Dziś przychodzę do Was z książką, którą przeczytałam na samym początku miesiąca, ale jakoś dopiero teraz udało mi się o niej napisać.
Jestem fanką Harry'ego Pottera, więc gdy pierwszy raz usłyszałam o tej książce od razu chciałam ją przeczytać. Poznać inną szkołę magii, bo brakowało mi tego klimatu, a jakoś nie po drodze mi do biblioteki po Harry'ego.
Niedawno wszystkie social media mnie znudziły. Nic się nie działo, a ja cały czas z nadzieją sprawdzałam, a może coś ciekawego się dzieje. Traciłam w ten sposób tylko czas. Siadałam do lekcji, ale najpierw musiałam sprawdzić, co jest ciekawego na instagramie. Oczywiście - nic nie było. Później odrobiłam trochę lekcji i przecież należy mi się przerwa. Znowu nic ciekawego, telefon odłożyłam znudzona i zanim wkręciłam się w moje zajęcie, minęło więcej czasu niż gdybym nie robiła tych przerw.
Ten post jest dla mnie takim małym powrotem. Jasne, zdarzały mi się dłuższe nieobecności, więc co tym razem jest takiego szczególnego? W sumie dla Was nic. Dla mnie niby też nic wielkiego, ale jest to powrót bardziej do rzeczywistości i świata żywych. Miałam usuwane migdałki, byłam kilka dni w szpitalu i teraz spędzę najbliższe dwa, trzy tygodnie w domu. Właściwie jestem pełna chęci i energii, więc wykorzystam to, aby zająć się blogami i jakimiś powtórkami do matury. Oczywiście będę też sporo czytać, więc z tego powodu postanowiłam napisać o książkach dobrych na długie, zimowe wieczory.
Mamy już grudzień, więc przyszła pora na podsumowanie kolejnych miesięcy.
Październik jak zwykle był miesiącem intensywnym. Działo się dużo pozytywnych rzeczy, ale mimo to skończyło się tak, że moim największym marzeniem był spokojny weekend w piżamie. Nie zmienia to faktu, że chyba był to jeden z lepszych miesięcy w tym roku.
Za to listopad był gorszy. Dużo cięższy, mimo że nic takiego nie robiłam. Dużo nerwów i stresu, a czasu jak się okazuje naprawdę mało. Ten post jest też dobry, aby wspomnieć o wynikach próbnych matur. Poszły mi tak, jak przewidywałam. Nie wiem jeszcze jak matematyka. I tak najważniejsze, że jestem zadowolona z siebie, ale jeszcze nie skończyłam się starać.
1. Muzyka
Przyznam się, że jestem w szoku. W ciągu tych miesięcy najwięcej słuchałam płyty Demi Lovato "Tell me you love me".
Za to z polskich piosenek królowały u mnie Czerwone Gitary i "Ciągle pada". Jak dla mnie to chyba najlepszy polski zespół Jestem pewna, że niemal każdy zna ich przynajmniej jedną piosenkę.