Niestrasznie i nieoczywiste ghoststory - "Tu spoczywa mściwa suka" Codie Crowley

Hejka!

Jeju... Jak ten czas leci. Weekend świąteczny był bardziej zapełniony, niż się spodziewałam, więc znowu mam opóźnienie z dodaniem wpisu. Mam nadzieje, że kolejny weekend będę mieć spokojniejszy i siądę w końcu do bloga, bo mam trochę wpisów pozaczynanych i warto by było je przejrzeć. Chciałabym zrealizować te pomysły, bo wydają mi się naprawdę fajne. Część pewnie będę musiała przerzucić na kolejny rok. 

Dzisiaj przychodzę recenzją książki, której naprawdę mnie zaciekawiła i o której pewnie nigdy bym nie usłyszała, gdyby nie mail od wydawnictwa. 

[Materiał reklamowy — współpraca z wydawnictwem You&YA]



Annabel Lane żyje w małym mieście, w patologicznym domu. Matka się nią nie interesuje, Annie została sama ze swoim młodszym rodzeństwem. Jej chłopak ją zdradza, ale ją coś do niego ciągnie. Jedyna dobra rzecz w jej życiu to przyjaźń z Maurą, której ojciec jest również ojcem dla Annie. Jej życie jakoś się toczy — szkoła, problemy,  imprezy, spotkania z przyjaciółką, koncerty byłego chłopaka i tak aż do śmierci. Annie umiera. Zostaje zamordowana, jej przyjaciółka znika. Dziewczyna musi sama poznać prawdę, co z jej nie będzie proste. Oczywiście nie spocznie na samej prawdzie i będzie też zemsta.

Wiecie co... Nie jestem w stanie odpowiedni oddać tej książki słowami, jeśli chodzi o opis. To, co wyżej napisałam to właściwie niezbędne minimum, którego dowiadujemy się w ciągu pierwszych 50 stron. Mam wrażenie, że jest to takie suche i nijakie, a z pewnością ta książka taka nie jest. Jest niesamowita po prostu. Ciekawy pomysł na fabułę, świetne zwroty akcji i niesamowity klimat.

Nieoczywiste ghoststory 

Od pierwszych stron książkę czyta się naprawdę dobrze. Nie do końca wiadomo, o co chodzi. Główna bohaterka budzi się i gdzieś trafia. Nie wie, co się stało. Czytelnik  po opisie z tyłu ma świadomość, że ona nie żyje. Tylko czy aby na pewno? 

Dlatego tak dobrze mi pasuje tutaj słowo "nieoczywista". Bo niby wiem, że Annie powinna nie żyć, ale ten styl pisania sprawia, że mam wątpliwości. Nieoczywistość dotyczy tutaj całej narracji. Tworzy cały klimat książki, sprawia, że czytelnik bardziej się angażuje, więcej myśli o tej książce i tym, co się dzieje. Dla mnie książka była intrygująca od pierwszych stron. Bohaterka ma być martwa, ale chyba sama o tym nie wie. A może jeszcze nie umarła? Tyle pytań i sposób, aby poznać odpowiedź, jest tylko jeden. 
Nie do końca można określić, czym tak właściwie jest teraz Annie. Nie jest duchem, ale przecież umarła. Może zachowywać się jak człowiek, ale są pewne zasady, które ją ograniczają i musi się ich trzymać, aby nie zniknąć. 

Bohaterowie — chyba nie wyszło tak, jak autorka chciała

Przejdźmy teraz do głównej wady tej całej nieoczywistości — można było lepiej opisać bohaterów i ich relacje. Same kreacje bohaterów są mało rozbudowane i brakuje im ich historii. Szczególnie to odczuwam przy Annie i Samie. 

Annie ma być postacią, którą trudno jest polubić. Przynajmniej takie było założenie i tak traktowali ją inni bohaterowie. Miała sprawiać kłopoty, prowokować bójki, być po prostu suką, ale nie tego nie zobaczyłam. Widziałam, że jest pyskata i używa wulgaryzmów, ale jest też się troskliwą przyjaciółką i nastolatką, na którą spadło więcej niż powinno.  Annie ucieka od swoich problemów, samej sprawiając przez to problemy. Bardzo mocno czułam, że ona jest niesprawiedliwie traktowana. Nikt nie pochylił się nad nastolatką, którą praktycznie porzuciła matka i musi się zająć domem. Każdy miał ją za złą i zepsutą. Nikt się nie przejął tym, że zniknęła na ponad 2 dni. Uznali, że taki jej wybór, pewnie coś narozrabiała i teraz ucieka. 

O Samie naprawdę ciężko mi cokolwiek napisać. Jest przywódcą, pomaga Annie, ale nie ma jakiejś swojej własnej historii w tej książce. Wokół niego pojawiają się pewne wątki, ale nie zostają one rozbudowane i dokładnie wyjaśnione. Sam jest naprawdę ciekawą i tajemniczą postacią. Poznajemy pewne fakty o nim, ale to za mało, aby móc mówić, że to postać z dobrze zarysowaną przeszłością. 

