Hejo!

Jest mnie tutaj mniej niż bym chciała, ale mam ostatnio dość intensywny czas. W weekend działo się więcej niż się spodziewałam, myślałam, że będę mieć więcej czasu. Przynajmniej udało mi się przeczytać trzy książki w ubiegłym tygodniu, z czego jedna była nowością, która zawróciła mi w głowie. Tak właściwie, to jedyna nowość, którą do tej pory przeczytałam. Powoli wpada mi do głowy pomysł na nowy nagłówek i mam nadzieję, że zrealizuję go w tym tygodniu. Mam też kilka nowych pomysłów na posty i trochę zdjęć do ogarnięcia, ale ostatnio nie po drodze mi z masową obróbką,

Myślę, że mogę nazwać się fanką twórczości Colleen Hoover. Rzadko kiedy jej książki mnie zawodzą. Do tej pory zdarzyło się to tylko raz, a tak to jej powieści wpadają całkowicie w mój gust i pozostają w moim sercu. Sporo recenzji poświęciłam jej książką, więc przychodzi czas na kolejną.

Dziś opowiem Wam o „Too late”.


Tytuł: Too late

Autorka: Coleen Hoover

Wydawnictwo: Otwarte

Liczba stron: 402

Data wydania: 17 lipca 2019

Moja ocena: 8,5/10



Sloan jest dziewczyną Asy, uniwersyteckiego dilera narkotyków. Ich związek jest dla niej toksyczny, w głębi duszy dziewczyna go nienawidzi, ale jednocześnie też kocha, szczególnie, że jego obecność, a raczej jego pieniądze bardzo pomagają jej rodzinie. Dlatego wie, że nie może go zostawić, nieważne jak bardzo by chciała. 

W ich domu jest wieczna impreza, ludzie wchodzą i wychodzą, jedni zostają dłużej, inni znikają i więcej nikt ich nie widzi. W pewnym momencie pojawia się Carter. Początkowo nie wiedzą, że Carter jest wspólnikiem Asy, więc zaczynają niewinny flirt. Jednak nikt inny nie może mieć dziewczyny Asy…


Zacznijmy od tego, że tę książką autorka pisała dla relaksu. Miała artblocka przy innej powieści – pisała to. Później publikowała na stronie, a później na prośbę fanów opublikowała to w formie książki. Skupmy się na tym, że to po prostu książka pisania dla własnej przyjemności. Na początku miałam w głowie, dlaczego autorkę zrelaksuje coś takiego. Czytam dłużej i dochodzę do wniosku, że to mroczna wersja księżniczki w tarapatach i księcia na białym koniu, który (książę, nie koń) ratuje ją z opresji. Mnie się to podoba, chociaż im dłużej piszę tę recenzję, to dochodzę to wniosku, że to dość zwykła książka, ALE wzbudziła we mnie wiele emocji, bardzo przeżywałam to, co się działo, więc stąd tak wysoka ocena. Było 9/10, ale myślę, że 8,5/10 lepiej pasuje. Podkreślam na początku, to książka dla dorosłych.


Podziwiam autorkę za to, że tak lekko pisała o tak toksycznym związku, tak dobrze wykreowała Asę oraz opisywała te sytuację. Czytanie tego zajęło mi kilka godzin. Mniej więcej 400 stron w 5 czy 6 godzin. Pochłaniałam tę książkę, nie chciałam kończyć. Czytam i nagle jest 100 stron dalej. Wiecie, jak to jest? To właśnie tak mam z tą książką. Pochłonęłam, nie chciałam odejść i jeszcze mnie trzymała przez cały wczorajszy wieczór.


Nie oczekiwałabym od tej książki jakiegoś odzwierciedlenia rzeczywistości – autorka pisała dla siebie, więc czytajmy to dla przyjemności. Po prostu puściła wodze fantazji i wyszło jej to naprawdę dobrze. Jest wiele momentów, które po prostu bulwersują, czasem obrzydzają, ale to tak ma być. Te sceny po prostu są nienormalne i tak ma być, ale bardzo dobrze napisane i pasujące do tej historii. Im dalej tym historia robi się trudniejsza – relacje się komplikują, Asa robi się coraz gorszy, mniej przewidywalny.

Powieść ma nietypową budowę: treść – koniec I – epilog – prolog – epilog po epilogu – faktyczny koniec. Do pierwsze końca jest naprawdę genialnie, nie mam żadnych zastrzeżeń. Jednak epilogi są przesadzone, bardziej nierzeczywiste. Nie do końca mi się podobały, chociaż umiem zrozumieć, dlaczego autorka nie chciała kończyć. Po prostu to przedłużanie było przekombinowane, ale w dalszym ciągu ciekawe. Prolog jest cudowny, bardzo mi się spodobał i cieszę się, że jest w tak dziwnym miejscu.


