni u innych i to naprawdę demotywuje. Ja ile bym się nie starała to nie mogę rozchulać swoich kont na instagramie, często zadaje pytania, staram się pójść w konwersację ale się nie da, po prostu najzwyczajniej w świecie to nie wychodzi.. i też się jakoś motywuje, mówie, ze będzie dobrze ale różnie z tym efektem końcowym.

    I myślę, że to nie wina tych social media, ale moja. Bo za bardzo naciskam, za bardzo chce, wszystko jest za bardzo.. i mimo tego, że samo się nie zrobi to lekko odpuszczam i może wtedy efekt będzie lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo. Wolę się bardziej skupić na treści i moim przekazie, aby dopracować to, co chcę opublikować. Ciężko jest mi wejść w konwersacje czasem. Albo w ogóle ją podtrzymać. I zwykle te same osoby komentują.

      Usuń
  2. Myślę kochana, że to jest tymczasowa sytuacja. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie na blogu jest wiele pozytywnych treści dlatego że ja gdy jestem zła smutna bądź tez wściekła nie ma sensu pisać. Bo nie umiem się skupić pisze chaotycznie i moje myśli krążą gdzie indziej. Natomiast gdy jestem szczęśliwa i wesoła chce zarazac innych pozytywnym nastawieniem i uśmiechem bo go jest tak malutko w porównaniu z gniewem i nienawiścią.
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!