Mam wrażenie, że postacią, która najlepiej czytelnik mógł okazję poznać, była Maura. Pojawiła się we wspomnieniach, ale widać było, kim była, jak się zachowywała, jakie miała cele w życiu i co było dla niej ważne. Bardzo sympatyczna postać. To taki jasny promyczek wśród tych wszystkich nieczułych ludzi w życiu Annie. Jakby była w stanie wydobyć z niej wszystko co najlepsze. 

Postacią, która można było nienawidzić z całego serca, jest matka Annabel. Kobieta nieczuła, której nie obchodziły własne dzieci. Jak Annie wróciła do domu była w stanie tylko na nią nawrzeszczeć, zabrać jej samochód, który dziewczyna sama sobie kupiła. Okropna postać. Każde jej pojawienie sprawiało, że się wewnętrznie gotowałam. 

Jeśli chodzi o mordercę, to myślę, że ze wszystkich bohaterów jest najlepiej wykreowany. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że faktycznie tak może się zachowywać morderca w prawdziwym w życiu. Było pokazane jego rozumowanie, co go skłoniło, chociaż ten motyw zabójstwa Annie nie był dobrze nakreślony. Było to tak bardziej ogólnikowo napisane, co moim zdaniem warto by było rozwinąć. Z tego ogólnikowego zarysu motywu jestem w stanie uwierzyć, że mogło to drażnić mordercę, ale poznanie szczegółów wzbogaciło obraz Annie w tej książce. Ogólnie plusem jest też to, że nie jest łatwo się domyśleć, kto jest mordercą. 

Emocjonujące ghoststory

Ogólnie uważam, że wątek nadnaturalny jest całkiem nieźle poprowadzony.  Życie po śmierć ma powód, który może nie ma konkretnej genezy, ale znany jest mechanizm tego i ograniczenia. Już samo to tworzy klimat, co jest super. 
Ten motyw jest zbliżony do pierwszego sezonu American Horror Story, ale jak dla mnie książka nie wzbudza żadnego niepokoju ani nie jest straszna. Po prostu nie ma tego na celu. Wzbudziła we mnie całą gamę innych uczuć - ciekawość, zaintrygowanie, sympatia, irytacja i złość. Złość na niesprawiedliwość i po prostu lekceważący stosunek wobec głównej bohaterki. Poza tym pojawiło się tekst "Chcesz zniszczyć młodemu mężczyźnie życie?" - no człowiek aż się gotuje, słysząc coś takiego. 

Powieść o nastolatkach, ale dla dorosłych

Na pierwszej stronie książki wita nas cała lista TW, która, szczerze mówiąc, trochę mnie wystraszyła. Głównie przez użycia słowa "obfituje". W moim odczuciu faktycznie pojawiały się te rzeczy i zachowania z listy, ale nie określiłabym tej książki jako obfitującej w przemoc, alkohol i wulgaryzmy. Bohaterka używała wulgaryzmów, ale było to w mojej granicy tolerancji. Cała reszta rzeczy pojawiała się, ale to nie było tak, że te rzeczy były główną osią fabuły (poza morderstwem i zemstą). Opisy samego morderstwa pojawiały się rzadko.  
Poza samą warstwą zemsty i poszukiwania mordercy mamy też trochę tematów, które mogą skłonić czytelnika do głębszych przemyśleń. Pojawia się tutaj parentyfikacja, victim blaming oraz mizoginia. Z jednej strony ta książka jest dość łatwa i przyjemna w odbiorze, ale z drugiej strony pojawiają się takie tematy, które mogą wzbudzać frustrację w czytelniku. 

Książka pozostawiła po sobie niedosyt. Zastanawiam się, czy wątek Sama celowo nie został tak spłycony, aby poświęcić mu kolejną część? Mogłaby wtedy powstać naprawdę ciekawa seria o mieszkańcach Góry Zmartwychwstania.
Ogólnie jestem zadowolona z tej lektury. Spędziłam przy niej naprawdę fajnie czas, wciągnęłam się i nie mogłam się od niej oderwać. Niedociągnięcia, które w niej znalazłam, nie wpłynęły na przyjemność z czytania, ale wiem, że gdyby te kwestie zostały rozwinięte, to by było jeszcze lepiej.  Aby wybrzmiało — CZYTAJCIE, NAPRAWDĘ WARTO.


Na koniec chciałabym Was zaprosić do głosowania na mnie w rankingu OpowiemCi, gdzie zostałam nominowana w następujących kategoriach:

  • Blog - myslizglowywylatujace.blogspot.com
  • Instagram - @myslizglowywylatujace 
  • Promotor Literatury: