Ostatni weekend sierpnia spędziłam we Wrocławiu. Jestem oczarowana tym miastem. Nigdy wcześniej w nim nie byłam, więc po rynku chodziłam i chłonęłam architekturę. Dosłownie chłonęłam. Nawet nie miałam ochoty robić zdjęć, tylko patrzeć i podziwiać.
Byłam tam od piątku do niedzieli rano, więc odwiedziliśmy niewiele miejsc. To był też pierwszy wyjazd z noclegiem, który sama organizowałam. Ze względu na ograniczony czas zaplanowałam, tylko spacery po rynku (i szukanie krasnali) i Ogród Japoński. Żałuję, że nie kupiłam biletu 24-godzinnego. Naiwnie myślałam, że będziemy wszędzie chodzić spacerem, ale to było bez sensu i skończyło się na kupowaniu biletów jednorazowych. Myślałam, że wszędzie będzie tak blisko jak w Krakowie.
Na rynku bardzo mi się podobało. Chodziłam cały czas z głową do góry i nie zauważałam krasnali, bo było tak ładnie. Kilka udało mi się złapać. Ogród Japoński też bardzo mi się podobał, ale spodziewałam się, że będzie nieco większy.
Nie chcę przedłużać, bo dawno nie było wpisu poświęconego wyłącznie zdjęciom. Miłego oglądania!