Nic mnie tak nie zachwyciło w tej książce tak bardzo, jak bohaterowie. Moje sympatie w tej książce to jedna rzecz, a docenianie kreacji i zachwyt na tym to druga.


Kreacja Asy niesamowicie mi się podoba. Jest dilerem narkotyków, a do tego jest chory psychicznie. W rozdziałach jego z punktu widzenia dowiadujemy się, jak duży wpływ na jego osobowość mają nauki jego ojca i jak bardzo go to zniszczyło. Facet jest maniakiem, a to, jak potrafił naginać rzeczywistość do swojego spostrzegania świata, po prostu podziwiam.


Sloan jest przykładem, że nawet silna, niezależna można zostać uzależniona przez mężczyznę. Widzimy bitwy jej myśli, poznajemy, że jednocześnie kocha go i nienawidzi. Widać jej nadzieję i siłę, bo uważa, że ten związek jest jej potrzebny, aby pomóc jej rodzinie. Jednak to jest większy problem, nie tak prosty, co bardzo dobrze widać. Polubiłam ją.


Carter to po prostu ten książę na białym koniu. Polubiłam go, chociaż wydaje mi się najsłabiej wykreowany z tej trójki. Wiecie, często Ci wybrankowie głównych bohaterek, są za idealni, nie mają wad. Tutaj jest podobnie. Ciężko mi o nim coś więcej napisać, bo jest po prostu spoko, ale ginie w tłumie wszystkich innych bohaterów z różnych książek. Ogólnie poznajemy jego dwie osobowości, które się ze sobą mieszają. Po prostu nie potrafi oddzielić pewnych rzeczy od siebie, co niesie ze sobą różne konsekwencje.


Jest dużo scen seksu, ale są one przepełnione agresją, lękiem, brakiem szacunku do drugiej osoby. Krótko mówiąc jest więcej gwałtu i molestowania. Głównie to są te sceny, który mnie bulwersowały i obrzydzały. Co prawda pasuje to do książki, ale pamiętajmy, że jest o toksycznej relacji.

Dziwnie mi określając tę książkę jako coś, co raczej powinno się czytać dla relaksu ze względu na tematykę, jaką ona porusza. Ogólnie jestem fanką historii o toksycznych związkach, szczególnie gdy są to te pierwsze miłości, bo one rzadko kiedy są idealne i w stu procentach słodkie. Tutaj mamy poruszanie trudnych tematów, ale też motyw księcia na białym koniu, przez co dużo lżej się czyta i można traktować to jako odskocznię od innych książek. Ze względu na to, ile emocji wzbudzają wydarzenia w tej książce, jak dobrze wykreowani zostali główni bohaterowi, mogę ją polecić, ALE pamiętając, że to książka o toksycznej relacji i różnych nielegalnych rzeczach. Mi zapewniła emocje i rozrywkę, nie irytowała niczym. Poza przedłużającymi się epilogami, odrobinę przekombinowanymi, nie ma słabych stron, więc warto jej dać szansę.


15 komentarzy:

  1. Lubię pióro tej autorki i na pewno sięgnę po tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam książki, które tak wciągają, ze az nie można jej odłożyć na pozniej :) tytuł zapisuje

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tą autorkę odkąd przeczytałam Hopeless dlatego wiem że na pewno sięgnę po tą książkę
    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak nie jestem zbytnio przekonana do tej autorki i nadal nie przeczytałam żadnej jej książki, tak tutaj czuję się nieco zaintrygowana - ale to prawdopodobnie przez tą formę, bo lubię takie niestandardowo pisane książki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! Bardzo się cieszę, że choć trochę Cię zainteresowałam.

      Usuń
  5. Żadnej książki od tej autorki nie czytałam, także ta mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka zapowiada się ciekawie, ale jej budowa mnie trochę straszy xD Chociaż, czytałam już takie podobne, tzn. też z taką skomplikowaną budową

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest tak źle. :D Ciągłość akcji jest cały czas zachowana, czasem wydarzenie się powtórzą, żeby pokazać dwa punkty widzenia. Jedynie prolog pomiędzy epilogami to przerywa, ale można to potraktować jako rozdział ze wspomnieniem.

      Usuń
  7. Zaciekawiła mnie ta książka, dawno nie czytałam o toksycznych książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Twórczość autorki wciąż przede mną. Jestem bardzo ciekawa jej książek i tę również chciałabym przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń

Podoba Ci się post? Daj znać w komentarzu!
Chcesz więcej? Zaobserwuj!
Bardzo dziękuję!