Książka, o której tytuł mówi wszystko - "Baśń o złamanym sercu" Stephanie Garber
Hejo!
Trochę pozmieniały mi się plany i kolejność, w jakiej miałam to wszystko publikować. Dziś będzie jeszcze jedna recenzja, a w następnym poście ostateczne podsumowanie ubiegłego roku. Śmiesznie się złożyło, bo właściwie ten wpis to również współpraca rozpoczęta w tamtym roku. A jednocześnie taki łącznik, bo premiera tegoroczna. Co więcej! Recenzja jest przedpremierowa.
[Materiał reklamowy — współpraca z wydawnictwem Poradnia K; recenzja przedpremierowa]
Evangelina Fox jest szczęśliwie zakochana i nie może się doczekać dnia, w którym poślubi swojego ukochanego. Jednak ten nagle zmienia zdanie i decyduje się na ślub z jej przybraną siostrą. Dziewczyna ma złamane serce, ale to ono popychała ją, by odnaleźć kościół Księcia Serc. Planuje za wszelką cenę nie dopuścić do ślubu swojego ukochanego. Pozornie cena jest niewielka — trzy pocałunki. Jednak to umowa z Mojrem, co nigdy nie kończy się dobrze.
Baśń o złamanym sercu miała nieco pecha. A może to ja miałam pecha, że tę książkę zaczęłam czytać w okresie, gdy mam lekki przesyt fantastyki? Mniejsza o to, kto miał gorzej. Liczy się fakt, że przez pierwszą połowę nie mogłam się wciągnąć w tę historię, ale żadnych zastrzeżeń do niej nie miałam. Później nie mogłam się już oderwać.
Tytuł, który mówi wszystko
Cudownie okrutny świat
Poznajcie Jacksa
Jacks, czyli Książę Serce, pojawił się już w Legendzie i był również bohaterem Finału, ale nie został bohaterem żadnej mojej recenji. To ważna postać w tamtej serii, ale niestety drugoplanowa. Nie zachwycił mnie na tyle, abym wspomniała o nim w recenzji.
Evangelina dostała się do grona moich ulubionych bohaterek. Jest inna niż siostry Dragna. Wydaje się delikatniejsza i bardziej samodzielna. Ma swój plan życie, który runął w jednej chwili, a ona zdecydowała się go ratować. Co prawda w najgorszy możliwy sposób, co nakręciło dalej fabułę, a ona całkiem nieźle odnalazła się w nowej roli. Starała się zachować swoją niezależność na tyle, na ile mogła.
Cudowna Północ a Caraval
Jeśli mam przyrównywać z trylogią Caraval, to ta seria ma większy potencjał. Przede wszystkim kreacja bohaterów jest ciekawsza. Evangelina to naprawdę silna bohaterka, która kocha całym sercem i nie boi się podejmować trudnych decyzji. Jest inna od sióstr Dragna, które były swoimi przeciwieństwami. Sam Caraval jest grą, która ma oddziaływać na bohaterów, co jest rozwiązaniem specyficznym i wyzwala w ludziach często to, co najgorsze. Cudowna Północ jako miejsce bardziej mi się podoba. Jest pewnie efekt tego, że to miejsce ma swoją historię, która Evangelina będzie musiała odkryć. W dodatku to miejsce również wpływa na ludzi, ale jest innego rodzaju magia. Ona w pewien sposób zamyka ludziom usta, pozwala zachować tajemnicę tego miejsca na dłużej. Dodaje to nutki tajemniczości do klimatu, ale też takiej baśniowości.
Polecam przeczytać tę książki, jeśli szukacie czegoś baśniowego, ale nie infantylnego. Widziałam opinie, że można czytać ją bez znajomości Caravalu i nie wpływa to na odbiór. Jednak uważam, że lepiej czytać w kolejności powstania, ponieważ istotna dla Finału informacja jest tutaj od samego początku oczywista. Zaczynając od Baśni o złamanym sercu można sobie zepsuć niespodziankę.
Myślałam, że to niezależna seria, a tu się okazuje, że warto znać inne książki autorki. Nie będę zrażać się początkiem.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jeśli chodzi o początek tej książki, to po prostu moje bardzo subiektywne odczucie. Myślę, że przy rereadzie będzie lepiej.
Usuń